Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lisy swawolą na osiedlach

Anna Agaciak
Anna Agaciak
Lisy na przełomie stycznia i lutego stają się aktywne z powodu rui
Lisy na przełomie stycznia i lutego stają się aktywne z powodu rui fot. 123rf
Przyroda. Rude zwierzęta podchodzą do śmietników, pojawiają się na parkingach i trawnikach. Nie boją się ludzi.

Lisy spacerujące po krakowskich ulicach zaczęły niepokoić mieszkańców. Ponieważ zwierzęta nie boją się ludzi, pojawiły się przypuszczenia, że mogą mieć wściekliznę. Krakowianie informują więc służby miejskie o pojawieniu się tych drapieżników w okolicach domostw, działek rekreacyjnych, zakładów pracy, instytucji publicznych i cmentarzy.

- Od początku roku otrzymaliśmy już 32 zgłoszenia o obecności lisów w mieście - potwierdza Marek Anioł, rzecznik Straży Miejskiej. - Sześć z nich dotyczyło padłych zwierząt, w takim przypadku informujemy Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania. Pozostałe 26 zgłoszeń przekazaliśmy do firmy Kaban, która zajmuje się odławianiem dzikich zwierząt.

Zdaniem leśników z Uniwersytetu Rolniczego odławianie lisów nie jest zbyt skuteczne, gdyż przyzwyczajone do łatwego zdobywania pokarmu w mieście, zwierzęta wracają. Miasto jest dla nich domem.

Grzegorz Kawiecki, zastępca Małopolskiego Lekarza Weterynarii zapewnia, że wścieklizny w Krakowie nie stwierdzono. Mieszkańcy nie powinni się więc obawiać. Wiosną zresztą kontynuowana będzie akcja szczepień lisów przeciwko wściekliźnie szczepionkami zrzucanymi z samolotów.

Pani Barbara mieszkająca przy ul. Piastowskiej mówi, że lisy mieszkają na jej osiedlu od lat. - Wieczorami widzę, jak biegają do śmietników. Wyjadają też karmę wystawianą przez mieszkańców dla kotów. Zauważyliśmy jednak, że teraz stały się jakby bardziej śmiałe - opowiada.

Lisie gody

Dr Marek Wajdzik z wydziału leśnego Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie uspokaja, że nie dzieje się nic nadzwyczajnego.

- Na przełomie stycznia i lutego trwa bowiem lisia cieczka, podobnie jak u psów. Stąd właśnie ich większa śmiałość i odwaga. Łatwiej więc można je dostrzec - wyjaśnia doktor.

Nocami w parkach, na osiedlach czy nad rzeką można ostatnio usłyszeć żałosne skomlenia i poszczekiwania. Lisy nawołują się i przemierzają rewiry w poszukiwaniu partnerek. Te ich eskapady widzą właśnie mieszkańcy.

Doktor Wajdzik nie uważa, aby zwiększyła się w Krakowie lisia populacja. - Jest ona raczej stała i od lat utrzymuje się na poziomie 450-750 osobników - dodaje leśnik.

Lis miejski

Kilka lat temu Zakład Zoologii Leśnej i Łowiectwa krakowskiego Uniwersytetu Rolniczego, przy współpracy m. in. Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk prowadził przez trzy lata program badawczy, aby ustalić, jak lisy przystosowały się do warunków miejskich.

W tym celu 20 krakowskich lisów zostało odłowionych, wyposażono je w obroże z nadajnikami i śledzono ich zachowania. Był wśród nich samiec ważący 10 kg, co najmniej 1,5 razy większy od lisów polnych.

Naukowcy ustalili m.in., że miejskie lisy wcale nie unikają ludzi. Mijamy je codziennie, niemal o kilka kroków, i wcale przed nami nie uciekają. Nie muszą. My ich nie widzimy. Lisy miejskie do perfekcji opanowały bowiem sztukę maskowania. Bardzo często, zamiast nor, wykorzystują kanały ciepłownicze.

Lisy są wszystkożercami. Czyszczą miasto z gryzoni i martwych zwierząt: potrąconych przez pociągi, samochody czy rozbitych o ekrany akustyczne.

Niestety, coraz częściej są też dokarmiane przez ludzi. - Nie należy tego robić - ostrzega dr Marek Wajdzik. - To obróci się przeciwko nam. Zwierzęta te szybko wyzbywają się lęku przed człowiekiem i będą wchodzić nam w drogę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski