Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lisy są wszędzie, choć nikt ich nie widzi

AM
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
Spacerują koło Galerii Krakowskiej, Plazy i Galerii Kazimierz. Lis mieszkał podobno nawet na Rynku Głównym. W Krakowie jest ich kilkaset, a mimo to są niezauważalne. -Opanowały do perfekcji sztukę kamuflażu. Przechodzimy tuż koło nich i nawet o tym nie wiemy - mówi prof. Andrzej Tomek z Uniwersytetu Rolniczego.

Fot. Anna Kaczmarz

ZWIERZĘTA KRAKOWA

Naukowcy z UR oszacowali, że w Krakowie mieszka od 450 do 700 lisów. Prawdopodobnie to najliczniejsze ze zwierząt leśnych, które zamieszkały w mieście. - Być może tylko kuny przewyższają je liczebnością, ale nikt kun nie policzył - mówi prof. Andrzej Tomek.

Ulubione tereny lisów znajdują się pomiędzy ul. Grzegórzecką, a Wisłą, między cmentarzem Batowickim, a torami. Można je spotkać w okolicach Plazy i Galerii Kazimierz. Sporo ich mieszka w gruzowisku na Libanie i koło Zakrzówka w ogrodach działkowych. Jeden ze studentów UR twierdzi, że lisią norę widział w podziemiach Rynku Głównego, wtedy, kiedy prowadzone były tam wykopaliska archeologiczne. Przy niej znalazł szczątki gołębi, którymi żywił się niezwykły lokator.

W bajkach lisy występują jako zwierzęta niezwykle sprytne i przebiegłe. - I jest w tym dużo prawdy. Przez lata lisy były traktowane jako szkodniki, myśliwi dostawali nagrody za ich tępienie. Mimo to przeżyły i mają się całkiem dobrze. Wilki i rysie, które były w podobny sposób wybijane, są teraz w Polsce rzadkością - mówi prof. Andrzej Tomek.

Przez kilka lat naukowcy z Uniwersytety Rolniczego i Polskiej Akademii Nauk badali zwyczaje lisów w Krakowie. - Interesowało nas przede wszystkim to, jak przystosowały się do życia w mieście, w jaki sposób wykorzystują miejską infrastrukturę do swoich potrzeb - mówi prof. Tomek. Badacze stwierdzili, że większość z nich upodobała sobie tereny poprzemysłowe. Znacznie mniej na swoje siedziby wybrało osiedla. Choć był też lis, który mieszkał w ogródkach działkowych i nocował na kanapie w altance.

Zachowanie lisów jest zagadką dla naukowców. Powszechnie uważa się, że podobnie jak u psów, samiec lisa nie interesuje się młodymi. Zwłaszcza że każde dziecko z tego samego miotu może mieć innego ojca. - Kiedy jednak obserwowaliśmy lisy okazało się, że w przypadku jednej pary samiec pomagał zajmować się młodymi - mówi Andrzej Tomek. W innej rodzinie lisów, którą zajmowali się krakowscy naukowcy młode wychowywała tylko matka.

O lisach wiadomo tyle, że mają bardzo duże zdolności do przystosowania się do życia w mieście. Potrafią dobrze maskować się przed ludźmi i unikają spotkania z samochodami. Rzadko giną rozjechane przez auta. Może dlatego, że poruszają się głównie wzdłuż rzek: Wisły, Wilgi, Białuchy, Dłubni i torów kolejowych. Bardzo rzadko decydują się na przekraczanie ruchliwych dróg, a jeśli już, to np. po nasypie kolejowym. Do torów są zresztą tak przywiązane, że kilka z nich założyło swoje nory w ich rozwidleniu. Zdarza się, że na torach kończą swoje życie, rozjechane przez pociąg. W miastach mieszkają także w kanałach ciepłowniczych, tam odchowują młode.
W Krakowie lisy żywią się szczurami, nornicami, myszami, czasami kaczkami, gołębiami, bażantami, a także owadami. Lubią wyjadać resztki z osiedlowych śmietników.

Pod Wawelem powodzi im się całkiem nieźle. Naukowcy znaleźli tu lisa prawie dwa razy większego niż przeciętny żyjący w lesie. Ważył prawie 10 kilogramów i otrzymał imię Gigant.

Lisy zaprzyjaźniły się z ochroniarzami oczyszczalni ścieków w Płaszowie. Podchodziły do nich w nocy, zabierały coś do jedzenia. Jeden z lisów próbował sam wziąć z torby drugie śniadanie.

Dwa lata temu lis zabłąkał się w bloku na Ruczaju. W nocy, kiedy nie mógł wydostać się z klatki schodowej, narobił mnóstwo hałasu: rzucał się na drzwi, drapał. Do tej pory nie wiadomo, jak udało mu się dostać do bloku. Musiał pokonać ogrodzenie, portiernię i drzwi prowadzące do klatki schodowej. W końcu położył się jak pies na wycieraczce, skąd zabrało go pogotowie KABAN interweniujące, gdy dochodzi do spotkania w mieście z dzikimi zwierzętami.

Lisy nie są niebezpieczne dla ludzi. Jak wszystkie dzikie zwierzęta, trzymają się od nas z daleka. Tylko, kiedy są chore, podchodzą do człowieka. Roznoszą wściekliznę, ale od lat są na nią szczepione.

Według statystyk Polskiego Związku Łowieckiego lisy są - poza bażantami - najczęstszymi ofiarami myśliwych. W województwie Małopolskim zestrzelono ich w sezonie 2008/2009 prawie 10 tysięcy, czyli o połowę więcej niż saren.

(AM)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski