Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Liderzy polskich partii to wodzowie, którzy skutecznie wycięli drugi szereg

Włodzimierz Knap
Tusk, Kaczyński, Miller, Piechociński, Palikot, Korwin-Mikke, Gowin oraz Ziobro rządzą niczym carowie. Czterej ostatni w poczuciu własnej „skromności” partie ochrzcili swoim imieniem. Co by się stało, gdyby ich zabrakło?

Polskie partie mają charakter wodzowski. To wiemy od dawna. Wyjątkiem od tej reguły ma być jedynie Polskie Stronnictwo Ludowe, ponoć lubujące się w demokracji wewnątrzpartyjnej. To jednak błędne przekonanie. Taki stan rzeczy wynika z faktu, że ludowcy od długich dziesięcioleci nie potrafili wyłonić charyzmatycznego, mocnego przywódcy.

Ostatnim takim był Wincenty Witos, który potrafił rządzić twardą ręką zarówno państwem, jak i swoimi szeregami, a były one wówczas dumne, że na czele stronnictwa stoi „chłop z j...”. Przy Witosie kolejni prezesi PSL w III Rzeczypospolitej wyglądają, najdelikatniej mówiąc, żałośnie, choć on sam geniuszem polityki nie był. Warto jednak pamiętać, że równa się go do Józefa Piłsudskiego czy Romana Dmowskiego.

Donald Tusk, Jarosław Kaczyński, Leszek Miller, Janusz Piechociński, Janusz Palikot, Janusz Korwin-Mikke, Jarosław Gowin oraz Zbigniew Ziobro. To ci ludzie stoją na czele najsilniejszych rodzimych formacji. Są w nich swego rodzaju wodzami, carami czy patriarchami. Czterej ostatni w poczuciu własnej „skromności” partie ochrzcili swoim imieniem.

Jak fundamenty
Niczym mantrę głosi się, że Jarosław Kaczyński to PiS, a PiS to jego prezes. O ile w buddyzmie czy hinduizmie mantrę powtarza się, by pobudzić umysł oraz energię, to slogan utożsamiający Kaczyńskiego z jego partią należy traktować jak twierdzenie matematyczne czy prawo fizyki.

Podobnie, bo nie analogicznie, trzeba rzecz widzieć w przypadku Nowej Prawicy Janusza Korwina-Mikkego oraz Twojego Ruchu, rządzonego przez Janusza Palikota. Trudno sobie również wyobrazić Polskę Razem bez Jarosława Gowina i Solidarną Polskę bez Zbigniewa Ziobry. Pozostali partyjni przywódcy w swoich ugrupowaniach też odgrywają fundamentalną rolę, z wyłączeniem lidera PSL.

Jak rozumieć Canossę
Można zasadnie powiedzieć, że Gowin i Ziobro to w gruncie rzeczy byli przywódcy, bo ich formacje, Polska Razem i Solidarna Polska, istnieją w praktyce na papierze od chwili, gdy w ubiegłą sobotę ich liderzy podpisali porozumienie wyborcze z Kaczyńskim. Jednak Gowina i Ziobry nie można lekceważyć.

Sprowadzenie ich obu przez prezesa PiS do roli wasali przyrównuje się do poniżenia się króla niemieckiego Henryka IV przed papieżem Grzegorzem VII w Canossie (1077 r.). Mało kto jednak pamięta, że już po trzech latach Henryk skutecznie wystąpił przeciwko Grzegorzowi, osłabiając go potężnie, a wkrótce wygnał z Rzymu. Henryk triumfował, a papież zgorzkniały umarł na zesłaniu. Oczywiście, że historia nigdy się nie powtarza, lecz podobieństw jest w niej bez liku.

Tusk – za nim Pic?
Dziś przed wielkim problemem stoi PO. Donald Tusk może objąć fotel szefa Rady Europejskiej, czyli pełnić rolę swego rodzaju prezydenta Unii Europejskiej. Malkontenci twierdzą, że to posada bez większego znaczenia, o mizernych uprawnieniach. Przekonują, że o wszystkim w Unii i tak decydują przywódcy poszczególnych państw, z Angelą Merkel na czele.

Wskazują, że Herman Van Rompuy, dotychczasowy szef Rady, na europejskiej szachownicy miał siłę co najwyżej skoczka. To nie tak. Uprawnienia na tym stanowisku są szerokie, a wszystko zależy od człowieka. Pięć lat temu w walce o fotel szefa Rady przegrał m.in. Tony Blair, były premier Wielkiej Brytanii. Gdyby wygrał, czy na tym stanowisku zasiadałby byle kto?

Wróćmy do gdybania. Gdyby premier Tusk został tzw. unijnym prezydentem, o co podobno zabiega kanclerz Merkel, mogłoby to, ale nie musiało, oznaczać katastrofę dla Platformy. Tusk od lat jest głównym motorem tej partii. Nie ulega wątpliwości, że od 2007 r. to przede wszystkim dzięki niemu ta formacja wygrywa wszystkie ogólnokrajowe wybory. Trawestując słowa piosenki, można powiedzieć: „Tusk – wódz, a za wodzem pic”.

Powszechne jest przekonanie, że premier sam ponosi winę za to, że jest jedyną lokomotywą w PO, bo wyciął potencjalnych konkurentów. Czy jednak jest to celna ocena, czy raczej utrwalony stereotyp? Tusk, owszem, bezwzględnie pozbył się m.in. Andrzeja Olechowskiego, Pawła Piskorskiego, Jana Rokity, Zyty Gilowskiej, Jarosława Gowina. Ale czy ktoś z nich byłby lepszym liderem niż on? Konia z rzędem temu, kto racjonalnie uzasadni, że któryś z wymienionych polityków uzyskałby więcej dla Platformy.

A jeśliby wszyscy oni nadal działali w PO? To teoria, bo tandemy, triumwiraty i inne układy na szczytach władzy na dłuższą metę nie sprawdzały się w całych dziejach świata. Bezwzględna walka o przywództwo jest kręgosłupem historii.

Drugi szereg w Platformie
Nie udało się natomiast do końca Tuskowi wymieść z partii Grzegorza Schetyny. On zaś, jak kilka dni temu zapowiedział, stanie w szranki w walce o fotel przewodniczącego stronnictwa, gdyby zaistniała taka sytuacja, czyli premier jeszcze tej jesieni opuściłby Polskę na rzecz Brukseli. Wówczas jednak jego następcą na fotelu szefa partii zostałaby z automatu Ewa Kopacz, marszałek Sejmu. Na czele PO stanęłaby, bo w sposób praktycznie niezauważalny dokonała się niedawno zmiana w statucie Platformy. W myśl nowych regulacji I wiceprzewodniczący PO zastępuje do nowych wyborów szefa partii, w razie gdyby ten z takiego czy innego powodu musiał ustąpić czy odejść. Pierwszym wiceszefem Platformy jest Ewa Kopacz.

Poza nią i Schetyną wymienić można kilka osób, które mogłyby przejąć schedę po Tusku, zarówno na posadzie premiera, jak i szefa Platformy. Do nich zaliczyć trzeba Radosława Sikorskiego, Hannę Gronkiewicz--Waltz, a ostatnio wymienia się prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza. Ten jednak musiałby wcześniej zapisać się do PO, co miał mu Donald Tusk zaproponować, i uporać się z gronem potencjalnych partyjnych delfinów, którzy są mu przeciwni.

Dutkiewiczowi byłby niechętny także... Jarosław Kaczyński. Dlaczego? Prezes PiS, co jest tajemnicą poliszynela, wyjątkowo źle się czuje, gdy przychodzi mu oko w oko stanąć naprzeciw rywala, który dobrze się prezentuje. Kolokwialnie rzecz ujmując, jest wyraźnie postawniejszy i elokwentniejszy od prezesa. Można, rzecz jasna, machnąć ręką na taki szczegół, lecz udowodnione zostało, że osoby o poglądach umiarkowanych i mało zainteresowane polityką, gdy mają do wyboru dwóch kandydatów, znacznie częściej wybierają przystojniejszego; dotyczy to obu płci. Należy jednak dodać, że ten rodzaj elektoratu nie przepada za udziałem w wyborach.

Z dzisiejszej perspektywy przyszłość PO bez Tuska rysuje się w czarnych kolorach. Drugi szereg jej polityków wydaje się nie mieć szans, by poradzić sobie z PiS. Do grona wcześniej wymienionych dołączyć można także... No właśnie kogo? Lenę Kolarską-Bobińską, Jerzego Buzka, Rafała Grupińskiego, Bogdana Zdrojewskiego, Jana Rostowskiego, Janusza Lewandowskiego, Rafała Trzaskowskiego, Jacka Saryusz-Wolskiego czy Jakuba Szulca. Żaden z nich dziś nie prezentuje się jako godny następca Donalda Tuska, choć nie sposób odmówić im wiedzy i inteligencji.
Warto jednak pamiętać, że sytuacja czyni wybitnymi politykami, a nawet mężami stanu. By odwołać się tylko do XX-wiecznej historii, to Winston Churchill, gdyby nie wybuchła II wojna światowa, zostałby zapewne w pamięci garstki Brytyjczyków jako nieudolny polityk. Z tej samej przyczyny gen. Charles de Gaulle najpewniej musiałby ograniczyć się do kariery wojskowej. A sięgając do ostatniego okresu, to kiedy Angela Merkel stanęła na czele CDU, bo znaczniejszych polityków chadeckich zdmuchnęła afera finansowa, wydawało się, że partię pod przewodnictwem tej „niepozornej myszki” z NRD-ówka czeka ciąg chudych lat.

PiS bez Kaczyńskiego
PiS wydaje się być w znacznie gorszej sytuacji, gdyby zabrakło Jarosława Kaczyńskiego. Partii obecnie trudno znaleźć odpowiedniego, czyli silnego kandydata na premiera rządu technicznego, bo prof. Piotr Gliński takim nie był i nie będzie. Charyzmy u niego próżno szukać, nawet nie potrafi ze swadą wystąpić. Nudzi i głosi banały. PiS ma również kłopoty ze znalezieniem kandydata w walce o prezydenturę, który nie poniósłby bolesnej dla partii klęski w starciu z Bronisławem Komorowskim na kilka miesięcy przed wyborami do Sejmu.

Z tego powodu pojawiła się pogłoska, że PiS miałby w tym starciu reprezentować Jarosław Gowin. To scenariusz mało realny, ale nie można go wykluczyć. Podobnie jak ten, że kandydatem PiS zostanie Zbigniew Ziobro. Obaj małopolscy politycy, co trzeba przyznać, mogliby liczyć na znacznie korzystniejszy wynik niż którykolwiek z obecnego PiS-owskiego II szeregu. No bo, proszę odpowiedzieć sobie uczciwie, kto mógłby lepiej wypaść, oni czy któryś z wiceprezesów partii: Mariusz Kamiński, Adam Lipiński, Antoni Macierewicz i Beata Szydło? Szukajmy dalej w gronie elity PiS-u. To może Mariusz Błaszczak, Joachim Brudziński, Ryszard Czarnecki, Karol Karski, Adam Hofman, Krzysztof Jurgiel, Janusz Śniadek, Witold Waszczykowski czy Marek Suski? Też chyba nie.

W PiS nie brakuje ludzi dużego formatu, lecz akurat do brutalnej walki politycznej pasują oni jak pięść do nosa, jak w przypadku Włodzimierza Bernackiego, czy strojąc się w piórka wojownika, wypadają niezbyt poważnie, by wskazać Krzysztofa Szczerskiego.

Miller i długo nic
Leszek Miller za swoich najlepszych lat w polityce nazywany był kanclerzem. Te skończyły się, gdy pogubił się po wybuchu afery Rywina i poległ w rywalizacji z Aleksandrem Kwaśniewskim, który w SLD zmontował przeciwko Millerowi zwycięską frondę.

Miller wie, co znaczy gorycz partyjnej klęski, bo doświadczył jej. Kiedy wrócił z wygnania i ponownie zdobył władzę w SLD, zadbał, by na czele partii był on, a potem długo, długo nikt. Drugi szereg polityków Sojuszu to ludzie, którzy w najbliższych miesiącach nie zagrożą Millerowi, bo do roli przywódców nie nadają się.

To można dziś powiedzieć o Józefie Oleksym, Joannie Senyszyn, Bogusławie Liberadzkim, czyli wiceprezesach Sojuszu. Ale też o Tadeuszu Iwińskim, Jerzym Wenderlichu, Włodzimierzu Czarzastym, Marku Dyduchu, Annie Bańkowskiej, Krystynie Łybackiej czy Dariuszu Jońskim. Metrykalnie nadal stosunkowo młodzi politycy, jak Grzegorz Napieralski czy Wojciech Olejniczak, na czele SLD już stali, ale nie popisali się i długo będą jeszcze postrzegani jako polityczni partacze.

Miller nie może jednak spać spokojnie. Sekretarz generalny, 32-letni doktor nauk humanistycznych Krzysztof Gawkowski, zapewne czuwa i szykuje alternatywę. Patrząc na owoc jego pracy, tzw. czerwoną książeczkę, czyli zarys dziejów Polski w XX stuleciu, w której m.in. rodowód Sojuszu wywodzi od PPS Piłsudskiego, w partii może osiągnąć szczyt.

Ludowcy kupą bez wodza
Być może jutro podczas posiedzenia Rady Naczelnej PSL złożony zostanie wniosek o odwołanie Janusza Piechocińskiego z fotela prezesa. Waldemar Pawlak pod koniec 2012 r. przegrał, ku zaskoczeniu niemal wszystkich, bój o przywództwo w PSL. Do niedawna pod Piechocińskim kopał dołki cichcem. Teraz głośno zaatakował. Na razie nieudanie, lecz zapewne wraz z wiernymi mu ludźmi nie odpuści.

Piechociński, jak na przywódcę partyjnego przystało, zadbał, by w kierowniczych strukturach partii umieścić sojuszników. Ambitnym, młodym ludziom, np. Adamowi Jarubasowi czy Krzysztofowi Hetmanowi, zapowiedział po wyborze, że prezesem PSL będzie krótko, najwyżej dwa–trzy lata, i odda im władzę nad partią. Oczywiście, że nie są to naiwniacy, by w takie zapewnienia wierzyć, lecz nadal opłaca im się stać po stronie Piechocińskiego.

PSL w drugim szeregu ma perspektywicznych polityków. Obok Jarubasa i Hetmana, do takich zaliczyć należy też m.in. obecnego ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza czy Dariusza Klimczaka, 34-letniego sekretarza Naczelnego Komitetu Wykonawczego. Są oni jednak nadal mało znani, zarówno z powodu własnej niemocy, jak też tego, że dla mediów elektronicznych atrakcyjniejszym rozmówcą jest Eugeniusz Kłopotek.

Nie można też zapominać, że w polityczny niebyt nie chce zostać strącona spora grupa liczących się ludowców, np. Jarosław Kalinowski, Marek Sawicki, Jan Bury czy Adam Struzik. Jednak wiele wskazuje na to, że zwornikiem i mędrcem w PSL jest 70-letni Stanisław Żelichowski, który na ławie poselskiej po raz pierwszy zasiadł w 1985 r.

„Właściciele”
Twój Ruch to Janusz Palikot. Za nim jest polityczna pustka, co rzecz jasna nie oznacza, że interesujących osób w tej formacji, podobnie jak w każdej innej, nie brakuje. Gdyby jednak Palikot dokonał zwrotu i odszedł z polityki, to kto go zastąpi? Robert Biedroń, Artur Dębski, Sławomir Kopyciński, Armand Ryfiński? Wolne żarty, choć Andrzej Rozenek, jako partyjny rzecznik, wypada znacznie lepiej niż Dariusz Joński z SLD.

O tym, „na kim stoi” Nowa Prawica, Polska Razem i Solidarna Polska, mówią kolejne człony nazw tych partii, a zawierają one nazwiska ich „właścicieli”: Korwina-Mikkego, Gowina i Ziobry. W swoich szeregach nie mają polityków, którzy byliby w stanie obecnie skutecznie zastąpić liderów. SP to Ziobro, co dowiodły choćby wybory do europarlamentu. W skali całego kraju uzyskał 22 proc. wszystkich głosów oddanych na jego ugrupowanie.

Arkadiusz Mularczyk, Beata Kempa, Tadeusz Cymański czy Patryk Jaki na czele partii byliby równie nieskuteczni jak np. Jacek Żalek, Marek Zagórski czy Paweł Poncyliusz w Polsce Razem.

– PiS wydaje się być w znacznie gorszej sytuacji, gdyby zabrakło Jarosława Kaczyńskiego. Partii obecnie trudno znaleźć odpowiedniego, czyli silnego kandydata na premiera rządu technicznego, bo prof. Piotr Gliński takim nie był i nie będzie. Charyzmy u niego próżno szukać, nawet nie potrafi ze swadą wystąpić. PiS ma również kłopoty ze znalezieniem kandydata w walce o prezydenturę, który nie poniósłby bolesnej dla partii klęski w starciu z Bronisławem Komorowskim na kilka miesięcy przed wyborami do Sejmu.

– Z dzisiejszej perspektywy przyszłość PO bez Tuska rysuje się w czarnych kolorach. Drugi szereg jej polityków wydaje się nie mieć szans, by poradzić sobie z PiS.

– Miller wie, co znaczy gorycz partyjnej klęski, bo doświadczył jej. Kiedy wrócił z wygnania i ponownie zdobył władzę w SLD, zadbał, by na czele partii był on, a potem długo, długo nikt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski