MKTG SR - pasek na kartach artykułów

...lub "Ciuchci"...

Redakcja
Dostawka

   Ja, koneser kulturalnych, sobotnich kolacji we dwoje (łagodny zmierzch, me zaciszne mieszkanko, bardzo wyrozumiała koleżanka z pracy, świece i coś dla ciała, ech!), pojmuję nieziemską rozpacz, jaka w Nowym Sączu ogarnęła młodą matkę i jej chorego, kilkuletniego synka. Otóż dwa dni przed sylwestrem, urocza kreskówka - okazała się nie być uroczą kreskówką. Doprawdy, iście hitchcockowskim koszmarem musiało być to nowosądeckie wydarzenie...
   Oto matka Polka nabywa w kiosku miesięcznik "Ciuchcia", gdyż jest to ulubiony periodyk jej synka Polaka. Nabywa "Ciuchcię" tym łacniej, że w grudniu wydawca "Ciuchci" wcielił się w Świętego Mikołaja i dołączył do "Ciuchci" kasetę wideo z bajką "Brzydkie kaczątko". Cudownie! Pan Andersen to przecież ukochany bajarz mego szkraba! _W domu matka Polka odfoliowuje parowozowy skarb i majestatycznym, niebywale wzmagającym napięcie ruchem unosi pudełko z piękną opowieścią o chwilowo wstrętnym kaczątku w środku. Choremu synkowi Polakowi wyraźnie się polepsza...
   _Wspaniały koniec starego roku! I oby cały następny był taki! _Radosna matka Polka wsuwa kasetę w odpowiednią kieszeń, włącza telewizor, zestraja kanały, do szkraba szepce: _moje ty koci-łapci, _na pilocie spokojnie przydusza guzik play i... Sodoma oraz Gomora! Zgroza, potworność, skandal, niepojęty grzech! Na ekranie nie kaczątko, choćby i brzydkie jak noc, tylko goły chłop z gołą babą! Nie kreskówka, ale przyroda! Nie Andersen, gdyż lity pornos! Nie ciepluchne bajanie, lecz ostry łomot! Na rany Chrystusa - ktoś kasety podmienił! Zdrowej matce Polce wyraźnie się pogarsza...
   Tak, ja, koneser kulturalnych, sobotnich kolacji tylko we dwoje, pojmuję jej nieziemską rozpacz. Pojmuję i ostro popieram ruchy, które wobec tego skandalu podjęły dwa kluczowe nadwiślańskie organy. Otóż, gruch etyki w popiele rozpusty nie zasypiała największa gazeta nasza i nowosądecki horror nagłośniła już 30 grudnia. I tychże gruch w tym samym nie zasypiał także wymiar sprawiedliwości. Regionalny wymiar podjął szalenie intensywne działania. Sam Jacek Kubiak, w absolutnie własnej osobie, on, starszy aspirant i rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu, zaledwie po kilkunastu godzinach zakrojonej na potężną skalę akcji szperaczej oznajmił, że diabeł podniósł łeb - w Konstancinie.
   Tam, w firmie dystrybuującej gazety, jakiś moralny potwór kasetę przeznaczoną dla pisma "Peep Show" przytwierdził do nieszczęsnej "Ciuchci"! Rodzą się tutaj dwa kluczowe dla narodu naszego pytania. Pierwsze: kto jest tym zwierzęciem, co małego, pierzastego bohatera Andersena zmusiło do współpracy z pornobiznesem? Sam Jan Górski, w absolutnie własnej osobie, on, szef Prokuratury Rejonowej w Nowym Sączu, powiada chyba nazbyt optymistycznie, że: "_Prawdopodobnie doszło do pomyłki". _Niech pan się nie oszukuje! To nie był przypadek. Potwór istnieje - i jest grupowy! No i pytanie drugie: gdzie w takim razie przebywa "Brzydkie kaczątko"?
   Wiem, w jakim kraju żyję - w ojczyźnie ludzi, którzy jak nikt znają moc zachowania proporcji - więc wiem też, co będzie dalej. Jutro rozpocznie się totalna akcja pod kryptonimem "Kwa-kwa-kwa, brzydale dwa". Ruszą specjalnie szkolone psy, tajne oddziały założą kominiarki, helikoptery oderwą się od ziemi, zanurkują łodzie podwodne. I postawimy kwestię "Ciuchci" w Parlamencie Europejskim. I poprosimy Ojca Świętego, by w sprawie "Ciuchci" był łaskaw głos zabrać. I z mównicy sejmowej posłowie partii, która bardzo dba o czystość naszych dusz, zaproponują, by tego ciuchciowego szatana ogniem wypalić, bo jak nie, to on nas wypali. A jeden z bliźniaków, których od maleńkości ciągnie tak naprawdę wyłącznie do księżyca - zabroni "Ciuchci" demoralizujących występów w Warszawie.
   Słowem - dumny jestem! Zgadzam się całkowicie! Proszę tylko, by sprawiedliwość była sprawiedliwa naprawdę. Proszę, gdyż pierwszego dnia nowego roku było tak. Oto zmierzch. Oto moje mieszkanko, ja i moja szalenie wyrozumiała koleżanka z pracy. Już jest po kulturalnej, sobotniej kolacyjce tylko we dwoje, jest po winie, po wolnych tańcach i po kawie. Szalenie wyrozumiała koleżanka z pracy jest już wyrozumiała wręcz niebywale. Co zatem czynię? Ośmielam!
   Znaczy się - odfoliowuję grudniowy numer "Peep Show", wyjmuję kasetę wideo, w odpowiednią szczelinę ją wsuwam, do już skrajnie wyrozumiałej koleżanki z pracy szepcę: _moje ty koci-łapci
,__przyduszam guzik play, guzik, co ma otworzyć ostatnią furtkę, i... Zguba się znajduje! Panie prokuratorze Górski, czy muszę panu tłumaczyć sytuację mężczyzny, który w kluczowym momencie puszcza kobiecie - "Brzydkie kaczątko"? Nie muszę. Pragnę tylko, by tego kretyna, co filmy zamienił, ścigać nie tylko z powodu bólu nowosądeckiego synka Polaka, ale i z powodu bólu mojego. A już najlepiej by było, gdyby w ojczyźnie ludzi znających umiar Sejm powołał kolejną komisję śledczą - komisję do rozwikłania jakże palącej sprawy "Ciuchci". Czas najwyższy, by Polacy poznali nazwiska ludzi wchodzących w skład grupy trzymającej brzydkie kaczątko za dziób.
   Paweł Głowacki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski