Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lisia polityka

Redakcja
Niedawno w redakcji mego "Najwyższego CZAS!"-u rzuciłem myśl: "Robimy wywiad z p. Moniką Olejnik, dajemy jej fotkę na pierwszą stronę, potem dzwonimy do kilkudziesięciu ludzi, pytając, czy w razie wyborów głosowaliby na p. Jolantę Kwaśniewską czy na p. Olejnikową? Jak znam życie, byłoby to mniej więcej fifty-fifty, więc dalibyśmy wielki tytuł: "Jedyna groźna konkurentka p. Kwaśniewskiej".

Janusz Korwin Mikke - Na własną odpowiedzialność

   Po czym czekali, kiedy wywalą ją z obecnej posady...
   Jest rzeczą w normalnym kraju oczywistą, że firma, której pracownik może zostać prezydentem, staje się nagle bardzo ważna. Jednocześnie jej szefostwo zaczyna swego przyszłego prezydenta jakoś forować, odciążać od mniej miłych obowiązków - by w razie czego mógł się przygotowywać do kampanii. Tymczasem TVN zażądała od p. Lisa deklaracji, że na prezydenta startować nie będzie - a gdy ten odmówił, wywaliła go z roboty. Z ewidentnym celem: zaszkodzić mu w kampanii.
   Bądźmy dokładni: gdybym był właścicielem TVN, też usunąłbym p. Lisa z programów informacyjnych! Zrobiłbym to w trosce o niezależność i wiarygodność stacji. Jest jasne, że gdyby p. Lis podawał wiadomości, będąc widzianym jako kandydat na prezydenta, to widzowie zaczęliby podejrzewać, że podaje lub przynajmniej podkreśla te wiadomości, które są korzystne dla jego opcji. Co więcej, mieliby rację: człowiek jest tylko człowiekiem - i choćby podświadomie markuje swym zachowaniem to, co mu się podoba lub nie podoba. A nawet gdyby p. Lis miał twarz śp. Bustera Keatona, całkiem nieruchomą, to i tak widzowie podejrzewaliby, że są manipulowani - co byłoby fatalne dla opinii stacji.
   Natomiast natychmiast otworzyłbym program pod tytułem: "Okiem Tomasza Lisa" albo "Tako rzecze Tomasz Lis" - i program ten mógłby liczyć na ponad 40-proc. oglądalność. Gdyby oczywiście p. Lis umiał go poprowadzić, w co głęboko wątpię. Jednak bym spróbował.
   Dlaczego więc TVN wyrzuca swego najbardziej popularnego prezentera?
   Właśnie niedawno ONI obchodzili rocznicę tzw. okrągłego stołu. Bardzo udanego przedstawienia teatralnego. Przedstawienie było o tyle dziwne, że aktorzy nie mieli na ogół pojęcia, jaką rolę grają.
   Według reżymowej propagandy wola l\\u wyniosła na swych plecach przedstawicieli tegoż l\\u, a "rozsądni komuniści" z ciężkim sercem przekazali im władzę. Przy licznych podstolikach "okrągłego stołu" przedstawiciele l\\u mozolnie wypracowywali zręby przyszłego nowego, lepszego ustroju.
   W rzeczywistości była to zmiana dekoracji, z całą pewnością znacznie mniej istotna niż w 1956 r., a nieco mniej istotna niż w 1970 r. lub 1980 r. Aktorów do spektaklu nie wybierał żaden "l\*d", ale tow. gen. Czesław Kiszczak imiennie. Efekt ostateczny uzgodniono na poprzednich spotkaniach w Magdalence, gdzie tow. Adam Michnik opijał sukces idei eurosocjalizmu z p. Czesławem Kiszczakiem. A ciekawym tematem na liczne prace magisterskie byłoby przejrzenie tych "opracowań" poszczególnych podstolików - i przekonanie się, że nie tylko nie miały nic wspólnego z późniejszą rzeczywistością, ale też nikt ich potem nie czytał! Chodziło tylko o to, by aktorzy myśleli, że odgrywają ważną rolę.
   Najogólniej "okrągły stół", to znaczy: "Magdalenka" - był to pakt między zbłąkaną i bezradną lewicą postsowiecką a eurolewicą. Eurolewica dostała np. "Gazetę Wyborczą". Oraz część udziału w rynku TV, czyli właśnie TVN. Bardziej narodowe i prawicowe grupy wewnątrz aparatu utrzymały prywatny Polsat (proszę zauważyć, że to władza przyznaje koncesje na TV - nawet na kablówki!).
   Wszystko to działa bez większych zgrzytów (jeśli nie liczyć nadciągającego bankructwa całego ustroju, oczywiście). L\d nic o tym nie wie - a jeśli mu powiedzieć, to nie wierzy. Są oczywiście drobne wahania: gdy we władzy ściera się opcja proamerykańska z proniemiecką, to i w TVN odbijają się te wahania - ale, powtarzam, to wszystko dzieje się wewnątrz obozu władzy. Zresztą słusznie - tego jeszcze brakowało, by o polityce, zwłaszcza zagranicznej, decydował l\d w referendum!
   A tu towarzysze z obozu postsocjalistycznego dowiadują się ze zgrozą, że towarzysze eurosocjaliści chcą wylansować swojego kandydata na prezydenta!
   Po 1948 r. dokonano w PZPR podziału: te stanowiska obejmuje koncesjonowana PPS (np. premier) - a te d. PPR (np. minister spraw wewnętrznych). Bardzo zabawne, ale przestrzegano tego nawet w końcu lat 70., kiedy większość członków PZPR nie miała pojęcia o tym, kto się z jakiego nurtu wywodzi! I w ogóle o tej zasadzie nie wiedziała. Jednak przestrzegano!
   Tak samo tutaj. Gdy więc tow. eurosocjaliści zostali oskarżeni, że chcą się zamachnąć i knują poza plecami, szefostwo TVN nie miało wyjścia: musiało udowodnić, że niczego takiego nie planowało i nie knuło. A jedynym dowodem szczerości ich intencji było szurnięcie p. Lisa.
   Co niniejszym zostało dokonane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski