Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lokatorzy "Kanady"

Redakcja
Powodzianie często zerkają na drugą stronę ulicy, na rząd nowych, murowanych domków. Niejeden się żachnie: - Patrz pan. Mieszka tu sporo lumpów, a dostali lepsze mieszkania. Nas los stale krzywdzi... "Tamci" to lokatorzy mieszkań socjalnych, które wybudowała gmina Połaniec na osiedlu "powodzian". Jednych i drugich przedziela tylko wąska uliczka, ale każdy żyje tu swoim życiem.

Pośpiech i polityka

Powodzianom - bo tak wciąż się nazywa mieszkańców osiedla - przypadły drewniane domki szeregówki, jako mieszkania komunalne. Wprowadzili się do nich równo 10 lat temu, po pamiętnej lipcowej powodzi stulecia. W regionach, w których wielka woda zabrała ludziom cały dobytek, powstało kilka takich osiedli - tak zwanych kanadyjek. Z końcem lata 1997 r. 28 budynków o powierzchni około 60 metrów kwadratowych każdy stanęło także w Połańcu, którego okolice położone nad Wisłą mocno ucierpiały podczas klęski żywiołowej.
- Dziesięć lat temu była u nas świętej pamięci pani minister Blida - _wspomina Zofia Wójtowicz, lokatorka jednej z kanadyjek. - _Jakiś ważny pan - może to był wojewoda? - przenosił ją przez próg domku, była uroczystość. A że w tych naszych kanadyjkach są duże okna, powiedzieliśmy pani Blidzie, że potrzebne będą wielkie firanki, na które nas nie stać. Ona na to, że nam te firanki ufunduje. I tak zrobiła.
Już w pierwszych dniach pobytu w kanadyjkach okazało się, że firanki to najmniejszy problem. Domki, obite białym sidingiem, dopadła wilgoć. Dziesięć lat temu reporterowi "Dziennika Polskiego" Zofia Wójtowicz mówiła: "Kiedy tu przyjechaliśmy z mężem po raz pierwszy, padał deszcz. Któregoś dnia wyjęłam wtyczkę z gniazdka i popłynęła z niego woda! Od burmistrza usłyszałam: Trzeba, proszę pani, płacić i płakać".
Wkrótce pojawiły się toksyczne grzyby na ścianach. Bardziej zorientowani odkryli, że nowe mieszkania pobudowano na podmokłym terenie, na gołym betonie, bez izolacji. Meble, często otrzymane w darze, pęczniały i rozklejały się. Dzieci chorowały. Połaniecką "Kanadę" zaczęły odwiedzać liczne komisje specjalistów. Wykonano kilka ekspertyz. Niektóre wskazywały, że lokatorzy, dawni mieszkańcy wsi, "nie umieją prawidłowo eksploatować domku w typie miejskim". Inne ekspertyzy nie pozostawiały suchej nitki na projektantach, inwestorach i wykonawcach - wiele napisano o ich kardynalnych błędach i zaniechaniach.
Wnet stało się jasne, że przygotowywanemu tuż przed wyborami parlamentarnymi rządowemu programowi pomocy mieszkaniowej dla powodzian zaszkodziły pośpiech i polityka. Domki (na każdy z nich w Połańcu wydano ok. 100 tys. zł) nie nadawały się do naszej strefy klimatycznej.
Dzisiaj Zofia i Henryk Wójtowiczowie siedzą przed domkiem na ławeczce i grzeją się w południowym słońcu.
- Niewiele się zmieniło - _machają ręką. - _W lecie to jeszcze. Zimą znowu przychodzi wilgoć. Jak nasypie śniegu do komina, to po stopnieniu spływa rurą do dołu, prosto do kuchni. Mamy maszynę osuszającą w łazience, ale na prąd, a prąd kosztuje.
Rachunki za elektrykę dają lokatorom w kość. Najdroższe jest ogrzewanie.
- Zimową porą za energię trzeba płacić 600-700 zł za dwa miesiące - _skarży się pan Henryk. - _To jak ja mogę puszczać jeszcze maszynę, aby suszyła mi łazienkę?
Złoszczą się ludzie także z powodu wyższego czynszu. Przez lata płacili niespełna 10 zł miesięcznie, teraz - 80.

Grzyb w pałacu

I pomyśleć, że w 1997 r. powodzianie bili się o klucze do kanadyjek. Henryk Wójtowicz chodził do Urzędu Miasta i Gminy w Połańcu w tej sprawie wielokrotnie, przekonywał, że mu się należy.
Dziesięć lat temu Zbigniew Czajkowski mówił reporterowi, że ten domek jemu i jego żonie wydał się na początku jak mały pałac. Byli szczęśliwi. Później kanadyjkę zaatakował grzyb...
Pan Zbigniew już nie żyje. Bardzo krytykował rządową, drogą koncepcję "Kanady". Trzy lata temu zachorował i zmarł. Nie żyje też mąż Marianny Zielińskiej, sąsiadki Wójtowiczów. Wszyscy pochodzą z zatopionej w lipcu 1997 r. Ruszczy.
- Tylko rok mieszkał tutaj - _opowiada pani Marianna. - _Nie podobała mu się kanadyjka, nie umiał się przyzwyczaić. Pukał mocno palcem w ścianę i narzekał: toż to zwykła dykta... Strasznie przeżywał powódź i to, że utraciliśmy dom. A ja go pocieszałam: człowieku, dobrze, że żyjesz, ludzie na serce umierali stojąc na wale. Kiedy przyszła ogromniasta woda, kiedy zagrożona była elektrownia, czekałam z wyprowadzoną ze stajni krowiną i koniem. Aż mnie wreszcie stamtąd zabrali. Nie przeżywałam tego aż tak jak Janek.
- Bo ty, Maryśka, masz inny charakter - _dopowiada Wójtowiczowa. - _Ty przetrzymałaś nieszczęścia i zmiany, a Janek nie.
W Ruszczy, gdzie przed 10 laty stały zabudowania, albo straszą rudery, albo dorosłe dzieci powodzian pobudowały się na nowo.
Urszula Gad, matka trojga dzieci, jesienią 1997 r. zaprowadziła reportera do jednego z pokoików, by wskazać miejsce, w którym bije podziemne źródełko. Przyczyna wilgoci. Cała kanadyjka przeszła wówczas zapachem stęchlizny.
- Źródełko jest nadal, to się nie zmieni, ale żyje się nam lepiej. Wzięliśmy się za remont domku. Malujemy farbą wodoodporną, ocieplamy, gmina częściowo osuszyła teren. Coś trzeba robić, bo gdzie indziej nie pójdę. Nie mam gdzie. Już tylko w łazience od czasu do czasu znajduję na ścianie troszkę pleśni.
W ostatnim czasie przyszło Gadom zmagać się z innym problemem. Pani Urszula weszła w konflikt z dyrektorką połanieckiego przedszkola. Po tym, jak pani dyrektor rozdzieliła w grupie jej dzieci: dziś 8-letnią Sylwię i 10-letniego upośledzonego Bartusia. Bartuś tęsknił za siostrą, nie mógł się zaadaptować, popadał w przygnębienie. Po interwencji rzecznika praw dziecka Sylwia i Bartek znów znaleźli się w tej samej grupie, ale dyrektorka zarzuciła rodzicom zaniedbywanie niepełnosprawnego chłopczyka i wnioskowała do sądu o ograniczenie praw rodzicielskich. Gadowie przeszli całą upokarzającą procedurę, ale sąd nie znalazł powodów do uznania racji dyrektorki przedszkola.
- Jesteśmy po tym wszystkim zdruzgotani. Człowiek naraził się na przykre podejrzenia. W komputerze znalazłam na swój temat obelżywe komentarze. Domyślam się, że to sprawka jednej z mieszkanek "Kanady".
Już 10 lat temu Urszula Gad skarżyła się, że "Kanada" jest wścibska i wszystko ją interesuje. Od niedawna pojawił się w kilku domkach radiowy Internet i tą drogą wymieniane są uwagi i komentarze dotyczące mieszkańców osiedla.
- Tu jest takie małe getto - _twierdzi pani Urszula. - _Zbyt dużo ludzi na zbyt małym obszarze. Wszyscy w kupie, każdy się zajmuje każdym.
Choć połaniecka "Kanada" wciąż kojarzona jest z powodzianami, w co drugim domku mieszka już ktoś inny, ktoś, kogo dramatyczne wydarzenia z lipca 1997 r. nigdy nie dotyczyły. Wielu powodzian, gdy tylko zorientowali się, w jakich warunkach przyjdzie im mieszkać, już w pierwszym, drugim roku pouciekało stąd. To ci najbardziej zaradni. Wyjeżdżali za granicę do pracy, pomagała im rodzina. Druga fala emigracji z "Kanady" przypadła na kolejne lata.
- Mieszkają teraz w okolicy, niektórzy wystawili sobie piętrowe chałupy - _informuje Wójtowicz. - _My, starzy, już tu zostaniemy.
Zostanie na pewno Marianna Ligiecka z mężem, która - jak inni - narzeka na zimę w "Kanadzie".
- Prąd ogrzewa dom i wodę, na prądzie się gotuje w kuchni, a ja mam tylko 570 zł renty. Dobrze, że rencinę ma jeszcze mąż, bo nie wiem, jakby było. Choruję, w aptekach co miesiąc zostawiam prawie 250 zł. Nie stać mnie na ogrzewanie wszystkich pomieszczeń. Wtedy wilgoć musi się pojawić. Gdy tylko coś zauważę na ścianach, zaraz biegnę ze szmatą i ścieram dokładnie.
- Miały być porobione balkony, miały być telefony w mieszkaniach, a nie ma - _wytyka Henryk Wójtowicz. - _Tylko gniazdka na telefon są.
W 8-tysięcznym miasteczku, znanym obecnie z elektrowni, można usłyszeć opinię, że lokatorzy "Kanady" wszystko chcą za darmo, bo im się wydaje, że ciągle są powodzianami i powinni być specjalnie traktowani.

Luksusy "socjalnych"

Co do telefonów, to dobrze, że młodzi mają komórki, bo od niedawna w "Kanadzie" często się przydają. Od czasu, gdy przyszli mieszkać w osobnym rzędzie domów "socjalni". Ludzie o różnej przeszłości i różnym zachowaniu. Coraz częściej z ich powodu trzeba wzywać policję lub pogotowie ratunkowe.
- Co tu się dzieje! - _relacjonują powodzianie, prosząc o niepodawanie nazwisk w gazecie. - _Alkohol, nieróbstwo, awantury.
Usłyszeć można, jak pewnego dnia karetka pogotowia ze Staszowa przyjechała reanimować zamroczonego alkoholem mężczyznę albo o tym, jak dwóch "socjalnych" ścigało z nożem młodą dziewczynę.
- Trudno dopasować wszystkie charaktery - _twierdzi Wójtowiczowa. - _Gdyby tak wszyscy byli z tej samej wsi, pochodzili z jednego korzenia, łatwiej by się żyło.
- Myślę, że zbudowanie mieszkań socjalnych na osiedlu powodzian było błędem - _uważa Jacek Tarnowski, od niedawna burmistrz Połańca. - _Z niektórymi lokatorami mamy problemy, bywa, że interweniuje policja.
Burmistrz nie chce oceniać, czy powstanie "Kanady", złożonej z takiej właśnie zabudowy, też było pomyłką.
- Na pewno w tamtym czasie pomoc dla ludzi, którzy stracili domostwa, była niezbędna, dyskutować można tylko, czy akurat wybrany dla nich projekt budynków był właściwy. Teraz chcemy je wszystkie odsprzedać lokatorom, gdyż stanowią mienie komunalne. Mamy nadzieję, że ludzie będą jeszcze bardziej dbać o domki, kiedy już będą ich. Z wyjątkiem kilku osób wszyscy zadeklarowali wykup.
Wartość kanadyjki oszacowano na 5,3 tys. zł, a gruntu na 2,6 tys. zł. Kanadyjka nie jest specjalnie droga, także ze względu na, jak się to określa, nietrafioną technologię.
Nietrafiona technologia boli powodzian jeszcze bardziej od czasu zbudowania domków socjalnych.
- Są murowane, ocieplone, porządnie kryte blachą, kominy jak się patrzy. Tam pleśń czy grzyb się nie czepi - _z wyczuwalną zazdrością pokazują szereg parterowych budynków. - Mają lepiej niż my. Tylko czym oni bardziej od nas sobie zasłużyli?... _
Wiesław Ziobro

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski