Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Listy

Redakcja
Pragnę przedstawić wyjaśnienie do artykułu "Studenci kopiują, nie kupują" ("Dziennik Polski", 5-6.12 br.).

Kopiowanie nie jest kradzieżą

Przeglądając ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 1994 roku trudno się zgodzić z zawartym w powołanym artykule twierdzeniem, jakoby kopiowanie przez studentów książek stanowiło kradzież i to "za cichym przyzwoleniem społeczeństwa". Nie jest to prawdą. Prawo autorskie, jakkolwiek przyznaje samym twórcom i ich następcom prawnym określone prawa majątkowe i osobiste, to równocześnie zawiera szereg przepisów, regulujących tzw. dozwolony użytek utworów, który w określonych sytuacjach zezwala na korzystanie przez różne podmioty (m.in. osoby fizyczne, instytucje naukowe, szkoły, biblioteki, radio, prasę i in.) z wytworów działalności twórczej człowieka bez zezwolenia twórcy, bądź innego uprawnionego podmiotu i w wielu przypadkach bez konieczności uiszczenia jakiegokolwiek wynagrodzenia. Rozwiązanie to stanowi próbę wyważenia interesów (praw) twórców i społeczeństwa w dostępie do informacji, zdobyczy nauki, rezultatów pracy twórczej bez szczególnych utrudnień w postaci pozyskiwania zgody twórcy lub płacenia wynagrodzenia. Oczywiste jest bowiem, że bez w możliwości w miarę swobodnego korzystania z osiągnięć innych, nie jest możliwy rozwój społeczeństw, nauki, kultury, a szczególnie w dobie społeczeństwa informacyjnego.

W ramach owego dozwolonego użytku wyróżnia się użytek osobisty (prywatny) i publiczny. Ten pierwszy właśnie (art. 23 ustawy) zezwala na nieodpłatne korzystanie z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego (poza korzystaniem z elektronicznych baz danych, spełniających cechy utworu, utworów architektonicznych i architektoniczno- -urbanistycznych oraz programów komputerowych). Przepis ten nie przewiduje ponadto żadnych ograniczeń co do sposobu korzystania z utworu (zwielokrotnianie tradycyjne, digitalne), jak i rozmiarów wykorzystywanego dzieła. Dopuszczalne zatem jest kopiowanie nie tylko fragmentów ale nawet całych podręczników. Nie ma też żadnych przeszkód, aby sporządzić kilka kopii tego samego utworu i przekazać je komukolwiek - jak mówi ustawa - z kręgu osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowac-twa lub stosunku towarzyskiego, a zatem np. członkom rodziny lub znajomym ze studiów. Dodać należy, że nie ma także wątpliwości co do tego, że daną kopię dzieła sporządzić można samemu, jak i oddać do wykonania w punkcie kserograficznym.

Pewnym ograniczeniem zakresu korzystania z utworów jest art. 35 ustawy, który zastrzega, że dozwolony użytek nie może naruszać normalnego korzystania z utworu lub godzić w słuszne interesy twórcy. Jakkolwiek przepis ten nie jest całkiem jasny, to powoływanie się na niego nie może całkowicie niwelować danej formy korzystania z utworu w ramach dozwolonego użytku i może on być stosowany do oceny konkretnego aktu wykorzystania utworu. Ocena ta jednak powinna być dokonana przy uwzględnieniu nie tylko interesów twórców, ale i podmiotu go eksploatującego.

Powszechna praktyka kopiowania różnymi sposobami utworów, nie tylko pisanych, niewątpliwie wpływa na kondycję finansową wydawnictw, producentów, twórców. Dlatego też w 2003 roku wprowadzone zostały odpowiednie przepisy, które przewidują ponoszenie stosownych opłat przez producentów i importerów różnego rodzaju urządzeń i nośników, które - generalnie rzecz ujmując - mogą służyć także do zwielokrotnia utworów. Również podmioty prowadzące w ramach działalności gospodarczej punkty kserograficzne zobowiązane są do przekazywania określonych kwot na rzecz twórców i wydawców. Rozwiązanie to ma służyć właśnie zminimalizowaniu strat dotykających te podmioty na skutek masowej eksploatacji dzieł. Uświadomić sobie przy tym należy, że część tych opłat ukryta jest niejako w cenie jaką płacimy przy zakupie takich urządzeń jak np. magnetofon, radio z magnetofonem, telewizor z dodatkowym sprzętem nagrywającym, magnetowid, MP3, płyty CD, DVD, lub za usługę ksero. Dlatego trudno sobie wyobrazić, że kserując lub zwielokrotniając w inny sposób utwór dla własnego użytku osobistego dopuszczamy się kradzieży, za którą sami płacimy.

Przyznać należy, że system repartycji owych środków finansowych pomiędzy poszczególnych twórców (także artystów, wykonawców) i wydawców nie jest doskonały, jak dotąd jednak, mimo wielu nowelizacji ustawy o prawie autorskim, nie został on zmieniony. Odpowiedzialnością za jego ułomność z pewnością nie należy obarczać studentów.

Nie ulega także wątpliwości, że studenci, kopiując podręczniki, kierują się pragnieniem zaoszczędzenia swoich skromnych funduszy, a korzystanie ze skserowanej książki jest łatwiejsze i bardziej praktyczne. Praktyka taka nie może jednak w świetle przedstawionych przepisów prawa być oceniana negatywnie, a tym samym nie można fałszywie przekonywać, że osoby kopiujące utwory w ramach użytku osobistego dopuszczają się kradzieży. Jest to nieuzasadnione zastraszanie środowiska akademickiego i społeczeństwa, a także wprowadzanie w błąd, co do obowiązującego stanu prawnego. Ponadto takie działania mogłyby stać się przedmiotem zainteresowania UOKiK jako praktyki naruszające interesy konsumentów.

Dr Joanna Marcinkowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski