MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lider bez litości

PJ
1-0 Pater 4, 2-0 Dubicki 27, 3-0 Piotr Brożek 30, 4-0 Kuzera 49, 5-0 Dubicki 52, 6-0 Pater 55, 7-0 Paweł Brożek 57, 8-0 Paweł Brożek 60, 8-1 Przepiórka 65, 9-1 Paweł Brożek 66, 10-1 Paweł Brożek 69. Sędziował Waldemar Pyznar z Gorlic. Widzów 200.

Wisła II - Alwernia 10-1 (3-0)

   Wisła II: Piekutowski 7 - Kuzera 7 (58 Hajduk), Nawotczyński 7, Szafraniec 8, Kaliciak 5 (67 Skrzekowski) - Pater 8 (63 Husejko), Łach 5 (46 Kaźmierczak 5), Cantoro 7, Piotr Brożek 7 - Paweł Brożek 9, Dubicki 8.
   Alwernia: Ciupek 2 - Dukała 4, Kuciel 2, Krawczyk 2 - Tekielak 3, Przepiórka 5, Jajko 3, Józkowicz 4 (46 Pawela 3), Lubański 3 - Klimek 3, Palka 2 (46 Ficek 3).
   Piłkarze Wisły II rozgromili zespół Alwerni, pokazując zmarzniętym kibicom, zwłaszcza w drugiej połowie, wiele ciekawych akcji i strzelając dziesięć bramek. W pierwszej połowie gracze Alwerni starali się z całych sił, aby nie dopuścić do pogromu, po przerwie spasowali jednak zupełnie, ponieważ nie mieli szans w rywalizacji z utytułowanym rywalem. Goście zaprezentowali naprawdę solidny czwartoligowy futbol, niemniej Wisła II zagrała w składzie, w którym poradziłaby sobie w ekstraklasie, więc o innym wyniku niż taki jaki padł, nie mogło być mowy.
   Strzelanie rozpoczął Pater popisując się pięknym strzałem z woleja, po którym piłka wylądowała przy słupku. Później trzema wspaniałymi interwencjami błysnął Ciupek, broniąc po strzale głową Pawła Brożka oraz parując strzał Cantoro i dobitkę Dubickiego. Ten ostatni strzelił gola, wykorzystując sytuację sam na sam po podaniu Pawła Brożka. Wynik do przerwy ustalił Piotr Brożek, któremu idealnie podał Cantoro.
   Po przerwie gospodarze nie pozostawili rywalowi złudzeń. Cztery minuty po wznowieniu gry Dubicki podał do Kuzery, a ten ładnie wszedł w pole karne i strzelił w krótki róg. Akcje wiślaków były szybkie, pomysłowe, a na tle opadajacych z sił graczy Alwerni zaczęła być aż nadto widoczna przewaga w wyszkoleniu technicznym wiślaków. Pokazał to zwłaszcza Paweł Brożek, który imponował spokojem, mając obok siebie nawet trzech rywali.
   Honorowego gola dla Alwerni uzyskał Przepiórka, wykorzystując sytuację sam na sam z bramkarzem. On oraz Dukała i Józkowicz mający za sobą kilka lat temu grę w Wiśle byli najlepsi w swoim zespole, starali się ze wszystkich sił i za to należą im się brawa. Od 70 minuty, gdy Wisła II strzeliła już 10 bramek piłkarze tej drużyny zwolnili tempo gry. (PAN)

Gol w debiucie

Babia Góra Sucha Beskidzka - MKS Trzebinia/Siersza 1-5 (0-1)

   0-1 Witek 44, 0-2 Witkowski 48, 0-3 Witek 50, 0-4 Ciepichał 80, 1-4 Zajda 85, 1-5 Szabat 90. Sędziował Bogusław Górnicki z Bukowiny Tarzańskiej. Widzów. 150
   Babia Góra: A. Dudek 4 - Cichy 4, Stróżak 4, E. Sitarz 3 (65 Bielarz), G. Sitarz 5 - Brańka 4, Zajda 4, Kołodziej 3 (60 J. Sitarz), Wajdzik 4 - Świerkosz 4, Białko 4.
   Trzebinia/Siersza: G. Dudek 5 - Mrozek 6, Dąbek 7, Brózda 6 - Jędrzejczyk 6, Witkowski 7, Stojewski 6 (76 Rolka), Klimek 6, Wolak 5 (68 Kopiec) - Witek 7 (87 Mencel), Ciepichał 7 (83 Szabat).
   Przebieg pierwszej połowy nie wskazywał, że Babia Góra poniesie aż tak dotkliwą porażkę. Goście może prezentowali się lepiej, ale na przykład w 24 min po strzale Grzegorza Sitarza z dystansu w sukurs bramkarzowi trzebinian musiał przyjść Janusz Dąbek, który zatrzymał piłkę tuż przed linią bramkową.
   O tym, że podopieczni Roberta Moskala przyjechali do Suchej Beskidzkiej po coś więcej niż remis świadczyła sytuacja Norberta Ciepichała z 28 min, gdy jego strzał okazał się minimalnie niecelny. W 44 min po szybkiej wymianie piłki w polu karnym jako ostatni dopadł do niej Krzysztof Witek i pewnie pokonał Andrzeja Dudka.
   Losy tego meczu wyjaśniły się na początku drugiej połowy, gdy najpierw Witkowski strzałem po ziemi z 12 metrów podwyższył rezultat meczu, a dwie minuty potem na listę strzelców po raz drugi w tym spotkaniu wpisał się Witek. W tym momencie otwartą kwestią były jedynie rozmiary wygranej gości, którzy grali z dużą swobodą i stworzyli sobie kilka kolejnych okazji. Ich efektowną wygraną przypieczętował Przemysław Szabat, 17-letni junior, który debiutował w tym meczu w pierwszej drużynie Trzebini Sierszy.
   - _Nasze ustawienie i taktyka od początku zostały podporządkowane wygranej - _powiedział po meczu trener trzebinian Robert Moskal.
(BK)

Różnica klasy

Garbarnia - Kalwarianka 4-0 (3-0)

   1-0 Kwater 2, 2-0 Leśniak 13, 3-0 Lipecki 28, 4-0 Dzierżanowski 50. Sędziował Idzi Kucharczyk z Olkusza. Żółta kartka - Michulec. Widzów 60.
   Garbarnia: Nita 6 - Bizoń 6, Brak 6, Łysak 6 - Lipecki 6 (46 Wąs 6), Leśniak 7, Terlecki 6 (76 Śliwa), Lament 6, Dziuba 6 - Dzierżanowski 7, Kwater 7 (65 Rusin).
   Kalwarianka: Sobaniec 3 - J. Kozik 3, Barcik 3 (71 Michał Ćwiękała), Pawlikowski 3 - Bartoszek 4 (58 Kołodziej), Oleksy 3, Michulec 4, Daniel 3, R. Kozik 4 - Pituch 3, Mańka 3.
   Piłkarze Garbarni (bez Słupka, przebywajacego na meczach kadry U-17) postanowili rozstrzygnąć losy meczu w pierwszych minutach. Przeciwnik, jeszcze słabszy niż zwykle, zachęcał do tego. Po upływie kilkudziesięciu sekund jeden z obrońców Kalwarianki piłkę zagraną przez Lipeckiego wystawił Kwaterowi. Ten oczywisty kiks skutkował celnym strzałem napastnika Garbarni. Drugi gol był zasługą Terleckiego, który ładnie podał w tzw. uliczkę, oraz Leśniaka, który spokojnie przerzucił piłkę ponad interweniującym Sobańcem. Gdy w 28 min złe ustawienie obrony przyjezdnych wykorzystał Lipecki (zagranie Kwatera), spotkanie można było uznać za rozstrzygnięte. Różnica klasy w umiejętnościach oraz wyjątkowo zła pogoda sprawiły, że siedzenie na Rydlówce stało się bliższe obowiązkowi niż przyjemności.
   Wziął to pod uwagę kapitan Garbarni - Dzierżanowski. Tuż po przerwie strzałem z 40 metrów pokonał Sobańca. Wprawdzie bramkarz Kalwarianki przysłużył się miejscowym nieudolnie wybijając piłkę, ale nie umniejsza to zasługi Dzierżanowskiego, który na błotnistym podłożu bez przyjęcia kopnął futbolówkę. Walory asa garbarzy są znane i bez oporów można stwierdzić, iż "Dzierżan" pięknie zrobił to, co chciał, a nie to, co mu wyszło.
   Jedyny dyskomfort, jaki czuli piłkarze Garbarni, dotyczył ich strojów. Rzeczywiście, biało-czerwone koszulki nie pasują do brązowych skarpet. Kalwarianka zagrała żałośnie: bez pomysłu, a po pewnym czasie - bez wiary. Miała tylko dwie okazje (Barcik w 37 min i Kołodziej w 68 min). W takiej formie pokazywać się w IV lidze nie wypada. (MARO)

396 minut na czysto

Górnik Brzeszcze - Karpaty Siepraw 2-0 (1-0)

   1-0 Brańka 42, 2-0 Maroszek 47. Sędziował Marcin Frączek z Tarnowa. Żółte kartki: Cecuga, Jawor, Apryas - B. Szablowski, Szuba. Widzów 200.
   Górnik: Surzyn 5 - Żmuda 7, Cecuga 6, Dziadzio 5 - Bartula 6, Jawor 6 (87 Zarzycki), Wojtulewicz 5, Sporysz 5 (80 Apryas), Bartuś 6 - Maroszek 6 (85 Klakla), Brańka 5 (62 Borowczyk).
   Karpaty: Szuba 7 - B. Szablowski 5, T. Szablowski 5, Ślęczka 5, Urban 5 - Wyroba 6, Mateja 2 (46 Bętkowski 3), Przała 5, Kaczmarczyk 5 - Włodarczyk 4, Rączka 5.
   Przed spotkaniem z Karpatami brzeszczańscy bramkarze przez 306 minut nie wyjmowali piłki z siatki. Jednak już w 14 min bliski pokonania Szuby po tak długim okresie był Wojciech Rączka, który po przewróceniu się Mariusza Żmudy, znalazł się sam przed bramkarzem na linii pola karnego. Błąd kolegi zdołał jednak naprawić wracający Andrzej Dziadzio.
   W 25 min Arkadiusz Bartula sprzed linii końcowej wycofał piłkę na 12 metr do Piotra Wojtulewicza, ale ten posłał ją ponad poprzeczką. Potem Bartula sam wziął sprawy w swoje ręce i po minięciu trzech rywali oddał mocny strzał, ale Marek Szuba był na posterunku (26 min). Swoich sił uderzeniem z 40 metrów z rzutu wolnego próbował Przemysław Cecuga - bezskutecznie (35 min).
   W 40 min Krzysztof Przała z głębi pola zagrał na lewą stronę do Jerzego Urbana. Wydawało się, że bramka paść musi, jednak w ostatniej chwili desperackim wślizgiem sytuację wyjaśnił Dariusz Jawor. W 42 min będący blisko bramki miejscowych Adam Włodarczyk był zaskoczony faktem, że piłka znalazła się przy jego nodze i nie oddał strzału, futbolówka tylko odbiła się od niego.
   Komplet punktów gospodarze zawdzięczają Piotrowi Maroszkowi i Rafałowi Brańce, którzy tego dnia tworzyli zgrany duet. W 42 min Maroszek był podającym, a Brańka na linii "szesnastki" najpierw poradził sobie z obrońcą, położył Szubę i posłał piłkę do pustej bramki.
   W 46 min Maroszek minimalnie przestrzelił, ale już minutę później był już skuteczniejszy i prawie leżąc na murawie wepchnął piłkę do siatki, a zagrywał mu Brańka. Szuba reklamował, że gol został zdobyty ręką, a że czynił to zbyt głośno, zobaczył żółtą kartkę.
   - Już przed przerwą powinniśmy strzelić kilka bramek. Sytuację skomplikowała nam kontuzja Matei, co zmusiło mnie w przerwie do zmian w składzie - powiedział po meczu trener gości Piotr Dziedzina.
   A w Brzeszczach cieszą się, że znowu nie stracili gola i teraz ich magiczna liczba wynosi 396 minut... (ZAB)

Przybysz z Niwki


   26-letni Paweł Kijak (Fablok), niespodziewany lider rankingu "Dziennika Polskiego" na najlepszego piłkarza IV ligi, mieszka na co dzień w Sosnowcu, gdzie pracuje w Rejonowym Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji. Jest wychowankiem AKS Niwka, w której występował w III lidze. Później grał w IV-ligowej Victorii Jaworzno, a od tego sezonu - za namową trenera Bogdana Przygodzkiego - w Fabloku. W poprzednich klubach grywał na prawej lub lewej pomocy, w Chrzanowie w środku pola.
   - Pogoń okazała się jedną z najlepszych drużyn, z którymi graliśmy, wygrana po ciężkiej walce z takim przeciwnikiem to nasz sukces - mówi Paweł Kijak. _- Przy pierwszym golu zrobiłem zwód do środka i poszedłem piłką w prawo, zawodnik Pogoni wystawił nogę, co skończyło się karnym dla nas. Drugi gol padł po moim podaniu. W barwach Fabloku zdobyłem jednego gola, ale chyba przy 8 czy 9 asystowałem._Tekst i fot. RK

Tańczący w deszczu

Fablok Chrzanów - Pogoń Miechów 2-0 (1-0)

   1-0 Oczkowski 14 (karny), 2-0 Banaszek 88 (samob.). Sędziował Mariusz Ocieczek (Kraków). Żółte kartki: Wójcik - Kazieczko, Banaszek. Widzów 50.
   Fablok: Gielarowski 6 - Broniek 5, Wójcik 6, Czyszczoń 6, Szafran 5 - Cygan 5, Kijak 7, Sęk 6, Łukasik 5 (71 Żmuda) - Oczkowski 6, Kania 5 (62 Siewniak).
   Pogoń: Szot 6 - Włudarz 6, P. Nastarowski 5, Banaszek 5 - Kazieczko 6, Janus 5, Machnik 6, Szumiec 5, Golimowski 5 - Kański 5, Salamon 5.
   Piłkarze Fabloku po zwycięskim dla nich meczu, toczonym w deszczu i w temperaturze nieco powyżej zera, wykonali taniec radości. Trzy punkty były nagrodą za ambitną i waleczną postawę, choć same bramki padły w trochę szczęśliwych okolicznościach. Za ojców zwycięstwa można uznać pomocnika chrzanowian Kijaka, który wypracował obydwa gole oraz obrońcę... Pogoni Banaszka, który wydatnie, choć niechcący, gospodarzom pomógł. W 14 min Kijak został przez Banaszka sfaulowany przy linii bramkowej, około 10 m od bramki (Oczkowski strzelił karnego w okienko); natomiast tuż przed końcem Kijak podał na prawe skrzydło do Siewniaka, ten zacentrował do środka, a piłka po drodze odbiła się od Banaszka i wpadła w "krótki" róg, myląc bramkarza...
   W I połowie więcej sytuacji bramkowych stworzył Fablok. Szanse na podwyższenie wyniku mieli Oczkowski (26 min, strzał pod poprzeczkę, wybity przez Szota), Broniek (27), Sęk (33, główka-lob, ale bramkarz wyciągnął piłkę spod poprzeczki) i Cygan (37, uderzenie z 5 m obronione przez golkipera Pogoni). Goście też byli bliscy powodzenia - po strzałach Kazieczki, Szumca i Salomona. Zaraz po przerwie Machnik strzelił tuż obok słupka, a w 53 min Janus miał bodaj najlepszą okazję meczu, lecz skiksował będąc 5 metrów od bramki. Gospodarze też groźnie atakowali, ale Kania i dwukrotnie Oczkowski oddali minimalnie niecelne strzały. Przez ostatnie pół godziny miechowianie, mimo że grali bez rezerwowych i w osłabieniu (brakło Raczyńskiego, Depy i Szymanka), pokazali, że mają dużo sił i dążyli usilnie do wyrównania. W 72 min Kazieczko wychodził na czystą pozycję, lecz został powalony na ziemię przez obrońcę. Zamiast karnego doczekał się żółtej kartki za zbyt głośne domaganie się sprawiedliwości. 10 minut później dobrą pozycję miał Kański, lecz z 10 m strzelił obok słupka.
   Na 2 minuty przed końcem chrzanowianie zdobyli drugiego gola przesądzającego o zwycięstwie w tym wyrównanym, zaciętym spotkaniu.
(RK)

Huśtawka nastrojów

Puszcza Niepołomice - Orzeł Piaski Wielkie 2-2 (1-1)

   0-1 Łabuś 12, 1-1 Zięba 43, 1-2 Strojek 52, 2-2 Słowiński 76. Sędziował Marcin Sawicki z Oświęcimia. Żółte kartki: Gacek, Jałocha - Bamburowicz, Załęga. Widzów 300.
   Puszcza: Kwedyczenko 6 - Strojek 6, Wojtyga 6, Bursa 5, K. Szewczyk 6 - Myślewski 6, Badoń 6, Gacek 6, Zięba 7 (78 Błoński) - Maśnica 5 (80 Siwek), Jałocha 5.
   Orzeł: Frydecki 5 - Ł. Szewczyk 5, Tomana 6, Załęga 6 - Bańbuła 6, Łazarczyk 6, Komisarek 4 (58 Kostrz 3), Chachlowski 6, Bamburowicz 6 (68 Gaszyński) - Łabuś 6, Słowiński 6 (85 Bieńkowski).
   Licznie zgromadzeni kibice obejrzeli bardzo dobre i emocjonujące spotkanie. Obydwa zespoły wystąpiły w osłabieniu, gospodarze nie mogli skorzystać z Górskiego i Ptaka, natomiast w Orle nie wystąpili Łysak i Marion. Od początku zaatakowali goście, w 4 min Grzegorz Bamburowicz uderzył z 16 m, jednak Tomasz Kwedyczenko wybił piłkę na rzut rożny. Kilka minut później bramkarza Puszczy próbował zaskoczyć Stanisław Łazarczyk, ale strzelił zbyt lekko. W 12 min Bamburowicz idealnie zagrał w tempo do Mariusza Łabusia, który po minięciu Kwedyczenki i jednego z obrońców posłał piłkę lobem do bramki. W odpowiedzi Zdzisław Gacek uderzył z rzutu wolnego, ale futbolówka poszybowała nad poprzeczką. Gospodarze przyśpieszyli, natomiast piłkarze Orła próbowali uspokoić grę w środku pola, co jednak nie wychodziło im zbyt dobrze. W 26 min Krzysztof Zięba uderzył z dystansu i piłka o pół metra minęła spojenie słupka z poprzeczką. W odpowiedzi Rafał Słowiński, po znakomitym dograniu Łabusia, strzelił obok słupka. Kilka minut później dobrą okazję miał Paweł Komisarek, jednak spudłował, posyłając piłkę wysoko nad bramką. W 41 min Zięba mocno uderzył z rzutu wolnego, ale piłka przeszła tuż obok słupka. Dwie minuty później Mariusz Myślewski z prawej strony dokładnie podał do Zięby, który precyzyjnym strzałem nie dał Szans Rafałowi Frydeckiemu. Po przerwie Puszcza przycisnęła, momentami zamykając gości na ich połowie. W 52 min Zięba dokładnie dośrodkował na głowę Roberta Strojka, który mocnym uderzeniem umieścił piłkę w siatce. Winę za tę bramkę ponosi bramkarz i obrona Orła, którzy pozostawili Strojkowi zbyt wiele swobody. W 65 min Badoń uderzył z 20 m, jednak piłka przeleciała nad poprzeczką. W 72 min Piotr Kostrz mocno uderzył z rzutu wolnego, Kwedyczenko z trudem odbił piłkę przed siebie, ale obrońcy zażegnali niebezpieczeństwo. W 76 min debiutujący w IV lidze Grzegorz Gaszyński zacentrował w pole karne, Robert Chachlowski odegrał głową do Słowińskiego, który z bliska zaskoczył bramkarza Puszczy. W 86 min fatalny błąd popełniła defensywa Orła, Artur Błoński przedarł się prawą stroną, minął Frydeckiego i zamiast strzelać próbował podawać do znajdującego się metr przed bramką Andrzeja Jałochy i obrońcy zdołali zażegnać niebezpieczeństwo. (BL)

IV liga małopolska,

grupa zachodnia

IV liga małopolska, grupa zachodnia

Wieczysta - Clepardia 0-0

   Sędziował Wojciech Popow z Krakowa. Żółta kartka Gurbiel. Czerwona kartka D. Brussman (60, druga żółta). Widzów 50.
   Wieczysta: Chrobak 6 - M. Cybulski 5, T. Liszka 5, Dąbrowski 5, M. Liszka 6 - Bartosik 4, Mączka 6, A. Cybulski 5, Kolasa 5-Piszczek 5, Hejmo 4 (62 Surowiec).
   Clepardia: Augustyn 6 - Zajdel 5, Kleczyński 5, A. Brussman 5, D. Brussman 0 - Szczepaniak 4 (84 Pasterczyk), Czyżewski 5, Gurbiel 4 (89 Baran), Mazur 6 - Frankowski 5, Polowiec 6.
   Gospodarze wystąpili bez pauzującego za czwartą żółtą kartkę Mirosława Zająca, który przed tygodniem udanie spisał się w Kalwarii. Jego brak tym razem nie wpłynął jednak negatywnie na poczynania kolegów, mających w przenikliwym zimnie od początku meczu lekką przewagę. Przed szansą pokonania Augustyna aż trzykrotnie stawał Mączka, m.in. w 19 min, gdy dość nieoczekiwanie piłka spadła mu pod nogi w polu karnym. Zawodnik gospodarzy trafił jednak nieczysto, a nadto w porę przeszkodził mu Zajdel. Potem jeszcze M. Liszka strzelił z 25 m w poprzeczkę (26.) i po pół godzinie mecz się wyrównał. Dokładnie w 30 min goście przeprowadzili pierwszą składną akcję, choć strzał Mazura po akcji lewą stroną trafił w boczną siatkę. Zawodnicy obydwu drużyn grali za bardzo środkiem boiska, a za mało skrzydłami, może dlatego stwarzali mało sytuacji bramkowych.
   Po przerwie obraz trochę się zmienił, przede wszystkim za sprawą gości. Podopieczni Lucjana Franczaka sprawiali wrażenie jakby bardziej zależało im na wyniku i pewnie dlatego nie było dla nich straconych piłek, a gra toczyła się głównie po stronie Wieczystej. Na szczególną uwagę zasługuje akcja z 52 min, gdy po wymianie piłki między A. Brussmanem, Mazurem i Szczepaniakiem, ten ostatni nie trafił do prawie pustej bramki. 8 minut później D. Brussman zupełnie niepotrzebnie sfaulował M. Cybulskiego, za co otrzymał drugą żółtą kartkę, a jego drużyna w ostatnich minutach zamiast atakować musiała się bronić.
    (RP)

Świt Krzeszowice - Dalin Myślenice 0-1 (0-1)

   0-1 Kański 13. Sędziował Rafał Dobrowolski z Olkusza. Żółte kartki: Jaworski, Klita, Kuźnik, Woźniak - Cygan, Kański. Widzów 100.
   Świt: Durak 5 - Woźniak 5, Piątek 6, Wortman 5 - Sysło 6, Wojciechowski 4 (60 Szpunar), Jaworski 5, Kuźnik 4 (80 Krzysiak), Klita 5 - Stachurski 5 (80 Strzeboński), Jawień 5.
   Dalin: Blak 6 - Ostafin 6, Ryś 3 (46 Bryl 2), Tomeczko 6, Brytan 6 - Lech 5 (67 Raźniak), Cygan 6, Kański 6, Mikołajczyk 5 - Mistarz 5 (90 Trzepacz), Muniak 6.
   Krzeszowiczanie stają się coraz pewniejszym kandydatem do spadku z ligi, w 12 meczach Świt zdobył tylko 4 punkty. Natomiast Dalin przerwał fatalną passę trzech porażek. Początek nie zapowiadał jednak takiego obrotu sprawy. To gospodarze zdecydowanie zaatakowali od pierwszych minut.
   Już w 2 min mogli objąć prowadzenie, jednak Woźniak zbyt mocno wypuścił sobie piłkę. W 6 min Łukasz Stachurski groźnie strzelił, ale trafił tylko w boczną siatkę. W rewanżu uderzył Piotr Brytan, jednak piłka przeszła obok słupka. W 13 min Rafał Kański strzelił z rzutu wolnego z 18 m, piłka pod wpływem silnego podmuchu wiatru w ostatnim momencie zmieniła tor lotu i kompletnie myląc Łukasza Duraka wpadła do siatki. Młodemu bramkarzowi Świtu wyraźnie w tej sytuacji zabrakło doświadczenia.
   W 33 min po uderzeniu Pawła Cygana z 20 m futbolówka o pół metra minęła spojenie słupka z poprzeczką. W odpowiedzi zaskakującym strzałem popisał się Jacek Kuźnik, po którym piłka poszybowała kilkadziesiąt centymetrów nad poprzeczką.
   Po przerwie Świt postawił wszystko na jedną kartę. Goście skoncentrowali się przede wszystkim na obronie korzystnego rezultatu, czyhając na okazję do kontrataków. Świtowi brakowało jednak skuteczności, a najbardziej ostatniego podania otwierającego drogę do bramki.
   W 81 min Krzysztof Strzeboński strzelił z 12 m i w ostatniej chwili Radosław Muniak wybił piłkę z bramki. W końcówce na strzał rozpaczy z dalszej odległości zdecydował się Piątek, jednak futbolówka przeleciała o centymetry nad bramką Krystiana Blaka.
    BOGUSŁAW LIMBERGER

Przebój Wolbrom - Garbarz Zembrzyce 1-5 (1-1)

   1-0 Kasprzyk 38, 1-1 Rymek 42, 1-2 Karwak 59, 1-3 Głowacz 70, 1-4 Jończyk 75, 1-5 Pacyga 76. Sędziował Sławomir Steczko z Krakowa. Żółte kartki: Jończyk - Głowacz. Widzów 150.
   Przebój: R. Jończyk 4 - Żebro 4, Nowak 3, Glanowski 4, Koterba 4 (78 M. Jończyk) - R. Szybalski 4 (61 Chabinka), Kasprzyk 5, Duch 5, Cupiał 4 - Guzek 4 (82 Z. Szybalski), Wójcicki 4
   Garbarz: Karwak 7 - Żak 7, Sibik 7, Polak 5, Głuc 6 (86 Nosal) - Cienkosz 6 (80 Stypuła), Bączek 6, Głowacz 7 (72 Wojtaszczyk), Jończyk 6, Błasiak 6, Rymek 6 (63 Pacyga).
   Przebój, gdyby wygrał z Garbarzem, mógłby go dogonić w punktacji. To jednak goście okazali się drużyną zdecydowanie bardziej skuteczną, choć pierwszego gola strzelili podopieczni Pawła Netera. W 37 min Polak sfaulował w obrębie pola karnego dynamicznie wchodzącego Ducha, a Kasprzyk pewnie wykorzystał jedenastkę. Było to potwierdzenie niezłej gry Przeboju, bo wcześniej gospodarze trzykrotnie stawali przed szansą strzelenia gola (Guzek w 6 min, R. Szybalski - 20. - uderzył tuż nad poprzeczką, a Duch w 31 min groźnie strzelił z 22 m). Goście wyrównali jednak jeszcze przed przerwą po strzale Rymka, a prawdziwy worek z bramkami rozwiązał się w II połowie.
   Między 59 a 76 min Garbarz aż czterokrotnie umieszczał piłkę w siatce rywali przy nie najlepszej postawie obrony Przeboju.
   Mecz potoczyłby się pewnie inaczej, gdyby w 51 min najpierw Kasprzyk, a potem Wójcicki uderzyli celniej. W sobotę skutecznością popisywali się jednak goście.
    (PJ)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski