Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Limanovia ukarana za pychę i nonszalancję

Daniel Weimer
II liga. Po zwycięstwie 4:0 nad przewodzącym w tabeli MKS Kluczbork kibice Limanovii liczyli na kolejną wygraną swych ulubieńców.

Limanovia Szubryt3 (2)
Zagłębie Sosnowiec 4 (3)

Bramki: 1:0 Pribula 27 karny, 2:0 R. Wolsztyński 29, 2:1 Dudek 37 karny, 2:2 Tylec 39, 2:3 Tylec 43, 2:4 Wrzesień 74, 3:4 Pribula 82 karny.
Limanovia: Mika - Basta (67 Żołądź), Kulewicz, Bierzało, Derbich - Atanasov, Koman, Pribula, Poliacek (62 Skiba), Ł. Wolsztyński (74 Majcher) - R. Wolsztyński (62 Grunt).
Zagłębie: Fabisiak - Sierczyński, Koprucki, Budek, Ninković - Ryndak, Fonfara (83 Szatan), MatusiakI, Dudek (88 Zaradni), Tylec (64 Wrzesień) - Arak (66 Tumicz).
Sędziował: Krzysztof Korycki (Warszawa). Widzów: 700.

Trener Ryszard Wieczorek przestrzegał jednak przed nadmiernym optymizmem, przewidując, że Zagłębie wysoko zawiesi przed jego podopiecznymi poprzeczkę. Czas pokazał, że szkoleniowiec wiedział, co mówi.

Już w 5 min miejscowi powinni byli wyjść na prowadzenie, ale Martin Pribula przegrał pojedynek z bramkarzem gości. W 19 min Jovan Ninković kapitalnie, acz minimalnie niecelnie przymierzył z rzutu wolnego. Mecz zaczął się układać po myśli limanowian pod koniec drugiego kwadransa.

Dwa razy trafili wówczas do siatki rywali. Najpierw Pribula pewnie uderzył z rzutu karnego podyktowanego za faul Konrada Budka na Rafale Wolsztyńskim, a 120 sekund później Łukasz Wolsztyński wykorzystał nieporozumienie w formacji defensywnej sosnowiczan.

Ci niespecjalnie przejęli się takim obrotem sprawy, błyskawicznie odrabiając straty. Bramkowy kontakt złapali dzięki skutecznie wykonanej przez Sebastiana Dudka "jedenastce", a wkrótce Hubert Tylec idealnie zza pola karnego trafił w okienko. Goście poszli za ciosem i tuż przed końcem pierwszej połowy Tylec, strzelając z narożnika pola karnego, ponownie znalazł sposób na Mateusza Mikę.

Po przerwie miejscowi dosyć nerwowo usiłowali odrabiać straty. Przed zmarnowanymi szansami stawali Dawid Basta w 60, Donczo Atanasov w 63 i Artur Skiba w 71 min. Po chwili limanowianom należał się rzut karny, ale sędzia puścił grę, z czego skorzystali przyjezdni. Wyprowadzili kontrę i w sytuacji sam na sam Mateusz Wrzesień nie dał szans Mateuszowi Mice.

Nadzieje miejscowych odżyły, gdy Pribula po raz drugi celnie uderzył z "wapna". Na doprowadzenie do wyrównania zabrakło im już jednak czasu. Trzy punkty pojechały zatem do Sosnowca, a piłkarze Limanovii powinni jak najszybciej się otrząsnąć. Ich sytuacja w tabeli jest bowiem bardzo trudna.

Zdaniem trenerów
Ryszard Wieczorek, Limanovia:
- Prowadząc 2:0, nie wolno nam było pozwolić sobie na porażkę. A jednak dokonaliśmy tej sztuki. Chłopcy uwierzyli, że powtórzy się sytuacja sprzed tygodnia, gdy do dwóch goli dorzuciliśmy dwa kolejne. Goście pierwszą bramkę strzelili z karnego podyktowanego "z kapelusza". Bramka na 2:2 nie powinna chłopaków zdołować.

Dostaliśmy jednak jeszcze jeden cios "do szatni". W drugiej połowie przeciwnik się cofnął, a my nie potrafiliśmy tego wykorzystać. O naszej porażce w dużej mierze zadecydowało odpuszczenie przez zespół dyscypliny taktycznej. Ze słabej strony zaprezentowali się także sędziowie. W sumie jednak zostaliśmy ukarani za pychę i zbyt nonszalanckie podejście do swych powinności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski