Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lily Hates Roses: "Kurde, co my zrobiliśmy?" [WYWIAD]

Rozmawiał Paweł Gzyl
Kasia Golomska i Kamil Durski to nieprzeciętny duet popowy
Kasia Golomska i Kamil Durski to nieprzeciętny duet popowy Fot. Sony
Rozmowa z Kasią i Kamilem z duetu Lilly Hates Roses o jego nowej płycie - "Mokotów".

- Dwa lata temu zadebiutowaliście płytą "Something To Happen", która zebrała entuzjastyczne recenzje w mediach. Jak dzisiaj wspominacie tamten materiał?
Kasia: Były to najlepsze piosenki, jakie mogliśmy wtedy stworzyć. Daliśmy bowiem z siebie wszystko. Ale dziś gramy już nieco inaczej. Widzimy więc postęp, to, że się rozwijamy, bo ciężko pracujemy. Dlatego bardziej się nam podoba nasza nowa płyta.

- Dzięki wydaniu "Something To Happen" zaczęliście grać regularnie koncerty. Miały one wpływ na ten nowy album?
Kamil: Oczywiście. Pod koniec zeszłego roku występowaliśmy już w szerszym składzie z basem i perkusją. Te koncerty stały się więc bardziej rockowe, bardziej dynamiczne. Ta zmiana nastroju z lirycznego w taneczny, emanujący dobrą energią, pełen życia sprawiła, że nasi fani zaczęli inaczej reagować. To nas zainspirowało, aby oddać te emocje na drugiej płycie, nie ograniczając się etykietą folkowego zespołu, jaką przyklejono nam po debiucie.

- To zmiana brzmienia musiała być dla Was poważnym wyzwaniem.
Kasia: To wyszło naturalnie. Nie zastanawialiśmy się wcześniej, jak ta nowa płyta miałaby brzmieć. Pracując nad nią, zaczęliśmy po prostu powoli spełniać swoje małe marzenia. Wszystko, co chciałam zawsze zrobić, udało mi się zrealizować na tym albumie - choćby shoegaze'owy kawałek. Nie baliśmy się niczego i ostro eksperymentowaliśmy. Dopiero po nagraniach zaczęliśmy się zastanawiać: "O kurde, co my zrobiliśmy?".

- A skąd pomysł na wokalny udział Dawida Podsiadło?
Kamil: Mieliśmy starą kompozycję, do której nijak nie pasował ani mój, ani Pauli wokal. Wymyśliliśmy więc, że zaprosimy do jej wykonania kogoś z zewnątrz, kto nie będzie się z tą piosenką bawił, tylko po prostu zarejestruje do niej swój głos. Dawid jest naszym kolegą, więc zaprosiliśmy właśnie jego. I udało się - piosenka zabrzmiała bardzo naturalnie.

- Jesteście alternatywnym zespołem, a wydaje Was wielki koncern. Jak się tam czujecie?
Kamil: W polskiej muzyce następuje teraz zmiana warty. Koncerny coraz chętniej współpracują z niszowymi artystami, bo chcą mieć w swoim katalogu też trochę ambitniejszej muzyki. Poza tym takie grupy, jak: Rebeka, Xxanaxx czy The Dumplings, przyciągają dziś na swe występy większe tłumy niż Bajm.

- Jesteście gotowi wypłynąć na szersze wody - i chociażby wystąpić na festiwalu w Opolu lub w telewizji śniadaniowej?
Kamil: Możemy występować na imprezach, na których dobrze będziemy się czuć. Nie wyobrażam sobie Lilly Hates Roses na koncertach z okazji "Dnia Kalosza". Może te wielkie festiwale telewizyjne zmienią kiedyś swój profil - i wtedy również my się tam odnajdziemy. Na razie jedziemy na angielski Victorious Festival i na kilka koncertów w Londynie. W polskich klubach pojawimy się z nowymi piosenkami najpewniej dopiero jesienią.

Rozmawiał Paweł Gzyl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski