Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lipnik. Ktoś okaleczył psa drutując mu nos. Sprawa została zgłoszona na policję

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Tak wyglądał pies z drutem w nosi. Pomocy musiał  udzielić mu weterynarz
Tak wyglądał pies z drutem w nosi. Pomocy musiał udzielić mu weterynarz Archiwum prywatne
Właścicielka psa, któremu nieznany sprawca zadrutował nos zgłosiła sprawę na policję a jej znajoma zamieściła apel o pomoc w ustaleniu sprawcy w mediach społecznościowych. Choć nie mają wielkich nadziei na złapanie i ukaranie winnego to liczą na to, że już samo to da mu do myślenia i uczuli innych właścicieli psów, aby uważali na swoich pupili.

Do zdarzenia doszło w nocy z wtorku na środę (14/15 czerwca) w Lipniku (gm. Wiśniowa). O godz. 6 właścicielka psa znalazła go w budzie, w której zwykle sypiał. Był w złym stanie, bo przez zadrutowany nos trudno mu było oddychać. Od razu zawiozła go do weterynarza, który dopiero wprowadzając psa w narkozę był w stanie wyjąć drut z jego nosa.

Drut był poskręcany w kilku miejscach tak, aby pies nie był w stanie sam się po pozbyć. Dlatego myślę, że ktoś zrobił to rozmyślnie, na dodatek zaplanowawszy wszystko wcześniej, bo musiał mieć do tego narzędzia. Żeby to zrobić musiał też jakoś uśpić psa, może gazem. Wiem jak pies reagował u weterynarza na próbę wyjęcia drutu, jak się wyrywał i jestem pewna że, tak samo wyrywałby się gdyby ktoś mu chciał coś takiego założyć – mówi właścicielka.

Kobieta mieszka w Lipniku. Jej dom stoi z dala od centrum wsi i głównej drogi, za to blisko lasu. W sąsiedztwie mieszka tylko jej rodzina. Innych domów nie ma.
Dlatego, jak mówi pies nocował niezabezpieczony na zewnątrz, w budzie. - Wiem, że to był mój błąd, i teraz nocuje już zabezpieczony w domu. Wypuszczałam go, bo był do tego przyzwyczajony od zawsze, a poza tym oprócz członków mojej rodziny nie ma tu nikogo, a pies jest bardzo spokojny, wręcz przyjacielsko nastawiony do ludzi. Wystarczy go pogłaskać, żeby stał się zupełnie ufny i to pomimo tego, że jest psem po przejściach, który znalazł u nas nowy dom – mówi.

Sprawę zgłosiła na policję i choć jak mówi zgłoszenie zostało potraktowane z pełną powagą to nie ma wielkich nadziei na to, że sprawca zostanie wykryty.

Nie ma żadnych śladów, nie mam nawet podejrzeń kto mógłby zrobić coś tak potwornego. Byliśmy i jesteśmy nadal w szoku. Nie wydaje mi się, aby ktokolwiek był w stanie zrobić coś takiego nie będąc np. pod wpływem jakiś substancji. Niemniej jednak zdecydowaliśmy się upublicznić sprawę, żeby sprawca nie czuł się bezkarny i żeby przestrzec innych. Nie tylko właścicieli czworonogów, bo przecież jeżeli ktoś zrobił coś takiego psu i to celowo to może skrzywdzić też człowieka – mówi kobieta.

Joanna Mistarz, znajoma właścicielki psa, która zamieściła post na Facebooku prosi o pomoc w ustaleniu tożsamości sprawcy (i kontakt w tej sprawie z Policją w Dobczycach lub z nią pod numerem 503-600-806) i zapewnia, że dla osoby, która pomoże w ustaleniu tożsamości sprawcy przewidziana jest nagroda pieniężna.

FLESZ - 5-dniowy tydzień pracy odejdzie do lamusa?

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski