Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łowca komet

Redakcja
Polskie media okrzyknęły go "łowcą komet". Nic dziwnego, odkrył ich aż 105! Taki wynik daje mu szóste miejsce na świecie i pierwsze w Polsce wśród uczestników misji sondy kosmicznej SOHO Sungrazing Comets. Fot. Anna Kaczmarz
Polskie media okrzyknęły go "łowcą komet". Nic dziwnego, odkrył ich aż 105! Taki wynik daje mu szóste miejsce na świecie i pierwsze w Polsce wśród uczestników misji sondy kosmicznej SOHO Sungrazing Comets. Fot. Anna Kaczmarz
Rozmowa z Michałem Kusiakiem, studentem astronomii Uniwersytetu Jagiellońskiego, który odkrył właśnie swoją 105 kometę

Polskie media okrzyknęły go "łowcą komet". Nic dziwnego, odkrył ich aż 105! Taki wynik daje mu szóste miejsce na świecie i pierwsze w Polsce wśród uczestników misji sondy kosmicznej SOHO Sungrazing Comets. Fot. Anna Kaczmarz

Jesteś komeciarzem?

- Tak przezwało mnie kilku przyjaciół, bo na co dzień poluję na komety.

- Na co dzień?

- W ten sposób rozwijam swoje zainteresowania związane z szeroko pojętą astronomią. Równocześnie jest to dla mnie rozrywka, więc łączę przyjemne z pożytecznym. Rozrywka w takim sensie, że teraz dużo czasu poświęcam leczeniu. Zamiast myśleć o chorobie, obserwuję obraz nieba.

- Jesteś chory?

- Tak się złożyło. Od pewnego czasu nie jestem w najlepszej formie. Myślę jednak, że to tylko chwilowy kryzys. Moją pasję traktuję jak formę leczenia, wierząc że zdrowy duch poprawia kondycję chorego ciała.

- Na pewno żadne problemy zdrowotne nie przeszkodzą ci w polowaniu na komety.

- Pewnie że nie. Stale szukam i zamierzam odkrywać nowe obiekty. W tym celu korzystam z koronografów LASCO C3 i C2, takich urządzeń umieszczonych na pokładzie sondy kosmicznej o nazwie SOHO (Solar and Heliosperic Observatory). Komety zainteresowały mnie w 1997 roku. Wtedy usłyszałem w radiu, że w nocy pojawią się na niebie dwie bardzo jasne gwiazdy z warkoczami, które będzie można zobaczyć z Ziemi. Pamiętam, jak patrzyłem na nie przez lornetkę dziadka. Wtedy nie wiedziałem, jaka jest ich naukowa nazwa. Dziś wiem - to były komety C/1996 B2 Hyakutake i C/1995 O1 Hale-Bopp. Potem, w gimnazjum, wygrałem teleskop w pewnym konkursie. Teraz studia astronomiczne... Czemu miałbym to przerywać?

- Od teleskopu w gimnazjum się zaczęło, a dziś odbierasz list gratulacyjny od prezydenta miasta Krakowa.

- To dla mnie ogromny zaszczyt. Ale chyba bardziej niż ja, wzruszony był mój dziadek (śmiech). Mile mnie też zaskoczyły gratulacje Tony'ego Philipsa z NASA, któremu pomagam prowadzić międzynarodowy serwis internetowy poświęcony tak zwanej "Pogodzie Kosmicznej". Co do pierwszego teleskopu, to służył mi bardzo długo. Ciągle obserwowałem kosmos, planety i kratery na księżycu. Z biegiem lat jakość optyki teleskopu pogorszyła się, szkło zmatowiało wskutek oddziaływania atmosfery - ale to naturalne w przypadku teleskopów. Nie wyrzuciłem go jednak. Ma on wartość sentymentalną i zawsze będzie stał w moim domu. Dziś montuję na nim aparat fotograficzny z teleobiektywem i wykonuję zdjęcia, nawet słabo świecących gwiazd. Do projektu SOHO Sungrazing Comets przystąpiłem w 2004 roku jako licealista. Zacząłem szukać wskazówek, jak rozpoznawać komety. Radziłem się ekspertów i doświadczonych łowców komet z całego świata, głównie na międzynarodowych, naukowych forach dyskusyjnych. Pytania zadawałem wtedy jeszcze łamaną angielszczyzną... Niektórzy odpowiadali i pomagali, ale byli i tacy, którzy nie chcieli się podzielić swoją tajemną wiedzą. Wiele zawdzięczam Karlowi Battamsowi. Był on bardzo wyrozumiały i cierpliwy dla mnie - wtedy początkującego łowcy. Chyba nie ma na świecie człowieka, który nie chciałby czegoś odkryć? Ja chciałem odkrywać kosmos. W dzieciństwie czytałem dużo książek popularnonaukowych. W podstawówce zafascynowały mnie "Astrofakty", w których było mnóstwo zdjęć z kosmosu.
- A filmy science fiction?

- Najlepsze to "Contact", "K-Pax", "Star Trek". Jednak nie jestem jakimś maniakiem oderwanym od rzeczywistości i twardo stąpam po ziemi. Nie utożsamiałem się z żadną z postaci na pokładzie "Star Treka" (śmiech). Tak naprawdę to sam sobie sterem jestem.

- Nadajesz kometom imiona ważnych dla ciebie osób?

- Automatycznie dostają uniwersalną nazwę sondy SOHO. Ostatnie odkrycie dedykowałem zmarłemu, Brianowi Marsdenowi, wybitnemu badaczowi z Minor Planet Center w Stanach Zjednoczonych. Kiedy na początku studiów postanowiłem wziąć udział w projekcie, prof. Zdzisław Golda, dyrektor obserwatorium astronomicznego, polecił mi skontaktować się z którymś z wiodących astronomów na świecie i udało się, drogą internetową, z Marsdenem. Wysyłałem mu swoje spostrzeżenia. Pytałem, czy mam rację, czy się mylę co do odkrytego obiektu. Był bardzo pomocnym, miłym człowiekiem.

- Co robisz z kometami? Kolekcjonujesz? Pokazujesz je dziewczynie, rodzinie?

- W odkrycia wtajemniczam najbliższych i kilka osób z uczelni. Czasem trudno odróżnić kometę od zwykłej gwiazdy na ekranie komputera, na którym jest obraz kosmosu zarejestrowany przez sondę. Nie łatwo laikowi odczytać rejestr sond kosmicznych.

Komety odkrywa się przypadkowo, jak większość obiektów we wszechświecie. Lubię je za to, że są nieprzewidywalne. Zbadać złapaną kometę, np. policzyć ile ma orbit, zaobserwować jak się rozpada, to nawet ważniejsze niż ją odkryć! Dlatego planuję realizację ciekawego projektu naukowego, poświęconego analizie składu chemicznego komet, przelatujących koło Słońca. Interesują mnie ciała niebieskie, ale daleko mi do Chińczyków, którzy są prawdziwymi maniakami odkryć i próbują zdominować cały projekt. Poza tym słucham muzyki elektronicznej... Kiedyś pisałem wiersze.

- Astronom humanistą?

- To były wiersze do szuflady. Astronomia ma wiele wspólnego z naukami humanistycznymi, z filozofią. Oprócz tego, że rozwijam zainteresowania, daje mi poczucie posiadania swojego miejsca w świecie.

- Już nie piszesz wierszy?

- Czasami mam przypływ weny twórczej, ale bardzo rzadko. Ostatni wiersz napisałem trzy lata temu.

- Te wiersze były o gwiazdach z warkoczami?

- Nie (śmiech). Były o życiu.

- Projekt kosmiczny SOHO Sungrazing Comets został zamrożony na jakiś czas z powodu braku finansów.

- Tak było przez krótki okres. Nasze badania cały czas posuwają się do przodu. Niebawem powinna zostać odkryta dwutysięczna kometa, co będzie bezprecedensowym osiągnięciem w historii astronomii.

- Gdybyś ją odkrył, byłaby to twoja 106. kometa.

- Być może 106., a być może któraś następna. Bywa, że w ciągu jednego miesiąca odkrywam kilka komet. Myślę, że moja 106. wypadnie jednak dużo wcześniej niż odkrycie SOHO-2000.

- To prawda, że marzysz o pracy w NASA?

- Nigdy nie powiedziałem, że marzę o pracy w NASA. Tak stwierdziły media po moim ostatnim odkryciu. Zresztą pracownikiem NASA może być tylko osoba, mająca obywatelstwo amerykańskie. Obcokrajowiec, nawet jeśli uzyska obywatelstwo, może liczyć tylko na zlecenie od NASA, a realizować je i tak musi w innym ośrodku badawczym niż NASA, np. w Wojskowym Instytucie Badawczym w Waszyngtonie. Teraz bardziej dbam o zdrowie, ale nie przeczę, że chciałbym zdobywać doświadczenie zawodowe w zagranicznych stacjach kosmicznych. Ale nie wyobrażam sobie stale mieszkać gdzie indziej niż w Polsce.

Rozmawiała BEATA KOŁODZIEJ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski