MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lider z Chełmka nadal myśli o awansie

Redakcja
Przemysław Niewiedział (w zielonej koszulce) odszedł z Chełmka FOT. JERZY ZABORSKI
Przemysław Niewiedział (w zielonej koszulce) odszedł z Chełmka FOT. JERZY ZABORSKI
PIŁKA NOŻNA. Prezes lidera V ligi wadowickiej nie zamierza płacić zawodnikom dużych pieniędzy. Woli raczej zainwestować w atmosferę zespołu.

Przemysław Niewiedział (w zielonej koszulce) odszedł z Chełmka FOT. JERZY ZABORSKI

W Chełmku znany jest następca Mariusza Wójcika, który po skończonej jesieni przeniósł się do GTS Bojszowy, śląskiego IV-ligowca.

Jego miejsce na trenerskim stołku zajął Paweł Sidorowicz, który jeszcze pięć lat temu był zawodnikiem pierwszej drużyny, występującej wówczas w oświęcimskiej klasie A (ostatnio był zawodnikiem Bobrka). Z Chełmka odeszło kilku zawodników.

Nie było w tym przypadku tak, że prezes chełmeckiego klubu Marek Poznański zwlekał z zaangażowaniem nowego szkoleniowca. - Słysząc oferty finansowe kandydatów do przejęcia schedy po trenerze Wójciku, gotowała się we mnie krew - mówi prezes. - Szkoleniowcy z okolic Krakowa czy Śląska, na "dzień dobry" wołali po kilka tysięcy złotych. Przecież na szczeblu klasy okręgowej futbol jest bardziej hobby niż źródłem utrzymania. Postanowiłem przetrzymać falę wygórowanych żądań finansowych. Ostatecznie postawiłem na Pawła Sidorowicza, który przecież pochodzi z Chełmka. Kilka lat temu wyjechał z kraju. Jednak po powrocie postawił na szkolenie i ma przecież takie same papiery jak jego poprzednik, a dalej zamierza podnosić swoje kwalifikacje.

Prezes Chełmka rozstał się z kilkoma zawodnikami, czyli Dawidem Chylaszkiem, Dariuszem Łukaszką, Marcinem Tekielakiem i Przemysławem Niewiedziałem. Ostatniemu duetowi skończyło się półroczne wypożyczenie. - Jeśli jakiś zawodnik rzuca mi hasła, że może u mnie grać za stypendium w takiej wysokości, w jakiej wielu ludzi musi przez miesiąc ciężko pracować na wynagrodzenie, a jeszcze musiałbym mu do tego dorzucić premie za wygrane mecze, to nie mogę przystać na takie warunki - uważa prezes Poznański. - Postanowiłem walczyć z profesjonalnymi żądaniami zawodników, którzy są przecież amatorami. Oczywiście, że są pojedyncze kluby, potrafiące spełnić oczekiwania zawodników, jakie mi przedstawiono. Być może to właśnie one psują rynek. Nie są w stanie przygarnąć wszystkich, a potem zawodnicy krążą po okolicznych klubach, rzucając kwotami z księżyca. Nie zamierzam się poddawać takim trendom. Wiosną zamierzam postawić na miejscowych zawodników.

Konkurencja już zaciera ręce, że liderujący Chełmek szybko zacznie spadać w ligowej tabeli. Stracił nie tylko kilku zawodników, ale także charyzmatycznego szkoleniowca, który wydawał się być największym kapitałem. - Może właśnie lepiej będzie nam się grało, kiedy rywale przestaną nas postrzegać jako głównego faworyta rozgrywek - odpowiada przewrotnie Marek Poznański. - W naszych planach nic się nie zmienia. Zamierzamy wygrać ligę, ale mniejszym nakładem finansowym. Biorąc pod uwagę czas występów zawodników na boisku, straciliśmy dwóch pikarzy. W podstawowym składzie regularnie grali tylko Niewiedział z Tekielakiem.

Prezes Poznański zdaje sobie sprawę z tego, że trzeba uzupełnić luki powstałe w kadrze zespołu. - Myślę o zaangażowaniu napastnika, bo przecież Niewiedział na półmetku rozgrywek jest liderem klasy fikacji strzelców wadowickiej ligi okręgowej - przypomina sternik chełmeckiego klubu. - W dużej mierze na moich barakach spoczywa ciężar utrzymania klubu, a właściwie firmy, którą prowadzę. Zamiast spełniać wygórowane żądania finansowe zawodników, wolę zainwestować w atmosferę w drużynie, dobry sprzęt - mówi Poznański.

Jerzy Zaborski

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski