Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lobbing zszedł do podziemia

Redakcja
Sejm uchwalił wczoraj nowelizację ustawy o lobbingu, która przewiduje zwiększenie efektywności działań legislacyjnych rządu oraz ich przejrzystości w procesie stanowienia prawa. W głosowaniu udział wzięło 423 posłów, 274 opowiedziało się za, 142 było przeciw, siedem osób się wstrzymało.

KONTROWERSJE. - Zmiany w ustawie lobbingowej mają marginalne znaczenie - twierdzi Witold Michałek z Business Centre Club

- Przyjęte wczoraj w Sejmie zmiany w ustawie lobbingowej mają marginalne znacznie. W praktyce w żaden sposób nie poprawią patologicznej sytuacji, w jakiej znajduje się lobbing w Polsce - podkreśla Witold Michałek, ekspert z Business Centre Club. Poparło je 274 posłów, a 142 - było przeciw. Niemal na pewno ustawę poprze Senat i złoży pod nią podpis prezydent RP.

Przyjęte zmiany zmieniają zasady planowania prac legislacyjnych rządu. Dotychczas gabinet miał obowiązek informować co pół roku o tym, jakie zmiany w prawie chce przeprowadzić w najbliższych miesiącach. Wczoraj Sejm uchwalił, że tego robić już nie musi. W zamian władza wykonawcza przedstawiać będzie - tak jak dotychczas na stronach Biuletynu Informacji Publicznej Rady Ministrów - wykaz prac legislacyjnych, który będzie aktualizowany w miarę potrzeb. W wykazie ma być zawarta m.in. treść proponowanych zmian w ustawie czy informacja o przyczynach i potrzebie wprowadzenia określonego projektu.

- I proszę powiedzieć, co te zmiany mają wspólnego z lobbingiem? - retoryczne pytanie stawia Witold Michałek.

Ustawa o lobbingu pochodzi z 2005 r. - Niezbędna jest jej nowelizacja - twierdzi Zbigniew Żurek, wiceprzewodniczący BCC. - Ale bardzo niepokoić muszą kolejne zmiany, które chce do niej wprowadzić Julia Pitera, pełnomocniczka rządu ds. zapobiegania nieprawidłowościom w życiu publicznym. Czystym horrendum jest to, co pani minister proponuje. Gdyby jej propozycje weszły w życie, cofnęłoby to nas do czasów niemalże państwa policyjnego, a na pewno zagwarantowałoby urzędnikom spokojną pracę - dodaje Żurek.

Dlaczego? Ponieważ projekt minister Pitery, w ocenie nie tylko wiceprezesa Żurka, ale wszystkich dużych organizacji pracodawców, odcinałby dostęp lobbystów do urzędników, tych ostatnich od obywateli, w tym od dziennikarzy, a tym samym uniemożliwiałby całkowicie działania lobbingowe.

Julia Pitera w projekcie zmian w ustawie lobbingowej stawia tezę, że poprawa sytuacji w procesie tworzenia prawa w Polsce polegać ma na konieczności szczegółowego kontrolowania wszelkich kontaktów pomiędzy bardzo szeroko zdefiniowaną grupą urzędników i decydentów, a obywatelami, zwłaszcza tymi, którzy są zainteresowani dotyczącymi ich zmianami w prawie.

Organizacjom pracodawców nie podoba się również to, że minister Pitera proponuje przesunięcie rejestracji zawodowych lobbystów z MSWiA do CBA. - Czy nie prościej byłoby od razu znaleźć dla nich miejsce w Centralnym Rejestrze Skazanych - ironizuje wiceprzewodniczący Żurek.

Pracodawcy wytykają projektowi także to, że nie uwzględnia lobbingu na poziomie samorządu terytorialnego. Jednocześnie postulują, by przygotowanie zmian w ustawie o lobbingu odebrać minister Piterze i powierzyć komuś innemu, kto nie będzie kierował się represyjnością i podejrzliwością.

"Projekt Pitery" był omawiany kilka dni temu w czasie posiedzenia Komitetu Stałego Rady Ministrów. Niestety, o efektach pracy KSRM w tej kwestii, podobnie zresztą jak w wielu innych, nic nie wiadomo (choć takie zachowanie jest zgodne z prawem, ponieważ KSRM jest organem doradczym szefa rządu).
- Lepiej byłoby, gdyby zapomniano o pomysłach pani minister Pitery - mówi Zbigniew Żurek. Przypomina, że w ocenie BCC rząd powinien wstrzymać się z nową ustawą o lobbingu do momentu przyjęcia rozwiązań na poziomie Unii Europejskiej, nad którymi Parlament Europejski właśnie pracuje. Polskie przepisy w tym zakresie powinny być zbieżne ze wspólnotowymi.

Z lobbingiem w Polsce mamy wielki problem i to od początków III RP. Jak w każdym kraju demokratycznym - zapewne i u nas - ogromne pieniądze są przeznaczane na lobbing. Gdyby jednak patrzeć na lobbing pod kątem Sejmu, skąd wychodzą przepisy, które mają kluczowe znaczenie dla instytucji, przedsiębiorców, firm czy całych gałęzi gospodarki, to on praktycznie nie istnieje. Taki wniosek musi nasuwać się po lekturze corocznego sprawozdania Sejmu o działaniach podejmowanych przez zawodowych lobbystów.

W 2010 r. na 1645 wszelkiego rodzaju posiedzeniach komisji sejmowych - stałych, nadzwyczajnych i śledczych - lobbyści zabrali głos... trzy razy! Uczestniczyli w 29 posiedzeniach komisji sejmowych (na 1645), czyli w mniej niż w 2 proc. wszystkich. Choć w Sejmie działa lub działało ponad 30 komisji, to lobbyści nie złożyli w ubiegłym roku do ich sekretariatów ani jednej ekspertyzy, opinii prawnej czy jakichkolwiek innych dokumentów, z których skorzystać mogliby pracujący w nich posłowie! Tylko raz doszło do oficjalnego spotkania posła z lobbystą. Na 183 podmioty wykonujące działalność lobbingową - wpisane do rejestru prowadzonego przez MSWiA - w 2010 r. jedynie 19 (10,4 proc.) deklarowało podejmowanie działań wobec Sejmu.

Lobbing złą sławą cieszy się od początku III RP. Jest synonimem korupcji, złodziejstwa, często kojarzony jest z technikami manipulacji, a najbardziej znanym jego reprezentantem jest Marek Dochnal, który sam przedstawiał się jako doradca finansowy, a nie lobbysta.

Na Zachodzie lobbing jest uważany za działanie powszechne, naturalne, przy pomocy którego poszczególne grupy zawodowe czy interesów zdobywają akceptację społeczną i poparcie polityczne. Lobbyści to rzecznicy interesów firm, branż, organizacji itp., którzy wpływają na stanowione prawo, by jego rozstrzygnięcia były jak najbardziej korzystne dla zainteresowanych. Zawodowych lobbystów zarejestrowanych w Sejmie RP jest obecnie 21; ich zdjęcia i podstawowe dane są dostępne na internetowej stronie Sejmu. Dla porównania: w parlamencie brytyjskim lobbingiem zajmuje się ponad 3 tys. osób, a w europejskim - blisko 17 tys.

Oczywiście, że lobbystów w Polsce jest znacznie więcej. Nie ma większej firmy instytucji czy grupy zawodowej, która nie miałaby swoich, którym z pewnością płaci solidne pieniądze. Tylko gdzie oni są, co robią, jeśli ich kontakt z posłami i uczestnictwo w pracach sejmowych komisji jest niemal zerowe? Wiadomo, że w USA na obalenie reformy zdrowotnej prezydenta Baracka Obamy lobbyści wydali około dwóch miliardów dolarów. W Polsce też przecież działają wielkie firmy farmaceutyczne, medyczne, zbrojeniowe, które są bardzo zainteresowane zmianami w prawie, a ono powstaje w Sejmie. - W Polsce lobbing działa w "podziemiu" - mówi Zbigniew Żurek. - Nie z własnej woli, a z powodu fatalnego prawa i chęci polityków do kontrolowania wszystkiego i wszystkich - dodaje.

Włodzimierz Knap

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski