Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lis pogryzł dziewczynę. Mieszkańcy się boją

Paulina Marcinek
Łukasz Gadzała pokazuje okolicę, w której doszło do ataku
Łukasz Gadzała pokazuje okolicę, w której doszło do ataku Paulina Marcinek
Radłów. Agresywny lis rzucił się na dziewczynę, gdy wyszła na spacer. Kolejne widziano na innych posesjach. Wiele wskazuje na to, że były wściekłe

Magdalena Patla wybierała się na spacer z psem. Kiedy otworzyła drzwi domu, przeżyła szok, bo na schodach zobaczyła kilka lisów.

- Były cztery. Trzy od razu uciekły, jeden został. Zaczął na mnie warczeć i próbował wejść do domu - relacjonuje 18-latka. Zagrodziła mu drogę i dwukrotnie uderzyła ościeżnicą w szyję.

- Wyglądał na ogłuszonego, więc szybko pobiegłam do sąsiadów. Chciałam ich uprzedzić, żeby nie wypuszczali dzieci na podwórko - dodaje. Gdy już wracała, obok bramy wejściowej na podwórze ogłuszony wcześniej lis rzucił się na nią z zębami.

- Błyskawicznie do mnie podbiegł i ugryzł w nogę. Poczułam straszny ból i zaczęłam krzyczeć - mówi.

Z pomocą przybiegł sąsiad. Uzbrojony w miotłę rzucił się na lisa i zatłukł go na śmierć. Potem pan Krzysztof wziął dziewczynę na ręce i zaniósł do pobliskiego lekarza.

- Z tego, co się działo później, niewiele pamiętam, bo zemdlałam - mówi Magdalena Patla. Na miejsce wezwano weterynarza. - Ślady krwi lisa ciągnęły się przez kilka metrów. Musiałem przeprowadzić dezynfekcję terenu - mówi Łukasz Gadzała z gabinetu weterynaryjnego „Davet”.

Seria zastrzyków
18-latka jest od piątku objęta lekarską obserwacją. Regularnie dojeżdża do szpitala w Dąbrowie Tarnowskiej na zastrzyki, których seria ma zapobiec ewentualnemu zakażeniu wirusem wścieklizny.

Zwłoki lisa zostały przetransportowane do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Tarnowie, a stamtąd wysłano je do Krakowa. - W tej chwili trwają jeszcze badania, które pozwolą ustalić, czy lis rzeczywiście był wściekły. Czekamy na informacje z Zakładu Higieny Weterynaryjnej w Krakowie - wyjaśnia Beata Rząsa-Janas, zastępca powiatowego lekarza weterynarii w Tarnowie.

Przyszedł do weterynarza
W niedzielę kolejny lis pojawił się na podwórzu przed domem Dawida Mączki, innego miejscowego weterynarza.

- Wybieraliśmy się do kościoła. Odsłoniłem rolety w oknie i zobaczyłem zwierzę, które w ogóle się nie przestraszyło hałasu - relacjonuje mężczyzna. - Lis stał przy szybie i patrzył na mnie. Potem krążył po podwórku.

Rodzina bała się wyjść z domu i wezwała pomoc. Po jakimś czasie przyjechała policja i myśliwy, który zastrzelił zwierzę.

- Relacje mieszkańców wskazują na to, że zwierzęta były zakażone chorobą - ocenia Beata Rząsa-Janas.

- Zdrowy lis na widok człowieka ucieka, a nie podchodzi jak najbliżej posesji - dodaje Dawid Mączka.

Niedaleko szkoły
Nauczyciele miejscowej szkoły, po informacjach o krążącym po Radłowie stadzie lisów, martwią się o bezpieczeństwo dzieci. Tym bardziej, że wszystkie zdarzenia miały miejsce w niedalekim sąsiedztwie szkolnego budynku.

- To naprawdę ogromne zagrożenie dla naszych dzieci - mówi Piotr Malec, wicedyrektor Zespołu Szkół w Radłowie.

Magdalena Patla to pierwsza w tym roku osoba w regionie, która została zaatakowana i pogryziona przez dzikie zwierzę.

- Jeśli badania potwierdzą wściekliznę u lisa, będziemy musieli w Radłowie utworzyć okręg zagrożony wirusem - zapowiada Rząsa-Janas.

Weterynarze apelują o szczepienie psów i kotów. To najpewniejszy sposób, by zabezpieczyć się przed zarażeniem wścieklizną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski