Lot po medale i... polowania

Wacław Wieczorek

   W tym roku Wacław Wieczorek swoją bogatą kolekcję powiększył o trzy krążki. Podczas rajdowych mistrzostw Europy w Pradze zdobył złoty medal w drużynie i brązowy indywidualnie, a podczas mistrzostw świata w lataniu precyzyjnym w Belgradzie sięgnął po "srebro" w drużynie (indywidualnie był siódmy).
   W Pradze przed ostatnią konkurencją był indywidualnie drugi, ale, lecąc w parze z Dariuszem Zawłockim (Gliwice), nie rozpoznał dwóch zdjęć. - W zawodach rajdowych nie rozpoznaje się już znaków, tylko same zdjęcia. To bardzo upraszcza sprawę. O naszym wyniku w dużej mierze decydowały czasy - wspomina.
   W Belgradzie szanse na miejsce na podium praktycznie pogrzebał w drugiej konkurencji - w lądowaniach. Jego samolot odbił się przy lądowaniu, a on sam stracił dużo punktów. Nie mógł już tego nadrobić w konkurencji nawigacyjnej.
   Wraz z synem startował w mistrzostwach Polski w Lublinie. Po lądowaniach był pierwszy (Michał także pierwszy wśród juniorów i ósmy wśród seniorów), ale z powodu trudnych warunków pogodowych zawody zostały przerwane i uznane za nie rozegrane.
   Choć mieszka w Grodzisku Mazowieckim, od początku kariery jest zawodnikiem Aeroklubu Krakowskiego Na co dzień jest kapitanem PLL LOT. Lata na boenigu 737 po Europie, na Bliski Wschód i do północnej Afryki. Nie ciągnie go, by latać za ocean. - Wystarczą mi średnie dystanse. Dzięki temu mam więcej czasu dla rodziny, częściej przebywam w domu - mówi. Wolny czas lubi spędzać m.in. na... polowaniach. W minioną niedzielę wybrał się na polowanie na bażanty niedaleko Krakowa. To był jego przedostatni dzień 2,5-tygodniowego urlopu...
   W powietrzu spędził około 8000 godzin, z czego aż ok. 2500 godzin na małych samolotach. W przyszłym roku czeka go start w rajdowych MŚ w RPA i w ME w lataniu precyzyjnym w Austrii. (FIL)