MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Listy

Redakcja
Chciałbym ustosunkować się do artykułu Pana Marka Stelmachowskiego, "Zakłamana wystawa, tragiczny jubileusz", zamieszczonego w czwartek, 28 lutego, na kolumnie "Opinii" Dziennika Polskiego

Przeciw złym emocjom

Ja również jestem potomkiem "Nowohuckich Indian". Moi przodkowie zamieszkiwali z dziada pradziada te ziemie, na których wybudowano Nową Hutę i wioski, które znalazły się w sferze jej oddziaływania. Prawie wszyscy spoczywają już na cmentarzu w Ruszczy. Dokonano na nich zamachu, którego ja jestem również ofiarą. Zamiast być dumnym ze swoich przodków, ich dorobku, kultury i przeszłości, ja się ich wstydziłem. Ukrywałem swoje korzenie, ponieważ wpojono w nas przekonanie, że jesteśmy ludźmi gorszej kategorii, "Nowohuckimi Indianami". Nie mogę się pozbyć tej niskiej samooceny, chociaż jestem pracownikiem Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Album Pana Adama Gryczyńskiego "Czas zatrzymany", wystawa "Nowa Huta najmłodsza siostra Krakowa", pokazy slajdów w Bunkrze Sztuki, przywróciły moim przodkom utraconą godność, dając im niejako drugie życie. Kochamy więc Pana Adama za reaktywowanie minionego świata, za obudzenie w nas ducha tamtych czasów, za drugie życie dane naszym zmarłym przodkom, za odkłamanie zafałszowanej historii, za falę wzruszeń, za to, że tak, jak nasz wieszcz narodowy przenosi nas w "kraj lat dziecinnych, on zawsze zostanie piękny i czysty, jak pierwsze kochanie".
Artykuł pana Marka Stelmachowskiego budzi, podsyca i pragnie utrwalić złe emocje, z których usiłowałem się wyzwolić w ciągu mojego 55-letniego życia. Nienawiść, żal, rozdrapywanie ran, które chciałyby się zabliźnić - to zjawiska destrukcyjne. Nie da się w pełni żyć, realizować zawodowo ani choćby cieszyć odrobinę z życia, jeśli serce ściska jakaś lodowata ręka. Można co najwyżej każdego dnia złorzeczyć Bogu i światu, że życie to najgorsza rzecz, jaka może się człowiekowi na tym świecie przytrafić. I karłowacieć z dnia na dzień coraz bardziej. Jeśli Pan Stelmachowski czuje potrzebę rozprawienia się z przeszłością po swojemu, niech to zrobi, bez szkalowania pracy Pana Adama Gryczyńskiego. Historycy z IPN również mogliby pójść przetartym przez Pana Adama Gryczyńskiego szlakiem, a Andrzej Wajda nakręcić film fabularny, za który może dostałby wreszcie zasłużonego Oscara. Puściłem wodze fantazji...
To dzięki panu Adamowi Gryczyńskiemu zabliźniły się i wygoiły moje i wielu, wielu innych ludzi urazy, spadł garb, który rósłby bez końca - garb pretensji, niewyrównanych rachunków, gniewów, żalów, kompleksów.
Myślałem o tym w czasie weekendu i doszedłem do wniosku, że gdybym miał scharakteryzować jednym zdaniem działalność Pana Adama Gryczyńskiego, to posłużyłbym się słowami Phila Bosmansa:
"Przyjaciele są jak anioły, które stawiają nas na nogi, kiedy nasze skrzydła mają kłopoty z przypomnieniem sobie jak się lata".
Tadeusz Maroszek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski