Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łososina Dolna. Lustracja radnego PiS do powtórki. Poważne argumenty, że współpracował z SB

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Sąd Apelacyjny w Krakowie nakazał powtórkę procesu lustracyjnego radnego z Łososiny Dolnej
Sąd Apelacyjny w Krakowie nakazał powtórkę procesu lustracyjnego radnego z Łososiny Dolnej archiwum
57-letni Jerzy S. jeszcze raz będzie się musiał tłumaczyć na sali rozpraw z kontaktów ze Służbą Bezpieczeństwa, bo choć został uniewinniony od zarzutu kłamstwa lustracyjnego, to Sąd Apelacyjny Krakowie nakazał powtórzyć jego proces. Skuteczna w tym zakresie okazała się apelacja Instytutu Pamięci Narodowej. W razie uznania go za kłamcę może mieć kilkuletni zakaz pełnienia funkcji publicznych i startu w wyborach.

Polska krajem omijanym przez zagranicznych turystów

od 16 lat

Jerzy S. jest radnym z PiS w Łososinie Dolnej i z racji ubiegania się o to stanowisko przed wyborami 4 listopada 2017 r. złożył oświadczenie lustracyjne, że nie pracował i nie współpracował z SB. To twierdzenie zakwestionował prokurator IPN i dlatego sprawa trafiła na wokandę Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.

Z ustaleń wynika, że w 1982 r. pracował w Spółdzielni Mieszkaniowo Budowlana Beskid i był kierownikiem budowy os. Wojska Polskiego w Nowym Sączu. Z tej racji zainteresował się nim wydział V SB zajmujący się ochroną gospodarki.

U mężczyzny na placu budowy pojawił się starszy szeregowy Janusz R. i 9 czerwca 1984 r. przeprowadził z nim rozmowę, podczas której przedstawił się, że jest z SB, a Jerzy S. pożalił mu się, że są trudności z budową i kadrą fachowców. Esbek uznał, że rozmówca może być kandydatem na tajnego współpracownika (TW) i że warto pozyskać go jako źródło informacji. Kilka dni potem opracował plan jego pozyskania i przełożony to zaakceptował. Tym bardziej, że SB interesowały przypadki niegospodarności, marnotrawstwa w zakładach pracy oraz konflikty na linii załoga kierownictwo.

13 czerwca 1984 r. w siedzibie Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Nowym Sączu doszło do rozmowy z Jerzym S. Janusz R w obecności porucznika Stefana P. zaproponował współpracę mężczyźnie i że w zamian „zadbają o jego karierę”.

Jerzy S. odmówił, ale esbecy nalegali i twierdzili, że dysponują donosem, że nielegalnie wywozi żwir z budowy na swoją działkę.
Mężczyzna dalej odmawiał tajnej współpracy, podpisał jednak oświadczenie, że rozmowę zachowa w tajemnicy. To nie było, jak stwierdził sąd, zobowiązanie do współpracy z SB. Jerzy S. napisał tam jednak, że nie widzi sprzeciwu dyskutowania na temat nieprawidłowości „na moim odcinku pracy”.

SB zarejestrowała go po tym spotkaniu jako TW Jerzy pozyskanego do sprawy „Spółdzielcy”. W ewidencji mężczyzna widniał też jako TW Jerzy II do sprawy „Blok”. Janusz R. sporządził plan wykorzystania agenta i notatki z sześciu spotkań.

Sądecki sąd uznał, że tych spotkań nie było i funkcjonariusz sobie zmyślił treść rozmów z agentem. 25 kwietnia 1985 Jerzego S. wyrejestrowano z ewidencji SB z powodu niechęci do współpracy i akta wysłano do archiwum.

Sąd I instancji przyjął, że mężczyzna złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, że nie współpracował z SB i przyjął, że jego pozyskane w 1984 r. było fikcyjne.

Funkcjonariusz SB Janusz R. zmarł, ale przesłuchano Stefana P. , który zeznał, że nic nie wie o fikcyjnej dokumentacji kolegi, zaprzeczył, by awanse i nagrody pieniężne w SB zależały od ilości pozyskanych agentów.

Zdaniem sądu nie została spełniona zasada tajności współpracy i jej materializacja, bo mężczyzna przekazał SB informacji ogólne i powszechnie znane. Nie obrał sobie pseudonimu i nie podpisał zobowiązania do współpracy.

IPN złożył apelację, w której chciał powtórki procesu. Był zdania, że jedno spotkanie werbunkowe z 13 czerwca 1984 r. nosiło wszystkie znamiona współpracy, która trwała do lutego 1985 r.

Zwracał uwagę, że sąd wybiórczo potraktował zeznania esbeka Stefana P., nie wyjaśnił dlaczego przyjął, że część dokumentów jest fałszywa. Tym bardziej, że działania Janusza R. były kontrolowane przez jego przełożonych, czyli m.in. naczelnika wydziału oraz przez zastępcę komendanta ds SB Adama W., a nawet pracownika Inspektoratu SB.

Prokurator IPN zwrócił uwagę, że zachowała się teczka pracy agenta, a jego werbunek przebiegał zgodnie praktyką.

IPN zauważył , że Jerzy S. miał świadomość, że w komendzie rozmawia z SB i poza zobowiązaniem do zachowania w tajemnicy rozmowy wyraził wolę do współpracy, mimo, że nie wpisał tam takich słów w podpisanym oświadczeniu, bez znaczenia, że nie obrał sobie pseudonimu, a informacje, które przekazał funkcjonariuszom nie były ogólne i bezużyteczne.

Po pozyskaniu agenta, zwracał uwagę IPN, Janusz R. kontynuował współpracę i pozyskał informacje od Jerzego S. choćby o błędach obliczeniowych przez geodetę, opinie pracowników na temat podwyżek cen, nastrojów związanych z zabójstwem ks. Jerzego Popiełuszki.

IPN zauważa w apelacji, że sąd bez powodu przyjął, że Janusz R. dopuścił się przestępstwa podrabiania notatek ze spotkań. Po co miałby to robić skoro miał znakomite oceny zawodowe.

Sąd Apelacyjny w Krakowie podzielił te argumenty i nakazał powtórkę procesu lustracyjnego Jerzego S.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Łososina Dolna. Lustracja radnego PiS do powtórki. Poważne argumenty, że współpracował z SB - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski