Z pozoru zwykły potoczek, jakich wiele w tym górzystym terenie. Ale w kilka godzin potrafi zamienić się w rwącą rzekę, która zabiera ze sobą wszystko, co spotka na drodze.
- Kiedy woda opadła, okazało się, że na podwórku sąsiadów zostawiła zdewastowany samochód i ciężką betoniarkę. Nie wiadomo, skąd przypłynęły - wspomina powódź z 2001 r. Leszek Paliński, który mieszka kilkadziesiąt metrów od Łubinki w Nowym Sączu. - Żywioł zerwał też dwa betonowe mosty - dodaje, spoglądając na regularnie podmywany brzeg rzeki.
Z tego to właśnie powodu mieszkańcy wielu domów na lewym brzegu Łubinki byli praktycznie odcięci od świata. To jednak nie tylko historia, bo rzeka wciąż nie jest uregulowana.
- Właśnie zabrała nam prowizoryczną kładkę, po której przechodziliśmy na drugi brzeg - mówi Józefa Zapiór. - Błagaliśmy wręcz urzędników o to, aby coś z tym zrobili, ale nasze słowa wpadają jak kamień w wodę - twierdzi.
Jak się okazuje, rzekę można ujarzmić. Wystarczy częściowo zmienić jej bieg na odcinku kilkuset metrów. Co ciekawe, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej z Nowego Sącza już od 12 lat ma gotowe plany, aby uregulować bieg Łubinki w newralgicznym miejscu, pomiędzy mostami przy ulicy Lwowskiej i Nowochruślickiej oraz od mostu przy ulicy Lwowskiej w stronę Miasteczka Galicyjskiego.
Stanisław Lisak z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej, kierownik Zlewni Dolnego Dunajca w Nowym Sączu, ujawnia, że jedyną przeszkodą jest brak terenu, przez który rzeka mogłaby popłynąć nowym korytem. Wiąże się to z wywłaszczeniem niektórych działek, które obecnie należą do osób prywatnych.
- To zadanie miasta, my mamy tylko wypłacić ustalone odszkodowanie - zaznacza Stanisław Lisak. - Dotąd nie dostaliśmy na tę inwestycję zielonego światła - podkreśla.
Radny miejski Artur Czernecki już wielokrotnie występował do prezydenta Nowego Sącza o podanie propozycji rozwiązania problemu. Kilka dni temu uzyskał odpowiedź, z której można się dowiedzieć, że "miasto dołożyło wszelkich starań w przedmiotowej sprawie".
Zaznaczono też, że zabezpieczenie potoku Łubinka należy traktować bardziej kompleksowo, bo stanowi część programu ochrony przed powodzią dorzecza Górnej Wisły. W programie ujęte są jeszcze rzeki Kamienica oraz Dunajec.
- Obecnie toczy się postępowanie wywłaszczeniowe dotyczące czterech nieruchomości - mówi Małgorzata Grybel, rzecznik prezydenta Nowego Sącza. - Od decyzji wywłaszczeniowych odwołali się właściciele, jak również Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej - dodaje.
Jego przedstawiciele tłumaczą swoją decyzję roszczeniami kilku mieszkańców, którzy nie chcą się zgodzić na wywłaszczenie bez budowy nowej drogi dojazdowej do ich posesji.
- To wymagałoby kolejnych wywłaszczeń, już poza planowanym pasem brzegowym nowego koryta potoku - mówi Lisak. - Na takie dodatkowe inwestycje nie mamy zaplanowanych środków - mówi.
- Przez kilka osób musimy żyć w strachu - mówi Zofia Surówka. - W końcu rzeka zabierze nam domy - twierdzi.
Władza obiecała i... nic
* Powódź w 2001 roku była na Sądecczyźnie największą i najgroźniejszą od tej z 1934 r., która określana jest mianem "wody tysiąclecia".
* Zniszczenia, jakie trudno było sobie wyobrazić, poczyniła w Nowym Sączu Łubinka i będący jej dopływem potok, płynący granicą pomiędzy miastem i Piątkową w gminie Chełmiec.
* Odciętym od świata mieszkańcom wodę dostarczali ratownicy, nosząc butle w plecakach. Miejsce wielokroć wizytowali przedstawiciele władz, w tym premier, marszałek Sejmu, minister spraw wewnętrznych oraz komendant główny Państwowej Straży Pożarnej.
* Wszyscy deklarowali, że niszczycielskie rzeki zostaną ujarzmione w kilka miesięcy. Od tamtego czasu minęło 13 lat.
* Łubinka nadal nie jest uregulowana na znacznej części.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?