- We wtorek Robert Lewandowski, 3-krotnie pokonując bramkarza Dinama Zagrzeb w meczu Ligi Mistrzów (5:0), pobił Pana rekord w liczbie goli uzyskanych przez polskiego piłkarza w europejskich pucharach. Pan miał ich na koncie 31, a napastnik Bayernu Monachium ma ich 33. Spodziewał się Pan, że po prawie 40 latach ktoś Pana zdoła wyprzedzi ć w tej klasyfikacji?
- To jest nierówna rywalizacja. Ja strzelałem bramki dla polskiego klubu (Górnika Zabrze - 30 goli, ponadto jeden dla Lokeren - przyp.), bo nie pozwolono mi wyjechać za granicę, a Lewandowski głównie dla zagranicznych (dla Lech Poznań zdobył tylko 6, pozostałe dla Borussii Dortmund i Bayernu - przyp.). Ja doznałem ciężkiej kontuzji w okresie, gdy miałem 26 lat i byłem w szczytowej formie (w 1973 roku - przyp.), a Lewandowski ma 27 lat i dopiero wchodzi w najlepszy wiek dla piłkarza. Ale oczywiście cieszę się z tego, czego Lewandowski dokonuje.
- Przemawia przez Pana rozgoryczanie, bo kontuzja i realia, które obowiązywały w Polsce w czasach, kiedy Pan grał, sprawiły, że nie osiągnął tego, co mógł...
- Zazdroszczę Robertowi nie tego, że strzela tyle bramek i pobił mój rekord, ale tego, iż mógł pokierować swoją karierą tak jak chciał, że trafił do jednego z najlepszych klubów świata, że ma takie warunki do sportowego rozwoju. Ja nie miałem takich możliwości, a chciał mnie pozyskać Real Madryt. Takie były, niestety, wtedy czasy.
- Lewandowski zbiera wiele pochwał - od mediów, trenerów, kolegów z drużyny, innych piłkarzy. To komplementowanie jest chyba w pełni uzasadnione.
- Absolutnie tak. Jeśli zawodnik prezentuje taką skuteczność na poziomie ligowym i międzynarodowym, jeśli strzela pięć bramek w ciągu dziewięciu minut, zasługuje na wyrazy uznania. Lewandowski jest w super formie, i psychicznej, i fizycznej. Wykorzystuje to znakomicie. Kiedy był okres, gdy grał słabiej, zastanawiano się, co się dzieje. Ale Robert wrócił do formy.
- Czego nie ma Lewandowski, jako piłkarz, a miał to Lubański?
- Wiele cech mamy wspólnych: grę prawą i lewą nogą oraz głową, technikę, umiejętność ustawienia się pod bramką i wyjścia na pozycję, by otrzymać podanie od kolegi z zespołu, uwolnienia się od krycia przeciwnika, znalezienia się w miejscu na polu karnym, w którym można oddać strzał na bramkę... Większość tych cech się ma albo nie, nie można się ich nauczyć. I „Lewy” - tak jak kiedyś ja - je ma. Różnimy się w dynamice ruchu. Ja byłem szybszy na pierwszych metrach, miałem lepsze przyspieszenie. Ale to jest mała różnica.
- Niektórzy eksperci uważają, że „Lewy” jest teraz najlepszym środkowym napastnikiem świata, piłkarzem już kompletnym.
- Perfekcyjnych zawodników nie ma. Nie można wszystkiego mieć. Trzeba oceniać zawodnika według tych cech, które posiada. Robert nie jest takim dryblerem jak Lionel Messi. Ale zalicza się do światowej czołówki. I to jest imponujące.
- Pojawiają się opinie, że Lewandowski powinien przejść do Barcelony lub Realu Madryt. Miał już zapytanie o chęć gry w ekipie „Królewskich”. Pytanie tylko, czy warto byłoby opuszczać drużynę, w której tak znakomicie mu się wiedzie...?
- A po co miałby to zmieniać? Przecież Bayern to zespół, który mu bardzo odpowiada, bo perfekcyjnie rozumie się z kolegami, a i chyba pod względem finansowym nie może narzekać. Bawarczycy mają w składzie wielu świetnych piłkarzy, którzy potrafią Lewandowskiemu stworzyć okazje do strzelania goli. Drużyna w każdym meczu stwarza wiele sytuacji podbramkowych, a „Lewy” umie je wykorzystać, ponieważ jest bardzo dobrym napastnikiem. Dlaczego miałby szukać innego klubu?
- „Lewy” ma teraz status gwiazdy numer jeden, ale w monachijskim klubie gra kilku mistrzów świata, ponadto po wyleczeniu kontuzji powrócą Arjen Robben i Franck Ribery. Jeśli Polak będzie mniej skuteczny, jego pozycja - dzisiaj absolutnie nie zagrożona - może jakoś osłabnąć?
- Powrót Robbena i Ribery’ego spowoduje, że będzie większa konkurencja w rywalizacji o miejsce w pierwszym składzie drużyny. Jeśli jednak Robert podtrzyma skuteczność, to nie ma możliwości, by stracił swoją pozycję w Bayernie. Uważam, że grając w takim klubie, z takimi partnerami, powinien zostać królem strzelców Bundesligi.
- Wkrótce poznamy listę zawodników nominowanych do plebiscytu „Złotej Piłki” FIFA. Nietrudno zgadnąć, że Lewandowski znajdzie się w gronie kandydatów. Ma szansę znaleźć się w pierwszej „piątce”?
- Powinien się liczyć w tej rywalizacji, ponieważ choćby te pięć goli zdobytych w dziewięć minut to wyczyn, o którym się będzie pamiętać. Poza tym w plebiscycie napastnicy zawsze są w czołówce. Dlatego myślę, że Lewandowski może zająć miejsce w czołowej „piątce”.
- A czy może pobić Pana inny rekord, czyli 48 goli strzelonych w reprezentacji plus 2 uzyskane w meczach uznanych po latach za nieoficjalne? Na razie „Lewy” na koncie ma 29 bramek.
- Niech mnie goni. Teoretycznie to tylko właśnie on może mnie dogonić. Jest w pełni rozkwitu formy. Ja w jego wieku nie mogłem grać z powodu kontuzji.
- Pan święcił sukcesy nie tylko z Górnikiem Zabrze, ale i reprezentacją. Grał na igrzyskach olimpijskich i mundialu. Lewandowski na razie może się pochwalić tylko klubowymi osiągnięciami. Teraz więc czas na drużynę narodową, którą czekają decydujące mecze, ze Szkocją i Irlandią, o awans do mistrzostw Europy w 2016 roku...
- Reprezentacja to trochę wyższa półka, większe wyzwanie, gra z lepszymi przeciwnikami. Lewandowski nastrzelał już „trochę” bramek dla kadry, ale kibic patrzy tylko na najbliższy mecz, a nie na to, co było wczoraj. I domaga się: „Pokaż, co teraz potrafisz”. Roberta czeka więc kolejne wyzwanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?