– Oglądała Pani występ Donatana na ubiegłorocznej Eurowizji?
– Oczywiście. To było naprawdę zabawne: te piękne dziewczyny o obfitych kształtach, to ubijanie masła, no i piosenka z dobrym bitem. Przed spotkaniem z Donatanem przesłuchałam wszystkie jego płyty. Najbardziej poruszyła mnie „Równonoc” ze względu na wplecenie w nowoczesną muzykę ludowych wątków.
– Jego kompozycja dla Pani też zawiera etniczną melodykę. Odpowiadało to Pani?
– Donatan pokazał mi kilka utworów i wybraliśmy właśnie tę konkretną piosenkę. Bardzo mi się spodobał ludowy motyw – bo to znak rozpoznawczy jego produkcji. Ja też często sięgałam po polskie etno – począwszy od lat 70., kiedy to pracowałam z Katarzyną Gaertner, która bardzo lubiła wykorzystywać rodzimy folklor. Nie było mi to więc obce – a wręcz przeciwnie.
– Jaki jest Donatan prywatnie?
– Bardzo otwarty. I dowcipny, co mnie ujęło, ponieważ sama też taka jestem. Trochę początkowo próbował mnie straszyć, że jest takim „twardym misiem”. Ale już na drugim spotkaniu zdjął swą czapeczkę i okulary, z którymi się nie rozstaje. Po prostu poczuł się bezpiecznie. Podobnie reagują moje koty. Kiedy czują się bezpiecznie, kładą się na plecach. Donatan bez czapeczki i okularów był właśnie jak mój kot z brzuchem do góry. (śmiech)
– Do piosenki powstał dowcipny teledysk w stylu filmowego horroru. Dobrze bawiliście się na planie?
– Podczas realizacji wideoklipu Donatan był bardzo poważny, skupiony i zasadniczy. Miał całą listę kadrów, które musiał nakręcić i twardo się jej trzymał. Była piąta rano, strasznie zimno, a ja pojawiałam się dopiero na końcu. Zacisnęłam jednak zęby dla dobra sprawy, bo najważniejszy był przecież efekt.
– Kręciliście w prawdziwym zamku?
– Tak – w Lubniewicach pod Gorzowem Wielkopolskim. To piękny zamek, nad jeziorem, ale w stanie takim, w jakim opuścili go po wojnie właściciele. Nie było więc ogrzewania i musieliśmy bardzo marznąć. Ale skoro Donatan i jego „laleczki” się nie skarżyli, więc i ja nie kręciłam nosem. Najgorzej było z wampirzymi kłami – bo ciągle mi wypadały. (śmiech)
– Piosenka opowiada o wiecznej młodości. Czuje Pani na sobie ciężar kultu młodości obowiązującego dziś w mediach?
– Ja mam swoją własną filozofię, którą się kieruję. Lubię dobrze wyglądać i dobrze się czuć. Nie mam żadnej stylistki. Otwieram codziennie rano szafę – i sama decyduję, jak się ubierać. Jutro ruszam na koncerty i zaraz zejdę do piwnicy, gdzie mam garderobę i będę wybierać kostiumy na trzy weekendowe występy.
– Tekst piosenki sugeruje, że wieczną młodość można zachować ostro imprezując. Zgadza się Pani z tym?
– Jestem królową imprez! Jak się zacznę bawić, to nie można mnie wyciągnąć z powrotem do domu. Rzadko jednak mi się teraz to zdarza, bo mam dużo pracy. Ale jak baluję – to już na całego.
– Muzyka też odmładza?
– Oczywiście! To, że ciągle daję koncerty, sprawia, że z szacunku dla fanów nie mogę się zaniedbać. Dlatego cały czas muszę dbać o formę.
– Czyli na razie nie myśli Pani o emeryturze?
– Ależ skąd? Dopóki jest dla kogo śpiewać, nie ma potrzeby zastanawiać się nad zejściem ze sceny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?