ŁKS w całej pierwszej rundzie przegrał tylko raz i w starciu w Nowej Hucie był faworytem. Zrobił swoje, zgarnął pełną pulę, a beniaminek z Krakowa nie musi się wstydzić tej porażki, bo postawił się liderowi.
W I secie łodzianki, które zaczęły mecz bez swojej podstawowej zawodniczki Izabeli Kowalińskiej (w ogóle nie wyszła na parkiet), wygrały bardzo wyraźnie. Krakowianki miały problem z kończeniem akcji. Było 1:5, 6:11. Natomiast po dwóch kolejnych blokach na atakującej z krótkiej Justynie Łukasik na tablicy wyświetlił się wynik 6:15. Zanosiło się na pogrom. Później gra się jednak wyrównała, ale gospodynie poważniej nie zagroziły rywalkom.
W drugiej partii układ sił uległ radykalnej zmianie. Miejscowe grały skuteczniej w ataku i bloku, szybko zbudowały przewagę 7:3 (po asie Aleksandry Szymańskiej), 13:5 (po błędzie Dei McClendon). W starciu z zespołem tej klasy co ŁKS to jednak za mało, by móc się cieszyć z sukcesu. Od stanu 19:15 przyjezdne zdobyły 5 kolejnych punkty, wykorzystując seryjnie błędy gospodyń. Po ataku w siatkę debiutującej w krakowskich barwach Rebeki Pavan (wchodząca na zmiany Kanadyjka zaprezentowała się co najwyżej przeciętnie) było 19:19. A po chwili krakowianki po zagrywce nie przebiły piłki na drugą stronę, więc łodzianki objęły prowadzenie.
Końcówka była bardzo emocjonująca. Po bloku na Darii Paszek ŁKS miał piłkę setową, ale przyjmująca wkrótce na drugim skrzydle się zrehabilitowała, doprowadzając do remisu. Po chwili to Trefl Proxima miał setbola (dzięki blokowi Martyny Łukasik), lecz go nie wykorzystał (powstrzymana została Ewelina Brzezińska). Aut McClendon dał kolejną szansę, a następnie ta zawodniczka została zablokowana przez M. Łukasik i miejscowe wyrównały stan meczu.
Trzeci set był bardzo wyrównany, wynik oscylował wokół remisu, początkowo częściej na prowadzeniu były miejscowe. Przy stanie 14:12 długa wymiana zakończyła się uderzeniem w aut M. Łukasik, a sędziowie nie dali się przekonać, że piłka dotknęła bloku. Od tego momentu zaczęły się problemy miejscowych, wkrótce było 15:17 i trener Alessandro Chiappini musiał poprosić o czas. A po powrocie na parkiecie, po asie Agaty Wawrzyńczyk, dystans wzrósł do 3 punktów. Faworyt tę przewagę szybko jednak roztrwonił (18:18), w czym spora zasługa dobrej zagrywki M. Łukasik (m.in. as).
Drużyny wymieniały ciosy. Nie brakowało długich wymian, a po zakończeniu dwóch kolejnych na swoją korzyść (szczęśliwa - po siatce - kiwka Eweliny Brzezińskiej i atak po prostej Pavan) krakowianki odzyskały prowadzenie - 21:20. Goście poprosili o czas. Pomogło, od stanu 22:21 punkty zdobywały już tylko przyjezdne...
W trzecim secie walka była wyrównana tylko na początku. Od stanu 7:5 łodzianki doprowadziły do 9:12 i utrzymywały bezpieczną przewagę. Po złym przyjęciu Klaudii Kulig i bloku na M. Łukasik było 13:18, a wkrótce, gdy znów zagrywką została "ustrzelona", Kulig - już 14:21 . Atutem przyjezdnych był właśnie dobry serwis i szybkie rozegranie (oraz skuteczne ataki), na które rywalki nie potrafiły znaleźć recepty.
Najwięcej punktów dla Trefla Proximy zdobyła M. Łukasik - 17, dla gości Regiane Bidias - 25.
Trefl Proxima Kraków - ŁKS Commercecon Łódź 1:3 (19:25, 27:25, 22:25, 15:25)
Trefl Proxima: Talas, M. Łukasik, Clement, J. Łukasik, Paszek, Brzezińska, Kulig (libero) oraz Budzoń, Pavan, Szymańska.
ŁKS Commercecon: Muhlsteinova, Wawrzyńczyk, Efimienko-Młotkowska, Kwiatkowska, Bidias, Sielicka, Strasz (libero) oraz Skorupa, McClendon.
Ewelina Brzezińska, kapitan Trefla Proximy, opowiada o celach na nowy sezon
Autor: Artur Bogacki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
