Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Limuzyna czy "sportowiec"?

Redakcja
Samochody Volvo zawsze zachwycały tajemniczością i dostojeństwem. Były przecież ostatnim bastionem kanciastego piękna i właśnie takie zaakceptowali je klienci. Ze zdziwieniem przyjęto więc w 1993 roku zapowiedzi szefa biura stylistycznego Volvo Petera Horbury’ego o produkcji samochodu o nadwoziu jak "koń wyścigowy na chwilę przed otwarciem furtki startowej". Trzydzieści miesięcy później na drogi wyjechał volvo C 70.

Odpowiedzi na tak postawione pytanie próbuje udzielić poniższy materiał


     Koncepcja samochodu dwudrzwiowego nie jest obca skandynawskiej firmie. W latach sześćdziesiątych oferowany był na rynku dwudrzwiowy P1800, który rozsławiony został przez Rogera Moore’a w filmie "Święty". Później dość popularnym samochodem był sportowy 480, produkowany w Holandii.
     Nowy pojazd nie był więc innowacją techniczną dla firmy. Do budowy wykorzystano płytę podłogową samochodów serii 70 (stąd symbol pojazdu), która posiada doskonałą sztywność i wytrzymałość. Atutem podczas wyboru tej konstrukcji okazał się także fakt, że była ona projektowana do samochodów z napędem na oś przednią, a założenia konstrukcyjne przewidywały, że nowy model będzie miał napędzane koła przednie.
     Czołowa partia nadwozia C70 ma więc charakterystyczną wyprofilowaną pokrywę silnika, dużą chromowaną osłonę chłodnicy i reflektory podobne jak modele S70. Podobieństwo kończy się jednak za pokrywą silnika. Zamiast szyby przedniej nachylonej - jak w limuzynie - pod niewielkim kątem, C70 posiada bardziej pochyloną, jak w samochodach sportowych. Zamiast długiego płaskiego dachu i prawie pionowej szyby tylnej, zaproponowano wygiętą w łuk krótką płaszczyznę dachu i silnie nachylone słupki jak w modelach coupé. Zamiast pudełkowatej bryły bagażnika, C70 posiada mniejszy, ale za to bardziej obły kufer. Najbardziej znamienne są jednak muskularne przetłoczenia tylnych błotników i umieszczony wysoko nad ziemią zderzak tylny.

A jednak... limuzyna

     Pomimo dynamicznych linii, samochód nie jest wcale sportowym bolidem. Długość 472 cm i wysokość 141 cm są identyczne jak w wersji czterodrzwiowej i sugerują raczej komfort wnętrza niż sportowy design. Tak jest w istocie. W przeciwieństwie do samochodów sportowych, volvo nie jest pojazdem 2+2 (dwa siedzenia przednie i mała ławka z tyłu), w których komfortowo mogą podróżować jedynie pasażerowie przednich foteli, a siedzący z tyłu muszą się tłoczyć, opierając kolanami o oparcia foteli przednich i głową o tylną szybę. Wielkość wnętrza, wyposażenie i rozkład siedzeń powodują, że volvo C70 można zakwalifikować jako superkomfortową, czteroosobową limuzynę.
     Jak w każdym pojeździe, większy komfort jazdy występuje na fotelach przednich. W C70 ich ustawienie regulowane jest elektrycznie (wysokość siedziska, regulacja pionowa, pochylenia oparcia), a ręcznie można jedynie ustawić podparcie kręgów lędźwiowych. Jednakże siedzący z tyłu także nie mogą narzekać na dyskomfort. Mają bowiem dwa oddzielnie wyprofilowane siedziska (pomiędzy nimi umieszczono podłokietnik) o nachyleniu umożliwiającym wygodną jazdę nawet osobom o wzroście powyżej 190 cm. Ewenementem tylnej kanapy jest także bardzo duża szerokość wnętrza. Pojazd jest szerszy niż klasyczna limuzyna (szerokość C70 wynosi 182 cm, podczas gdy S70 ma "tylko" 176 cm), a pomimo to jest przeznaczony dla czterech pasażerów.
     Jedynym problemem, jaki doskwiera podróżnym z tylnych siedzeń, jest zajmowanie miejsca. Ponieważ fotele przednie są sterowane elektrycznie, to odchylenie ich (aby odsłonić dostęp do tyłu) następuje także elektrycznie. Ten pozorny komfort jest jednak uciążliwy ze względu na bardzo wolno działające silniki w fotelach.
     Gdy zajmiemy miejsce za kierownicą, warto zaznajomić się z obsługą... sprzętu grającego i komputera pokładowego. C70 posiada nowoczesny układ stereofoniczny, w skład którego wchodzą: radio, odtwarzacz kaset oraz odtwarzacz płyt kompaktowych na trzy płyty (możliwość montażu dodatkowego zmieniacza w bagażniku na sześć płyt). Do tego zestawu zamontowano dziesięć (!) głośników, których ustawienie i parametry akustyczne zostały ustalone specjalnie dla tego pojazdu.
     Komputer pokładowy jest identyczny jak w modelach S70. Posiada więc sześć zakresów pracy (spalanie średnie, spalanie chwilowe, średnią prędkość jazdy, pokonany dystans, temperaturę na zewnątrz i długość trasy, jaką możemy pokonać na posiadanym paliwie), a pokrętło wyboru programu umieszczone jest z prawej strony za kołem kierownicy.
     Ponadto samochód posiada tempomat, elektronicznie sterowaną klimatyzację (z osobnym ustawieniem temperatury dla kierowcy i pasażera), ogrzewanie siedzeń przednich, elektrycznie ustawiane i podgrzewane lusterka zewnętrzne, elektryczne ryglowanie bagażnika i klapy wlewu paliwa itp.

Dwieście czterdzieści wyścigowych koni

     O ile wnętrze nie ustępuje najbardziej luksusowym limuzynom, o tyle silnik i układ jezdny mogą zachwycić każdego miłośnika modeli sportowych. Duża w tym zasługa brytyjskiej firmy TWR (Tom Walkinshaw Racing), z którą Volvo zawiązało spółkę joint venture i która uczestniczyła w projektowaniu samochodu. Ta niewielka firma znana jest doskonale w świecie sportu (m.in. uczestniczyła w konstruowaniu samochodów Formuły I), a ze Szwedami związana była już wcześniej, przy produkowaniu wyścigowych modeli 850. Nic więc dziwnego, że wykorzystanie naukowego potencjału i doświadczenia TWR zaowocowało ponadprzeciętnymi osiągami samochodu i doskonałymi warunkami jezdnymi.
     O skuteczności tych działań można się przekonać podczas jazdy po koleinach, z dużą prędkością, a szczególnie w chwili pokonywania zakrętów z prędkością bliską 200 km/h.
     Największą radość właściciele volvo C 70 czerpać będą jednak z szybkiej jazdy i precyzyjnego pokonywania zakrętów, a podczas ruszania - po wyłączeniu systemu TRACS (układ zapobiegający poślizgom kół). Przez dłuższą chwilę słychać wówczas jedynie pisk ślizgających się opon, a samochód przykrywają obłoki dymu z przypalonych gum.
     Model można zakupić z jednym z pięciu silników o mocach od 163 KM do 240 KM. Najsłabsza jednostka wystarcza zaledwie na osiągnięcie prędkości 210 km/h i przyspieszenia rzędu 9,3 s. W przypadku najmocniejszej wersji możemy jeździć nawet z prędkością 250 km/h, a setkę osiągać po 6,9 s.
     Tę symfonię pochwał zakłóca jednak cena eksploatacji. Spalanie wynoszące blisko 16 l/100 km jest do przyjęcia, gdyż za przyjemność szybkiej jazdy trzeba zapłacić. Gorzej, że ubezpieczenie AC samochodu wartego 250 000 PLN kosztuje ponad 10 000 złotych, a nowy pojazd ma ubezpieczenie tylko na jeden rok.

Bogusław Korzeniowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski