Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Listopad, niebezpieczna pora?

Rozmawiał Włodzimierz Knap
Wojciech Kossak, Powstanie listopadowe
Wojciech Kossak, Powstanie listopadowe fot. archiwum
Polskie miesiące. Dla II RP najszczęśliwszy był listopad. W PRL mimo wszystko czerwiec, bo 4 czerwca 1989 przesądzony został upadek systemu realnego socjalizmu.

Rozmowa z prof. Antonim Dudkiem, historykiem.

– Najpierw Wielki Książę Konstanty w „Nocy listopadowej” Stanisława Wyspiańskiego przestrzegał: „Listopad to niebezpieczna dla Polaków pora”. Kilka dekad temu taki tytuł głośnemu esejowi dał prof. Konstanty Grzybowski. Czy w dziejach PRL listopad zapisał się czymś szczególnym?

– Dla władz stał się niebezpiecznym miesiącem od schyłku lat 70., gdy opozycja zaczęła się odwoływać do Święta Niepodległości, uchwalonego u schyłku II RP. Zwracam uwagę, że proroctwo księcia Konstantego się nie sprawdziło, bo w listopadzie 1918 r. Polska odzyskała wolność. Jest też rzeczą oczywistą, że w dziejach każdego narodu i państwa w każdym miesiącu działy się rzeczy wielkie i tragiczne.

– Kiedy w okresie PRL pojawiło się etykietowanie ważnych wydarzeń od nazw miesięcy, tzw. polskich miesięcy?

– W czasie rewolucji „solidarnościowej” (1980–1981), kiedy na masową skalę ukazywać się zaczęła literatura drugoobiegowa. W niej pojawił się Czerwiec ’56, Październik ’56, Marzec ’68, Grudzień ’70 oraz Czerwiec ’76. Niedługo później mieliśmy kolejny grudzień, gdy wprowadzony został stan wojenny. W latach 80. w drugim obiegu, na murach czy ulotkach pisanie „polskich miesięcy” dużą literą stało się czymś powszechnym.

– Rzadko używa się sformułowania „Czerwiec ’89”.

– Rzeczywiście, i tego żałuję. Chciałbym, by m.in. w ten sposób upamiętniono upadek komunizmu. Od dawna zresztą podkreślam, że czerwiec jest dla Polaków najszczęśliwszym miesiącem.

– W Czerwcu ’56 władze wymordowały w sumie ponad sto osób w Poznaniu, a Czerwiec ’76 też przyniósł bolesne konsekwencje.

– Owszem, lecz w sumie to 4 czerwca 1989 r. losy PRL zostały przesądzone. Na razie bezskutecznie przekonuję do zastąpienia święta 1 maja świętowaniem 4 czerwca. Ten dzień powinien być naszym świętem narodowym, bo upamiętnienie upadku komunizmu zasługuje na uhonorowanie. Tego dnia Polacy powinni się cieszyć, podobnie jak z okazji 11 listopada.

– Dlaczego 4 czerwca 1989 r. nie jest w Polsce doceniony?

– Cieniem na tym dniu kładzie się fałszywe w mojej ocenie, ale dość powszechne przekonanie, że wybory były realizacją zapisów tzw. okrągłostołowych i umów zawartych w Magdalence. Twierdzę, że konsekwencją tamtych wyborów było właśnie zanegowanie ustaleń zawartych przy Okrągłym Stole i nieformalnych porozumień między władzą a opozycją. Wynik wyborów z 4 czerwca zniósł wspomniane ustalenia. Od tamtego dnia wydarzenia potoczyły się szybko, lecz nie w tym kierunku, w jakim obie strony planowały przed 4 czerwca.

– Czy można powiedzieć, że wśród „polskich miesięcy” trzy mają kluczowe znaczenie: Październik ’56, Sierpień ’80 i Czerwiec ’89?

– Zgadzam się z taką oceną. Październik ’56 kończy okres masowego terroru. Stopniowe jego łagodzenie zaczęło się już w 1954 r., zwłaszcza po ucieczce ppłk. Józefa Światły i likwidacji MBP, choć poznański Czerwiec pokazuje, że komuniści byli i wówczas gotowi do użycia siły w każdym wymiarze.

Przypomnę, że wtedy jednego dnia zginęło w Poznaniu więcej ludzi niż przez tydzień krwawych zamieszek w Grudniu ’70 na całym Wybrzeżu. Październik ’56 kończy jednak też fazę skrajnego uzależnienia od Związku Sowieckiego, sowietyzacji otwartej. Zamyka również okres przymusowej kolektywizacji czy socrealizmu w kulturze. Krótko mówiąc, po Paździeniku ’56 Polacy nie żyli już w poczuciu wszechogarniającego strachu, lęku przed przyszłością, terrorem.

Sierpień ’80 to również fundamentalny moment. O ile od Października ’56 do Sierpnia ’80 w moim odczuciu, bo żadnych badań nie prowadzono, większość Polaków pogodziła się z systemem tzw. realnego socjalizmu, to po powstaniu „Solidarności” nastąpiło masowe jego zakwestionowanie, porzucenie go.

– Spora część Polaków wierzyła wówczas w możliwość naprawienia systemu.

– Tak, lecz nie zmienia to faktu, że tak wielki ruch społeczny, jakim była „Solidarność”, był wymierzony w panujący system. Prosocjalne postulaty „S” uświadomiły wielu Polakom, że realny socjalizm i stojąca za nim władza nie mają nic wspólnego z socjalizmem. Szczególnie dotyczyło to elit społecznych, które po Październiku ’56 w ogromnej części wtopiły się w istniejący system.

– Sierpień ’80 widzi Pan głównie jako moment buntu polskiej inteligencji przeciw panującemu systemowi?

– Ten czynnik uważam za bardzo ważny.

– A udział i rola robotników w Sierpniu ’80?

– Robotnicy bardziej i w większym stopniu niż elity łudzili się, wierząc w możliwość naprawy systemu.

– O Czerwcu ’89 już Pan mówił.

– Dodam, że wybory 4 czerwca rozstrzygają o końcu realnego socjalizmu. W gruncie rzeczy trafniej byłoby mówić o plebiscycie niż wyborach. „Drużyna Wałęsy”, jak o niej mówiono, wygrała przecież nie tylko z obozem władzy, lecz też z kandydatami z innych opozycyjnych środowisk. Ludzie opowiadali się wtedy albo za, albo przeciw kontynuowaniu PRL. Większość powiedziała „nie”, choć niewielu, jeśli w ogóle ktoś, miało wyobrażenie na temat tego, co nas czeka po odrzuceniu systemu. Niemal nikt 4 czerwca nie myślał, że Polska pójdzie w kierunku NATO, Wspólnoty Europejskiej, gospodarki kapitalistycznej.

– Prof. Jerzy Eisler twierdzi, że Czerwiec ’56 i Grudzień ’70 powinniśmy nazywać powstaniem czerwcowym i grudniowym. A Pan?
– Nie podzielam stanowiska prof. Eislera w tej kwestii. Konsekwentnie oba wydarzenia określam mianem „rewolty robotniczej”. Robotniczej, bo i w Czerwcu ’56, i Październiku ’70 przeciw władzy występowali przede wszystkim robotnicy. Rewolta jest adekwatniejszą nazwą niż powstanie, ponieważ z tym drugim mamy do czynienia wówczas, gdy utworzy się ośrodek władzy, jakiś sztab, który prowadzi celowe działania na rzecz wybuchu powstania, a potem, przynajmniej przez jakiś czas, nim kieruje. Ani w Czerwcu ’56, ani w Grudniu ’70 tego rodzaju działań podejmowanych przez jakiś ośrodek nie było.

– Dlaczego rewolta?

– Bo rewolta zakłada nagły, gwałtowny protest, ale bez przygotowań do takich działań. Terminem „rewolta” określam zresztą tylko te oba wydarzenia, bo już nie Marzec ’68 czy Czerwiec ’76.

– Czerwiec ’56 był chyba wielkim zaskoczeniem dla władz?

– Wszystkie protesty zaskoczyły rządzących.

– Nie było chyba ani jednego roku w dziejach PRL, by nie dochodziło do strajków czy protestów.

– Owszem, ale ich skala była z reguły niewielka. Do Czerwca ’56 przyczyniła się sytuacja ekonomiczna w Zakładzie Metalowym im. Stalina, czyli Cegielskiego. Kierujący nim oszukiwali robotników. Poznaniacy próbowali się porozumieć z władzami. Kiedy się to nie udało, robotnicy wyszli na ulicę. Wyszli na nią, bo nieco zmalał strach, gdy system terroru zaczął łagodnieć. Wyszli też dlatego, że odbywały się Targi Poznańskie, w których uczestniczyło wielu cudzoziemców. Myślano, że władza nie zdecyduje się uderzyć na oczach tylu obcokrajowców.

– Marzec ’68 był buntem głównie inteligencji i studentów czy młodych robotników?

– Bardziej tych drugich, choć zapewne mit o Marcu ’68 jako o buncie inteligencji i studentów będzie trwał. O wiele więcej wówczas zatrzymanych zostało młodych robotników niż studentów.

– Na „polskie miesiące” patrzy się często przez pryzmat walki o władzę między samymi komunistami. Nie brak sądów, że te wydarzenia to tak naprawdę oni wywołali. Czy słusznie?

– Generalizując, takie przekonanie nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością, a przynajmniej tak pokazują znane nam źródła. Nie zmienia tego fakt, że Władysław Gomułka był przekonany, iż został pozbawiony władzy w efekcie spisku ekipy Edwarda Gierka. To samo później twierdził Gierek, oskarżając Stanisława Kanię i Wojciecha Jaruzelskiego, że pozbyli się go.

Owszem, spory w elicie władzy przyczyniały się do wytworzenia atmosfery, która ułatwiała rewolty czy bunty. Ale tylko tyle. Atmosfera niezadowole- nia, wrogość wobec władzy, były czymś autentycznym, a nie wykreowanym przez ten czy inny obóz, który dążył do przejęcia władzy. Źródłem Grudnia ’70 była podwyżka cen, którą Gomułka przeforsował przed Bożym Narodzeniem. Owszem, spisek w obozie władzy miał miejsce, lecz był on wynikiem uzmysłowienia sobie, że Gomułka sobie nie radzi, że sytuacja jest gorąca.

– Spisek został zawiązany, gdy rewolta była w toku?

– Tak. Wydaje się, że podobnie było z upadkiem Gierka. Kania, Jaruzelski i reszta przystąpili do działania, gdy sytuacja w drugiej połowie sierpnia 1980 r. również była już mocno zaogniona.

– Czy Czerwiec ’76 to też wynik podwyżek cen żywności?

– Tak. Władze wówczas błyskawicznie wycofały się z decyzji podniesienia cen.

– Podobny mechanizm miał miejsce w lecie 1980 r.?

– Również wtedy wzrost cen, a nie agenci Kani, jak chciał Gierek, był tą iskrą, która w lipcu 1980 r. doprowadziła do fali strajków. Te zaś przerodziły się z czasem w wielki wybuch społeczny. Faktem jest też, że poza Grudniem ’81 wszystkie „polskie miesiące” doprowadziły albo szybko, albo w stosunkowo nieodległej perspektywie do zmiany władzy.

– Ile jest magii w patrzeniu na dzieje PRL przez pryzmat „polskich miesięcy”?

– W ogóle czymś normalnym jest patrzenie na historię przez wydarzenia przełomowe. One porządkują naszą wiedzę, począwszy od edukacji w szkole podstawowej. Naturalnie, że „polskie miesiące” miały swój rodowód, często długi. Każdy ma swoją genezę, zwykle wielonurtową.

CV
Prof. Antoni Dudek, historyk i politolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, członek Rady IPN, jeden z najwybitniejszych znawców dziejów PRL oraz III RP.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski