Limanovia walczy dziś o przedłużenie nadziei

Podopieczni trenera Ryszarda Wieczorka grają bez fartu. Po raz kolejny punkty stracili w niefortunnych okolicznościach, przez przeszło pół meczu grając w liczebnym osłabieniu (czerwona kartka dla środkowego defensora Radosława Kulewicza).

Kibice w Limanowej liczą, że zły los się odmieni i że ich ulubieńcy sięgną wreszcie dzisiaj po zwycięstwo. Nie będzie o nie łatwo, bowiem na drodze zespołu sponsorowanego przez Zbigniewa Szubryta stanie nieźle spisująca się ostatnio Stal Mielec. Przegrała ona co prawda ostatnio z Błękitnymi w Stargardzie Szczecińskim 1:2, ale wcześniej rozgromiła m.in. Okocimskiego Brzesko 5:1.

W pierwszej rundzie Stal pokonała Limanovię 3:0. Nadarza się więc okazja do rewanżu. Pytanie tylko, czy gospodarze zdołają się otrząsnąć po serii niepowodzeń i zaprezentują wreszcie swe faktyczne umiejętności. Jedno jest pewne: wyłącznie komplet punktów pozwoli na zachowanie nadziei na utrzymanie się w lidze.

- Broni nie złożymy nawet wówczas, gdy sytuacja stanie się beznadziejna - zapewnia Antoni Mizgała, odpowiedzialny w klubie za kontakty z mediami. - Na razie szanse na utrzymanie się w lidze wciąż istnieją. Do strefy bezpiecznej tracimy dziewięć punktów. To dystans do odrobienia. Rzecz w tym, żeby przełamać niemoc. Uważam, że jedno zwycięstwo pociągnie za sobą kolejne wygrane.

Na dzisiejsze spotkanie do zespołu powrócą pauzujący za czerwone kartki bramkarz Mateusz Mika i obrońca Łukasz Derbich. Dwa żółte kartoniki, ujrzane w spotkaniu z Wisłą, eliminują natomiast z gry kapitana zespołu Kulewicza. Pod znakiem zapytania stoi występ innego obrońcy Michała Bierzały, narzekającego na uraz palca u nogi. - Kadrę mamy na tyle liczną, że trener będzie miał ich kim zastąpić - konstatuje Mizgała.