MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie i numery

Redakcja
Wydawcy "Wielkiej księgi adresowej Krakowa"
Wydawcy "Wielkiej księgi adresowej Krakowa"
Wybrałem się z wizytą do znajomych. Mieszkają w porządnej dzielnicy, w dużym zadbanym budynku. Odnalazłem go bez kłopotu przy wskazanej ulicy, problem wynikł przy domofonie, przez który chciałem zaanonsować się gospodarzom.

Wydawcy "Wielkiej księgi adresowej Krakowa"

Kraków Jana Rogóża

Nie podali mi numeru mieszkania, a tu, obok guzików domofonu miast nazwisk - liczby. Od 1 do 49. Wprawdzie w kolejności, ale to żadna pociecha. Która z tych liczb jest właściwa? Można naciskać na chybił trafił; tyle że to strata czasu i ryzyko wysłuchiwania impertynencji od innych nagabywanych lokatorów. Z kłopotu wybawiła mnie komórka.

W czasach, gdy nie było telefonii komórkowej, i domofonów w kamienicach wisiały listy lokatorów. Ich umieszczenie zarządził w roku 1907 krakowski magis- trat. "Tabliczki z nazwiskami lokatorów wiszą od początku roku w domach krakowskich. - czytamy na łamach "Nowej Reformy". - Rozporządzenie bardzo słuszne w zamiarze, w praktyce jednak wykonywane jest w sposób niweczący w znacznej części wszelkie korzyści tego urządzenia. W wielu domach tabliczki oryentacyjne wiszą na wysokości uniemożliwiającej przeciętnemu wzrokowi odczytanie nazwisk lokatorów. Dalej widzieliśmy tabliczki w których brak nazwiska właściciela zajmującego część domu; ograniczono się do napisania np.: II piętro - właściciel. Takie określenie nie na wiele się przyda szukającemu konkretnej osoby. Wreszcie - rzecz najważniejsza - przy tej sposobności wyszło na jaw jak znaczna ilość właścicieli nie oświetla sieni swych posesji mimo, że podobno istnieje co do tego wyraźny nakaz. Do znalezienia lokatora nie wystarczy tabliczka skoro przez prawie połowę roku po południu odczytać jej nie można w ciemnościach, a w starych domach sienie są tak ciemne, iż nawet w południe nie jest to możliwe. Uwagi te podajemy władzom powołanym do czuwania nad wykonywaniem rozporządzeń".

Władze te nie wywieszającym list lokatorów groziły karami. Dziś niemiłe konsekwencje ponieść może ten, kto taką listę lokatorów, bez ich zgody, wywiesi, czyli upubliczni. Naruszy bowiem tajemnicę danych osobowych, skrywanych obecnie u nas lepiej niż sekrety CIA i KGB razem wzięte. Zupełnie ludziskom odbiło w drugą stronę z tym utajnianiem, jakby wstydzili się sami siebie.

I bez tego współczesny człowiek został zredukowany do numeru. NIP, Pesel, numery telefonów, kont, piny, kody, hasła. Bezpieczeństwo,ochrona prywatności - zgoda, ale nie dajmy się zwariować. Wyczytałem jakiś czas temu, że wydano książkę telefoniczną instytucji zawierającą także numery telefonów komórkowych ich pracowników; tyle że bez podania nazwisk i funkcji; same numery. Sto lat temu ludzie bardziej byli otwarci. Choć też przyznać wypada, inne były realia. Wszyscy w Krakowie wiedzieli, że pan prezydent Leo mieszka w pałacu Larisza, że profesor hrabia Tarnowski ma swój domek na Szlaku, a Pod Baranami zastanie się zawsze jakiegoś Potockiego. Adresy i zajęcia innych, mniej znanych mieszkańców Krakowa można było poznać wertując "Wielką księgę adresową". Pierwsza takowa w Krakowie ukazała się w roku 1905, zawierała także dane osób, które raczej powinny pozostawać w cieniu. Można tam wyczytać, gdzie mieszkali agenci ck krakowskiej policji, z jej szefem dyrektorem Flatauem na czele, urzędnicy skarbówki, sędziowie i prokuratorzy. Są w spisie wszyscy krakowscy (nowe modne słówko) celebryci. Od "A" - Adwentowicz na Czystej 13, Axentowicz Karmelicka 31 - aż do "Z". Jest cała kadra oficerska ck twierdzy Kraków, z jego ekscelencją jenerałem komenderującym von Bohm-Ermollem, i spis właścicieli wszystkich domów w Krakowie. Są wszelkie stany i zawody; wdowy, praczki, urzędnicy, kucharze, rolnicy, komiwojażerowie, czyli kupcy wędrowni obok tandeciarzy i faktorów, jest portier, konduktor i akuszerka, drukarz, kramarz i aptekarz, szynkarz, płatniczy i śpiewak bóżniczy... Jeśli ktoś nie wiadomo z czego żyje, to figuruje z dopiskiem "prywatny". Osobny dział to spis krakowskich firm, lekarzy, adwokatów, rzemieślników, kupców - podobnie jak w dzisiejszych wydawnictwach - w jednym wierszu lub w większym, nawet całostronicowym module reklamowym. Księgę wydali pospołu Stefan Mikulski, właściciel "rządowo uprawnionej pierwszej krakowskiej agencji informacyjnej" oraz Józef Knapik, właściciel drukarni. Następne księgi ukazywały się co 4 lata aż do roku 1932; tę ostatnią wydała już inna firma - A. Żumańskiego.

Te wydawnictwa to prawdziwa kopalnia informacji bardzo przydatnych do studiów nad życiem codziennym Krakowa z dawnych czasów. W dziale firm i instytucji ck Krakowa liczącego ok. 100 tysięcy dusz doliczyłem się 92(!) redakcji rozmaitych periodyków, m.in "Echa z Afry-ki". Niech mi kto powie, że Kraków to zaścianek! Są obok zawodów tradycyjnych dziś już wymarłe i dość tajemnicze, jak np. "wyrąb mięsa" (nie mylić z rzeźnikami wymienionymi osobno); są siodlarze, szmuklerze (od guzików), jest "koni ujeżdżalnia", "kostyumów wypożyczalnia", "korali handel" i "paciorków handel" (na eksport do Afryki?), "fabryka korków", "fabryka szpagatu", "fabryka kiszonej kapusty" i "krajowy wyrób koników". Był więc w Krakówku jakiś przemysł. Jest też wśród bezliku biur i biuro Towarzystwa Ochrony Prawnej Podatników (może godne reaktywowania?)

Nie sądźmy jednak, iż wszyscy krakowianie byli tak otwarci i gotowi prezentować się w księdze. Wsadźmy na koniec w tę informacyjną beczkę miodu łyżkę dziegciu. "Trudnem i mozolnem jest zadanie wydawcy dokładnej księgi adresowej - pisze we wstępie do wydania z 1913 roku St. Mikulski. - Adresy wszystkie zbieram po domach tak, aby nikt opuszczonym lub mylnie wpisanym nie został. Proszę sobie wyobrazić tą pracę przy obszarze Krakowa, Podgórza, przedmieść i gmin podmiejskich. Panowie pracujący przy moim wydawnictwie i zbierający adresy opowiadają, ile to doświadczyli nieprzyjemności od niektórych właścicieli realności, którzy nie chcieli zezwolić na spisanie adresów mieszkańców w ich realnościach, jak utrudniali tą pracę, lub też nawet podawali fałszywe daty, nie uznając pożyteczności takiego podręcznika".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski