Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubię ludzi, którzy płyną pod prąd

Rozmawiała Urszula Wolak
Rozmowa. MARION COTILLARD, francuska aktorka, laureatka Oscara, o występie w filmie braci Dardenne, który walczy o Złotą Palmę

Marion Cotillard wkroczyła na czerwony dywan w Cannes, by zaprezentować w Konkursie Głównym festiwalu film „Two Days, One Night” w reżyserii braci Luca i Jeana Pierre’a Dar­denne, dwukrotnych laureatów Złotej Palmy. Podczas spotkania z dziennikarzami opowiadała o pracy na planie.

– Grana przez Panią Sandra w „Two days, one night” ma tytułowe dwa dni i tylko jedną noc na to, by przekonać kolegów, aby zrezygnowali z premii od szefa, bo inaczej straci pracę. Czy ten film, Pani zdaniem, opowiada o tym, czym jest dziś solidarność?

– Oczywiście. Bracia Dardenne pokazują, jak bardzo od idei solidarności jest uzależnione życie Sandry, jej kondycja psychiczna i fizyczna. Bohaterka cierpi bowiem na depresję. Podczas trwania filmu cały czas zadajemy sobie pytanie, czy wytrwa w swych dążeniach. Poznajemy ludzi, którzy ją wspierają oraz tych, którzy zamykają jej drzwi przed nosem.

Jej sytuacja jest bardzo trudna, bo jak przekonać kogoś do tego, by zrezygnował tak po prostu z premii w wysokości tysiąca euro? Czy ktoś z nas zdobyłby się na takie poświęcenie? W kluczowym momencie filmu sytuacja odmienia się i Sandra musi wejść w buty swoich kolegów. Jaki będzie efekt tej próby? Mam nadzieję, że widzowie będą zachwyceni!

– Sandra nie jest jednoznaczną postacią. Czy dlatego przyjęła Pani tę rolę?

– Dlatego pokochałam ją od pierwszego momentu, w którym wzięłam do ręki scenariusz. Jest kobietą złożoną; z jednej strony kocha swoje dzieci i męża, z drugiej cierpi na depresję i próbuje skończyć z własnym życiem. Sandra była dla mnie wyzwaniem, które najchętniej podejmuję w tym zawodzie. Lubię bohaterów, którzy płyną pod prąd.

Nie poddają się i dają z siebie dosłownie wszystko. A po drodze odkrywają w sobie wartości, których się nie spodziewali. Tacy ludzie zawsze mnie poruszali, może dlatego, że nigdy nie znalazłam się w tak ekstremalnych warunkach, nie musiałam walczyć o przetrwanie.

– Jak przygotowywała się Pani do roli Sandry? Bohaterka pracuje w fabryce, obsługując maszyny.

– Robiłam głęboki research, rozmawiałam z ludźmi wykonującymi podobną pracę, walczącymi o to, by wiązać koniec z końcem. Próbowałam odnaleźć Sandrę w sobie – to moja metoda pracy.

– Czy to oznacza, że dosłownie staje się Pani graną przez siebie postacią?

– Dokładnie tak. To długi i skomplikowany proces. Na budowę postaci w ten sposób składa się dosłownie wszystko – to, co czuje, to, jak się porusza, jaką ma postawę fizyczną, jak mieszka, jak się ubiera. Wszystko to, co ją wyraża w życiu prywatnym i zawodowym.

– A jaką metodę pracy z aktorami stosują bracia Dardenne? Ich filmy są niezwykle oszczędne w stosowaniu środków kinowych, realistyczne, wręcz paradokumentalne.

– Opierają się na ciągłych próbach. W ten sposób przygotowywaliśmy się już na cztery tygodnie przed wejściem na plan. Potem też nic się nie zmieniło. Próby, próby i jeszcze raz próby.

– To chyba wyczerpujące?

– To prawda, ale to jedna z najlepszych metod, jakie znam, by osiągnąć zamierzony, perfekcyjny efekt.

– Nie ma w takiej metodzie miejsca na improwizację?

– Nie.

– W jednej z najbardziej poruszających scen jako Sandra reaguje Pani w zachwycający sposób, gdy spostrzega, że bohater, z którym rozmawia, kompletnie się rozkleja. Zmieszanie widoczne na Pani twarzy też było wypracowane?

– Tak właśnie było. Mistrzostwo w tym zawodzie osiąga się tylko przez ciężką pracę, ciągłe próbowanie, poszukiwanie. Tak buduje się autentyczne emocje. Efekt powinien być taki, by widzowie mieli wrażenie, że stało się to za sprawą chwili, a nie mozolnych, często wykańczających ćwiczeń.

– Gdyby dziś miała Pani podjąć decyzję o roli, którą chciałaby zagrać, co by to było?

– Mam wiele aktorskich marzeń. Jako zwyczajny widz najbardziej lubię komedie i filmy akcji, a nie miałam jeszcze okazji w nich zagrać. Mam nadzieję, że w końcu to nastąpi. Poza tym największą fascynację wywołuje we mnie pomysł zagrania mężczyzny! Chciałabym podjąć takie wyzwanie. Jestem bardzo ciekawa, jak musiałabym się przeobrazić, by tego dokonać.

– Podołałaby Pani?

– Jestem o tym przekonana. Posiadam bowiem naturalną umiejętność do przechodzenia fizycznych transformacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski