Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie nie skazali Jaruzelskiego. Może będzie jeszcze jakiś inny sąd?

Rozmawia Jakub Szczepański
Ogłoszenie przez generała Jaruzelskiego stanu wojennego
Ogłoszenie przez generała Jaruzelskiego stanu wojennego fot. archiwum
– Obronie i wybielaniu swojego wizerunku poświęcił ostatnie lata swojego życia – o zmarłym generale Wojciechu Jaruzelskim, twórcy stanu wojennego, mówi prof. Andrzej Paczkowski, historyk, przewodniczący Rady Instytutu Pamięci Narodowej.

– Czy po śmierci generała Jaruzelskiego zmienił Pan zdanie na jego temat?

– Nie, wcale nie musiałem. Od tego czasu nie wydarzyło się przecież nic takiego, żebym musiał zmieniać swoje zdanie.

–Mam wrażenie, że dziś wybiela się postać Wojciecha Jaruzelskiego. A ten człowiek miał przecież na sumieniu chociażby degradację prawie 1,5 tys. oficerów pochodzenia żydowskiego. A mógłbym jeszcze trochę powymieniać.

– To wybielanie ma kilka różnych aspektów. Z pewnością robi to każdy, kto poczuwa się do lojalności wobec PRL-u, a zwłaszcza wobec Ludowego Wojska Polskiego. Pewnie ci wszyscy, którzy przeszli przez to wojsko jako oficerowie (nie mówię o żołnierzach z poboru), i ci, którzy w ogóle dobrze wspominają PRL, niejako automatycznie wspominają dobrze generała, który był jednym z wybitniejszych przedstawicieli tego systemu. Druga grupa entuzjastów jego osoby jest związana z postawą Jaruzelskiego w latach 1989-1990.

–To znaczy?

– Jest traktowany jako jeden z ojców transformacji oraz polityk, który nie blokował zmian, choć gdyby chciał, mógłby. Jako prezydent Jaruzelski miał ogromne kompetencje. A jednak nie podejmował żadnych działań mogących zahamować czy zablokować zmiany gospodarcze czy polityczne. Właściwie na wszystko się zgadzał. Bodaj jedyną próbą samodzielnej inicjatywy była chęć utrzymania święta państwowego 22 Lipca.

Powiedzmy sobie szczerze: to był problem trzeciorzędny. Kiedy pierwsza faza transformacji była już zaawansowana, generał posłusznie zgodził się na skrócenie własnej kadencji, choć miał w ręku instrumenty prawne, a do lipca 1990 r. jego dwaj najbliżsi współpracownicy, Kiszczak i Siwicki, stali na czele resortów obrony narodowej i spraw wewnętrznych. Formalnie rzecz biorąc, to była potęga. Jaruzelski tego nie wykorzystał. Dlatego ci, którzy traktują transformację i formę, jaką przyjęła, jako coś bardzo pozytywnego, oceniają go pozytywnie. Nie mają innego wyjścia.

–Jednym z zarzutów pod adresem generała Jaruzelskiego jest to, że chociażby w roku 1968 albo 1970 mógł sprzeciwić się swoim przełożonym i w jakiś sposób zapobiec temu, co się stało.

–W mojej ocenie to, co zrobił Jaruzelski w 1989 roku, było kompletnym zaprzeczeniem jego poprzedniej działalności. Niedawno polemizowałem z panem Cioskiem: „Finis coronat opus” [koniec wieńczy dzieło – przyp. red.] – rzucił, stwierdzając, że drogę życiową Jaruzelskiego możemy ocenić po tym, co było na jej końcu.

Ale wedle mnie ten finał pozostaje w sprzeczności z wcześniejszym działaniem Jaruzelskiego, człowieka posłusznego, lojalnego działacza partii komunistycznej i tak dalej. Oczywiście roku 1989 nie można wymazać z jego biografii. Tego, że postąpił tak, jak postąpił, zgadzając się na negocjacje, a później pozostał lojalny wobec zobowiązań, które zarządzana przez niego partia komunistyczna przyjęła przy Okrągłym Stole.

– A jak Pan ocenia stan wojenny? Bo to jest ta część biografii Wojciecha Jaruzelskiego, którą z pewnością zapamięta każdy Polak.

– Ja oceniam bardzo negatywnie. Generał Jaruzelski dwa razy zrobił coś, co było niezgodne z jego poprzednimi postawami i działaniami. Najpierw zaakceptował swoje miejsce w Ludowym Wojsku Polskim, pozostając w nim, gdy wojna się skończyła. Można powiedzieć, że było to w sprzeczności z jego pochodzeniem i patriotycznym wychowaniem. Druga niezgodność to rok 1989. Walczył z partyzantką niepodległościową w połowie lat 40., posłusznie wykonywał wszystkie rozkazy, wypędzał Żydów z wojska, jak trzeba było ich wypędzać, wcielał studentów do jednostek karnych, szykanował w wojsku alumnów z seminarium duchownych, był zwierzchnikiem sił zbrojnych, kiedy wojsko wyszło na ulice w 1970 roku. No i wprowadził stan wojenny! To była chyba najbardziej osobista decyzja. Jeśli spojrzymy na niego przez ten pryzmat, to obraz może być wyłącznie negatywny, ale...

–... każdy medal ma dwie strony?

–To, że zakończył swoją polityczną drogę w sposób pokojowy, lojalny wobec zobowiązań, które przyjął, każą na niego patrzeć nie tylko jak na brutalnego wykonawcę i zleceniodawcę poleceń niedemokratycznych, a często i łamiących prawa człowieka, ale także jak na osobę, która chociaż częściowo zrekompensowała swoje negatywne działania.

– Chciałem jeszcze zapytać o ustalenia doktora Piotra Gontarczyka, który twierdzi, że biografia generała została sfałszowana. Za jego wiedzą oczywiście.

– To mało znaczące. Generał Jaruzelski od 1989 roku bardzo się troszczył o swój wizerunek. Myślę, że to wtedy fałszowano te dokumenty.

– Pańskim zdaniem fałszowanie dokumentów jest mało znaczące?

–Jeżeli doktor Gontarczyk ma rację, a myślę że ma, to fałszerstwa dokonano w 1989, a może 1990, a wtedy nie miało ono wpływu ma żadne realne działania. Sfałszowane dokumenty nie spowodowały, że on zrobił coś, czego bez fałszowania by nie zrobił. Dlatego uważam to za małostkowe. O dbałości o wizerunek świadczą zresztą wszystkie jego książki, wypowiedzi, polemiki. Wyłącznie temu poświęcił ostatnie ćwierć wieku życia: obronie własnej postaci. Zresztą chyba wiele osób przekonał swoimi wypowiedziami. Chociażby taką, że w 1981 roku groziła nam interwencja sowiecka.

–Jak Pan ocenia postać generała Jaruzelskiego?

–Negatywnie. Mam negatywny stosunek do komunizmu jako ideologii i do komunizmu jako systemu państwowego. A Jaruzelski był jednym z aktywnych funkcjonariuszy tego systemu. Siłą rzeczy więc nie mogę mieć do niego pozytywnego stosunku.

– Czy generał Jaruzelski powinien być osądzony za to, co robił za czasów PRL? Przed Trybunałem Stanu się nie udało. Okazało się, że na odpowiedzialność karną jest już późno.

– Uważam, że powinien. No, ale żaden z procesów, które mu wytoczono, nie został zakończony. Procedury podjęto za późno, śledztwa i rozprawy toczyły się opieszale, tak jakby wymiar sprawiedliwości robił to z niechęcią, bez zaangażowania. Zresztą problem nie jest prosty, gdyż sąd w państwie prawa ma zawsze kłopoty z procesami o charakterze historycznym, w których silny jest polityczny komponent, a wina wykracza poza zapisy kodeksu karnego. W sejmie zaś postkomunistyczna lewica zablokowała już 1996 roku postępowanie w trybie odpowiedzialności konstytucyjnej. Człowiek go nie skazał, może będzie nad nim jakiś inny sąd?

***

Prof. Paczkowski: Należał do „kościuszkowców”, którzy byli w zasadzie traktowani jako osoby lojalne. Sowieci go sprawdzili, od 1940 r. był cały czas pod jakąś tam ich kontrolą. O tyle, o ile można powiedzieć, że rosyjscy komuniści w ogóle komuś ufali, to raczej właśnie takim. Mogło mu to pomagać w karierze, która rzeczywiście była błyskotliwa: trzynaście lat po tym jak wstąpił do wojska, został generałem! Miał 33 lata, był najmłodszym generałem w ówczesnym korpusie oficerskim i zapewne jednym z najmłodszych generałów w historii Wojska Polskiego. I nie był to „generał czasu wojny”.

Zapewne istotne było także jego oddanie. Zresztą być może „niewłaściwe pochodzenie społeczne” mogło popychać go do wykazania się lojalnością czy gorliwością ideologiczną. Przez wiele lat, aż do 1957 r., Jaruzelski był oficerem sztabowym, a w sztabach było łatwiej, jeśli chodzi zarówno o pozostawanie pod kontrolą, jak też o okazje do wykazania się ideowością.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski