Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Liga wernisażowa

Maciej Saskowski
Maciej Saskowski
Maciej Saskowski
Sztuce potrzebna jest publiczność, bo to ona ożywia galerie, kupując prace utrzymuje artystów, czyta czasopisma kulturalne, dzięki czemu autorzy mają z tego chleb. Aby sztuka mogła się rozwijać, potrzebne jest jednak wykwalifikowane grono specjalistów.

Wernisaż to uroczyste otwarcie wystawy. Zależnie od prestiżu galerii i wielkości ekspozycji przychodzi nań od kilku do kilkuset ludzi. Jeżeli wystawia mało znana postać poza swoim miastem, nie może liczyć nawet na własną rodzinę i bliskich przyjaciół, co najwyżej zjawi się kilku przypadkowych gryzipiórków.

Z kolei, jeśli prezentowany jest młody, przystojny artysta lub lubiany profesor, pojawi się zapewne na wernisażu gromadka gimnazjalistek. Wielkie otwarcia w wielkich galeriach przyciągają zazwyczaj wielkie tłumy, często także przedstawicieli władzy.

Jak trafić na wernisaż? Zdarza się, że informują o nich gazety. Jeśli nie, to pod koniec tygodnia późnym popołudniem wystarczy pokręcić się koło galerii – jeżeli zobaczymy tłumek, to znaczy, że się zaczęło. Na którymś z kolejnych wernisaży powinniśmy przełamać nieśmiałość i zagadnąć artystę. Dowiemy się od niego, że każdy bywalec wernisaży musi mieć swój rynsztunek. Wystarczy spojrzeć, jak ubrany jest artysta, następnym razem ubrać się tak jak on – na czarno.

Wernisaż – wydawałoby się rzecz łatwa i przyjemna. Zachowajmy jednak czujność. Potrzebujemy na przykład nie rzucającej się w oczy butelki do zlewania drinków. Mój typ to plastikowe buteleczki o pojemności 0,75 litra, a jeżeli mają wąską szyjkę – pamiętajmy o lejku! Po paru drinkach celuje się o wiele gorzej!

Zawierając znajomości musimy unikać jak ognia pretensjonalnych typów udających artystów. Poznamy ich po tym, że źle i dużo mówią o innych artystach, sugerując, że wystawa, na której się znajdujecie, jest zupełnie nieudana, a polscy kuratorzy, w ramach spisku przeciwko dobrej sztuce, pokazują tylko jakieś niezrozumiałe instalacje.

Jeżeli szczęśliwie unikniemy tego i innych niebezpieczeństw, wkrótce doczekamy się awansu. Sympatyczna pani, która będzie się do nas uśmiechać, okaże się szefową galerii, w której byliśmy na wernisażu tydzień wcześniej. To ona wyśle na nasz domowy adres pierwsze oficjalne zaproszenie na wernisaż. A to znak, że awansowaliśmy do elitarnej ligi wernisażowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski