Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ligue 1. Dlaczego Krychowiak tak późno dostał szansę? Kulisy zaskakującej taktyki trenera Emery'ego

Remigiusz Poltorak
Remigiusz Poltorak
Grzegorz Krychowiak zadebiutował w oficjalnym meczu PSG, ale jego droga do pierwszego składu jest ciągle daleka
Grzegorz Krychowiak zadebiutował w oficjalnym meczu PSG, ale jego droga do pierwszego składu jest ciągle daleka Michel Euler
To był najbardziej oczekiwany debiut w lidze francuskiej. Bez przesady. Grzegorz Krychowiak, najdroższy piłkarz ostatniego okienka transferowego w Ligue1, czekał aż 315 minut, żeby pojawić się na Parc des Princes w oficjalnym meczu! I to dość przypadkowo.

Polak czekałby na swoją szansę jeszcze dłużej, gdyby nie kontuzja Layvina Kurzawy w I połowie meczu z St Etienne. Zagrał poprawnie, był aktywny, wyróżnił się sprowokowaniem żółtej kartki dla rywala, sam też został upomniany za spóźniony faul. W dzienniku Le Parisien został oceniony na "piątkę", jak kilku innych kolegów, za "twardą grę", od L'Equipe dostał dobrą notę 6, najlepszą w PSG razem z Verrattim i Matuidim. - Powinniśmy pod koniec meczu lepiej trzymać piłkę, wtedy nie byłoby wyrównania. Trener był w szatni bardzo zawiedziony. Zresztą, my też - mówił Polak po spotkaniu.

Ale paradoksalnie, jego debiut nie oznacza, że będzie takie szanse dostawał już teraz regularnie. Znamienne jest, że wchodząc na boisko nie zmienił żadnego ze swoich bezpośrednich rywali (Verratti, Matuidi, Motta), ale lewego obrońcę! W hierarchii trenera jest więc wśród defensywnych pomocników ciągle dosyć nisko. Co najważniejsze, dzisiaj ma jedynie teoretyczne szanse, żeby wygryźć kogoś ze składu nie tylko na wtorkowy mecz w Lidze Mistrzów z Arsenalem, ale też w najbliższej perspektywie. Z różnych powodów.

Verratti, nawet w przeciętnej formie jak teraz, jest nie do ruszenia. To piłkarz, który jest uosobieniem budowanego na nowo PSG.

Znacznie ciekawszy, choć jednocześnie mało optymistyczny dla Krychowiaka jest casus Matuidiego. Francuski reprezentant był już jedną nogą w Juventusie, wyraźnie chciał zmienić środowisko, widząc, że trener Emery niekoniecznie będzie na niego stawiał, ale w ostatniej chwili do akcji wkroczył prezes Nasser al-Khelaifi, uznając, że jedyny reprezentant Francji jest jednak mistrzowi nad Sekwaną potrzebny. Ze względów sportowych, ale też marketingowych. W ślad za tym poszła obietnica - wszystko wskazuje na to, że ciągle niezrealizowana - przedłużenia kontraktu i podwyżki. Trener Emery też zmienił front i po cichym przyzwoleniu na transfer, zaczął głosić, że Matuidi jest mu niezbędny. Trudno sobie wyobrazić, że w tej nowej sytuacji Francuz nie będzie otrzymywał więcej szans. Tym bardziej, że w ciągu pięciu lat w PSG stał się jednym z jego znaków charakterystycznych. Wczesna epoka "made in Katar", gdy ówczesny dyrektor sportowy Leonardo dopytywał "kto to ten Matuidi" należy dawno do przeszłości. W piątek Francuz wywalczył karnego, ale przede wszystkim pokazał, że po dobrym Euro wraca do formy. Dla klubu to dobra informacja, ale dla Krychowiaka już niekoniecznie.

Jeszcze przed podpisaniem kontraktu, ale po pierwszych informacjach o zainteresowaniu paryżan Polakiem, pisaliśmy, że słabszym ogniwem może być Thiago Motta. Włoch już rok temu stroił fochy i chciał odejść, tymczasem dzisiaj nie tylko gra dalej w PSG, ale jako wicekapitan (a pod nieobecność Thiago Silvy z opaską na ramieniu) ma jeszcze mocniejszą pozycję w drużynie. Nawet jeśli jego występy na boisku często bywają przeciętne. Doświadczenie robi jednak swoje.
Na tę ogromną konkurencję, którą - już to widać i zaklęcia o późniejszym wznowieniu treningów mogą nie wystarczyć - trudno będzie Krychowiakowi przebić, nakłada się trochę szerszy kontekst. PSG nie za bardzo wie, w którą stronę zmierza, a kolejny mecz bez kompletu punktów, zadziwiające zmiany dokonywane przez Emery'ego w spotkaniu z St Etienne i dziwna polityka transferowa w ostatnich dniach mercato tylko to potwierdzają.

Wprowadzając po przerwie Krychowiaka, trener zapoczątkował dokonanie aż sześciu przesunięć na różnych pozycjach (!) w stosunku do składu wyjściowego, co na tym poziomie się nie zdarza. Mało tego, grając od początku sezonu najczęściej ustawieniem z dwoma defensywnymi pomocnikami, tym razem przez całą połowę zostawił ich na boisku aż czterech. To najlepsze podsumowanie tego, że paryżanom brakuje dzisiaj równowagi między poszczególnymi formacjami, a transfer Davida Luiza do Chelsea w ostatnich godzinach mercato - jest idealnym przykładem mało zrozumiałej strategii.

Nasser al-Khelaifi dużo nachwalił się Unaia Emery'ego, ale coraz bardziej widać, że prezes i trener niekoniecznie nadają na tych samych falach. Bo to Nasser z niejasnych powodów (i za "marne" 30 mln euro, czyli ze stratą niemal 20 mln w stosunku do transferu w drugą stronę sprzed dwóch lat) dał zielone światło na odejście Brazylijczyka. Rozpowszechniany tu i ówdzie powód - że Luiz jako rezerwowy słabo się z tym pogodzi i będzie źle wpływał na szatnię - wydaje się trochę nadęty.

Efekt jest taki, że zostały zaburzone proporcje: żaden wielki klub w Europie nie ma tylko trzech środkowych obrońców, w tym bardzo młodego Kimpembe, nikt, kto myśli o podboju Ligi Mistrzów nie ma pięciu wysokiej klasy defensywnych pomocników (wspomniana wcześniej czwórka plus Rabiot), a jednocześnie zaledwie jednego środkowego napastnika (Cavani).
W takich warunkach Emery sprawia ostatnio wrażenie, jakby poruszał sie po omacku, dając jeszcze do zrozumienia, że Ben Arfa to nie był jego wybór. Brak wyników i dobrej gry powoduje z kolei, że atmosfera się zagęszcza. Tytuł z sobotniej L'Equipe - "Stan alarmowy" mówi sam za siebie.

Co to wszystko oznacza dla Krychowiaka? Polak stał się zakładnikiem większej gry interesów w PSG i niezrozumiałej taktyki trenera. Łatka "człowieka Emery'ego" przylgnęła do niego niesłusznie, bo - tak jak pisaliśmy już po pierwszej i drugiej kolejce - za jego sprowadzeniem do Paryża stał przede wszystkim Olivier Letang, pełniący obowiązki dyrektora sportowego. Pozycja tego ostatniego też jednak słabnie, w miarę jak swój teren zaznacza Patrick Kluivert, dyrektor ds. futbolu, formalnie nadzorujący cały pion sportowy.

Nie tak miało to wyglądać, dlatego przed Polakiem największe wyzwanie od czasów gry w Bordeaux. Rzeczywiście, po raz kolejny będzie musiał być cierpliwy.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski