Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie nie rozumieli, ani tym bardziej nie zaakceptowali tego, że z maturzystów zrobiono zakładników

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. Wiosenny strajk był dla większości nauczycieli gorzką pigułką. ZNP nie uzyskało niemal nic, poza nagłośnieniem problemów środowiska i sporym wsparciem społecznym.

A tego akurat lekceważyć nie można. Potem jednak widzieliśmy jak dzień po dniu kapitał sympatii topniał, aż w końcu zmienił się w irytację i niechęć. Wszystko było nie tak: wybór terminu, niedoinformowanie strajkujących w kwestii wynagrodzeń, arogancja i skupienie się na ping pongu działań nieistotnych.

Strajk rozpoczęto na kilka dni przed egzaminami gimnazjalnymi i egzaminem ósmoklasisty, które wbrew zapowiedziom związkowców, odbyły się bez większych zakłóceń. W dalszym ciągu jednak strajk cieszył się dużym poparciem opinii. Szybko jednak to zaprzepaszczono.

Ostateczną porażkę wyznaczyła sformułowana przez Sławomira Broniarza zapowiedź blokady egzaminów maturalnych. W tym momencie stało się jasne, że ZNP wojnę z rządem przegra. Ludzie nie rozumieli, ani tym bardziej nie zaakceptowali tego, że z maturzystów zrobiono zakładników. W dodatku opinię tę podzielało sporo nauczycieli.

Sytuacja strajkujących była nie do pozazdroszczenia. Przepisy mówią, że strajkujący nauczyciel zachowuje prawo do świadczeń z ubezpieczenia i uprawnień ze stosunku pracy, ale nie do wynagrodzenia. Informacja wywołała konsternację i atmosfera zaczęła gęstnieć. Niektórzy strajkujący uciekli na chorobowe, co zapewniło im wypłaty pensji, lecz przez kolegów uznane zostało za nielojalność i cwaniactwo. Pozostałych strajk kosztował słono. A nie trafiło na krezusów.

Nauczycielom obiecywano złote góry. Szef ZNP dwoił się i troił w mediach, prezydenci miast zapowiadali, że wypłacą pensje z budżetów samorządów, ogłoszono zbiórkę funduszy dla najbardziej potrzebujących. I co? Nic. Nauczyciele zostali bez pieniędzy i bez wsparcia, za to z moralną zgagą, poczuciem klęski i upokorzenia.

Jak można było do czegoś podobnego dopuścić? Jak się okazuje, można było. W dodatku klęska ta ma konkretną twarz i jest to twarz Sławomira Broniarza. Znana wszystkim znakomicie, bo chodzi o szefa ZNP od ponad 20 lat. Jego bojowe wypowiedzi kontrastują z rozczarowującymi skutkami strajku.

Trudno dociec, czy pełniąc od dwu dekad funkcję prezesa ZNP utracił kontakt z rzeczywistością, czy może parcie na szkło odebrało mu zdolność elementarnej analizy, czy też realizował jakieś cele własne. W każdym razie nauczyciele są poirytowani i zawiedzeni. Jeszcze przed wakacjami żartowali, że otworzysz gazetę, a tam Broniarz, włączysz radio - Broniarz, w telewizorze - Broniarz, że aż strach lodówkę otworzyć. Teraz już nie ma klimatu na żarty. Prezes na chwilę usunął się w cień, ale nie na długo, bo gwiazdorzenie jest częścią jego natury.

Nie mam rad dla nauczycieli, a gdybym miała, nie odważyłabym się ich formułować, bo niby z jakiego tytułu. Oni sami wiedzą najlepiej, co jest dla nich ważne i od którego miejsca muszą powiedzieć non possumus. Jeśli jednak chcą uniknąć ponownej klęski, nie mogą dać się zapędzić w kozi róg przez anachroniczne praktyki z poprzedniej epoki.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski