Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie z kasą

Redakcja
Multimilionerzy przeżywają katusze, gnębieni myślą, że są ludzie bogatsi od nich

ADAM RYMONT

ADAM RYMONT

Multimilionerzy przeżywają katusze, gnębieni myślą, że są ludzie bogatsi od nich

   Czterech osiłków w ciemnych garniturach, z miniaturowymi słuchawkami w uszach i nieprzyjaznym spojrzeniem czujnie lustrującym otoczenie, a pomiędzy nimi siwowłosy mężczyzna w towarzystwie eleganckiej kobiety. To Aleksander Gudzowaty, numer 2 na liście najbogatszych Polaków, i jego małżonka opuszczają widownię Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie. Za chwilę wsiądą do czekającego na parkingu terenowego samochodu z pancernymi szybami. Dokąd pojadą? Na wykwintną kolację? A może wprost do apartamentu w luksusowym hotelu?
Bogaci. Ci, którym trudniej będzie wejść do królestwa niebieskiego niż wielbłądowi przecisnąć się przez ucho igielne. Ilu ich jest? Nie wiadomo, bo najpierw należałoby zdefiniować pojęcie bogactwa. Bardzo, bardzo względne. Człowiek zarabiający rocznie pięć tysięcy dolarów w wielu krajach Afryki i Azji uchodziłby za krezusa, podczas gdy w Szwajcarii czy Norwegii byłby klientem opieki społecznej. Znamienne, że ludzie mający dużo pieniędzy sami rzadko uważają się za zamożnych. Prawidłowość tę potwierdzają wyniki ankiety, przeprowadzonej wśród amerykańskich milionerów. Osoby posiadające majątek o wartości od 1 do 4 mln dolarów uważały, że prawdziwe bogactwo zaczyna się od 5 mln. Ci, którzy się już pięciu milionów dorobili, twierdzili, że magiczną kwotą jest 10 mln. Posiadacz dóbr wartości 10 mln dolarów mówił o 25 mln. I tak dalej...
   Poprzeczka stale przesuwa się w górę. Niektórych nie może zadowolić żadna suma - pisze Richard Conniff, autor interesującej książki pt. "Historia naturalna bogaczy". Powołuje się na dane sprzed kilku lat, wedle których 590 tysięcy mieszkańców USA posiada majątek wartości (z pominięciem domów) co najmniej 5 mln dolarów. Autorzy wspomnianego raportu przewidywali, że w 2004 r. takich ludzi będzie już 3,9 mln. Sonda przeprowadzona na zlecenie dziennika "The Wall Street Journal" wykazała jednak, że w potocznym rozumieniu bogactwo oznacza nie tyle nagromadzone przez lata dobra materialne, co wysokie bieżące dochody. W 1999 r. IRS, czyli amerykański federalny urząd podatkowy, odnotował 205 000 osób, które zarobiły w ciągu roku ponad milion dolarów.
W Polsce, kraju niepomiernie uboższym, szczęśliwcy mogący pochwalić się siedmiocyfrowym przyrostem zawartości konta należą do rzadkości. Nasz fiskus linię oddzielającą najzamożniejszą grupę obywateli od całej reszty wytyczył zresztą na znacznie niższym poziomie. Najwyższy, 40-proc. podatek PIT płaci się już po przekroczeniu kwoty 74 048 zł. Niespełna 6,2 tys. zł miesięcznie to żadne kokosy, a i tak spośród ogółu 23,8 mln podatników według maksymalnej stawki rozlicza się zaledwie około 270 tys. Jest tajemnicą poliszynela, że próżno szukać w tym zacnym gronie nazwisk wielu osób z czołówki rodzimych krezusów, bowiem kto ma duże pieniądze i głowę na karku, rejestruje firmę w raju podatkowym lub kupuje sobie status rezydenta kraju, w którym podatki od dochodów osobistych są dużo niższe niż w Polsce lub wręcz zerowe.
   Skoro nie istnieją jakiekolwiek oficjalne wykazy milionerów i niewiele również daje analiza PIT-ów, więc jedynym źródłem wiedzy o finansowej elicie pozostają rankingi zamieszczane w ilustrowanych czasopismach. W świecie za najbardziej miarodajną uchodzi lista 500 najbogatszych ludzi świata magazynu "Forbes", której naszym lokalnym odpowiednikiem jest zestawienie 100 najbogatszych Polaków, publikowane przez tygodnik "Wprost".
   Na ubiegłorocznej liście "Forbesa" widnieją nazwiska 197 Amerykanów, 43 Niemców, 19 Japończyków, 17 Rosjan, 15 Kanadyjczyków, 14 Brytyjczyków, 13 Francuzów, 11 Włochów, 11 mieszkańców Hongkongu, 11 Meksykanów, 9 obywateli Arabii Saudyjskiej, 9 Szwajcarów, 7 reprezentantów Indii, 5 Turków, 5 Szwedów, 5 mieszkańców Singapuru, 5 osób z Tajwanu oraz przedstawiciele Argentyny, Australii, Brazylii, Austrii, Belgii, Chile, Danii, Filipin, Grecji, Holandii, Indonezji, Irlandii, Izraela, Kolumbii, Korei, Kuwejtu, Libanu, Liechtensteinu, Malezji, Norwegii, Portugalii, RPA, Tajlandii i Wenezueli.
   Nie znalazł się wśród nich najzamożniejszy Polak, Jan Kulczyk, który jeśli wierzyć tygodnikowi "Wprost", zgromadził dobra wartości 12,5 mld zł, czyli około 3,2 mld dolarów (licząc po kursie 3,9 zł za 1 USD). Z takim wynikiem uplasowałby się gdzieś na początku drugiej setki rankingu światowych krezusów. Nieobecność naszego lidera w zestawieniu "Forbesa" trzeba zatem uznać za poważne niedopatrzenie amerykańskich redaktorów. Nie zmienia to faktu, że porównanie obu list daje nam wyobrażenie o miejscu Polski na mapie globalnego bogactwa. Łączna wartość majątków stu najbogatszych Polaków stanowi zaledwie jedną czwartą tego, co posiada przewodzący liście "Forbesa" Bill Gates.
I pomyśleć, że w dawnej Rzeczpospolitej polskie rody magnackie należały do najbogatszych w Europie, olśniewając współczesnych przepychem. Kronikarze opisują fantazję Jerzego Ossolińskiego, który wybierając się z poselstwem do Rzymu, nakazał podkuć konie złotymi podkowami (niektóre źródła podają, że były one srebrne, a ze złota wykonano jedynie hufnale), rozmyślnie gubionymi po drodze dla zaimponowania miejscowej ludności. W dziejach wielkopańskiej rozrzutności na zawsze zapisał się pogrzeb Michała Kazimierza Radziwiłła "Rybeńki", który zmarł w 1762 r., ale został pochowany dopiero rok później. Stypa trwała trzy dni i kosztowała krocie. Zamek w Nieświeżu, jedna z najwspanialszych radziwiłłowskich rezydencji, okazał się zbyt mały, aby pomieścić choćby całe zaproszone na uroczystości duchowieństwo. Gości podejmowano zatem w okolicznych klasztorach i namiotach, gdzie przy suto zastawionych stołach lało się strumieniami najznakomitsze, specjalnie na tę okazję sprowadzone w wielkich beczkach wino.
   Okres zaborów mocno zubożył polską arystokrację, ale również w II RP nie brakowało ludzi naprawdę zamożnych. Do największych posiadaczy ziemskich ówczesnej Europy należał hrabia Maurycy Zamoyski. Na Śląsku mieszkali bajecznie bogaci magnaci przemysłowi, o typowo niemieckich nazwiskach, lecz często całkowicie spolszczeni. Do najsławniejszych należała rodzina von Donnesmarck. To właśnie Guido Henckel von Donnesmarck, spełniając życzenie swej żony, markizy Blanki de Paiva, jeszcze w XIX wieku zbudował w Świerklańcu koło Bytomia replikę paryskiego Wersalu z 99 pokojami (spaliła się w 1945 r.) i rozległym, cudownym parkiem. Kogo ze współczesnych nam krezusów byłoby stać na podobny rozmach inwestycyjny i gest wobec ukochanej kobiety?
   Najzasobniejszymi obywatelami PRL byli przedstawiciele tzw. prywatnej inicjatywy: właściciele szklarni, hodowcy zwierząt futerkowych, drobni przedsiębiorcy itp. Gdzie im tam jednak do międzynarodowej elity finansowej. Szczytem marzeń pozostawał jednorodzinny dom, tzw. zachodni samochód i wakacyjny rejs na pokładzie "Batorego" po Morzu Śródziemnym. Ciągłość dorobku materialnego Polaków została przerwana. Dlatego dzisiejsi nasi multimilionerzy reprezentują zazwyczaj "nowe pieniądze". Do wyjątków należy wspomniany już Jan Kulczyk, lubiący opowiadać, że pierwszy milion dolarów dostał od ojca Henryka, który w 1956 r. wyemigrował do Niemiec, gdzie założył dobrze prosperujące przedsiębiorstwo. Dziadek Jana, Władysław Kulczyk, w latach 30. XX wieku handlował z powodzeniem artykułami rolnymi.
   Przy wielu nazwiskach na liście "Wprost" widnieje uwaga: "z rodziną", ale oznacza zwykle tylko tyle, że rzeczony potentat ze względów podatkowych formalnie podzielił swój majątek między żonę i dzieci. Polskie fortuny są bowiem pozbawione korzeni. Nijak się mają do tradycji majątków rodów takich, jak chociażby legendarni Rothschildowie.
   Początek imperium dał bankier Mayer Amschel. Jego najstarszy syn, Amschel, był pierwszym, który zaczął używać nazwiska Rothschild, wywiedzionego od czerwonego szyldu, od XVI wieku wiszącego nad rodzinnym kantorem we Frankfurcie nad Menem. Kolejni synowie rozjechali się po Europie, stając się założycielami lokalnych linii rodu: Nathan - angielskiej, Jacob - francuskiej, Salomon - wiedeńskiej, a Karl - neapolitańskiej. Rothschildowie pożyczali pieniądze koronowanym głowom. Potrafili zarabiać i w czasie pokoju, i w okresie wojny, często jednocześnie finansując obie walczące strony. Doceniali znaczenie szybkiej informacji. Wieść głosi, że Nathan Rothschild osobiście obserwował ze wzgórza przebieg bitwy pod Waterloo i jako pierwszy znał jej wynik. Natychmiast pchnął do Anglii posłańców, którzy zaczęli rozsiewać pogłoski o zwycięstwie... Napoleona i jego rychłym lądowaniu na Wyspach Brytyjskich. Takie wieści doprowadziły oczywiście do gwałtownych spadków cen akcji na giełdzie w Londynie. Łatwo zgadnąć, kto te papiery masowo skupował...
   Na majątek angielskich Rothschildów składały się m.in. posiadłości o łącznej powierzchni 120 kilometrów kwadratowych. Nadwornym kompozytorem Rothschildów francuskich był Gioacchino Rossini, pensję brał od nich także Heinrich Heine, który tak opisał jedną ze swych wizyt w paryskim biurze Jamesa de Rothschilda: Gdy lokaj w liberii ze złotymi szamerunkami wyszedł z toalety barona z nocnikiem tego wielkiego człowieka, jakiś spekulant giełdowy oczekujący na przyjęcie zerwał się z krzesła i z szacunkiem zdjął z głowy kapelusz...
   Rothschildów stać było nawet na takie transakcje, jak wykupienie Kanału Sueskiego. Dzisiaj nadal pozostają oni właścicielami kilkudziesięciu banków, jednak niezwykle konserwatywny sposób prowadzenia interesów spowodował, że utracili dawne znaczenie w świecie finansjery (jeden z przedstawicieli rodu, Nathaniel Rotschild, objawił się ostatnio w Polsce, kupując w imieniu funduszu JNR Acquisitions część akcji Górnośląskiego Banku Gospodarczego). Próżno szukać ich na liście "Forbesa". Figurują na niej natomiast przedstawiciele innej sławnej generacji miliarderów: David, Laurance Spelman i Winthrop Rockefeller, potomkowie Johna D. Rockefellera, który inwestując w 1870 r. 4000 dolarów, stał się twórcą Standard Oil Company, w swoim czasie jednego z największych koncernów naftowych na świecie. Majątek Johna D. stanowił równowartość 2,5 proc. PKB Stanów Zjednoczonych.
   Wymieniona wyżej trójka Rockefellerów odziedziczyła po legendarnym przodku fortunę, wycenianą dzisiaj łącznie na ponad 5 mld dolarów. To nic jednak w porównaniu z zasobami spadkobierców Sama Waltona, założyciela Wal-Mart, największej na świecie sieci handlu detalicznego (4300 sklepów). Wdowa po Samie oraz jego dzieci są dzisiaj najbogatszą rodziną na Ziemi. Wartość ich majątku przekracza 100 miliardów dolarów.
Przy wielu nazwiskach w rankingu magazynu "Forbes", w pozycji wyjaśniającej pochodzenie majątku, widnieje słowo "inherited". Odziedziczony. Nasi krezusi musieliby często wpisać w tym miejscu: "układy w świecie władzy". Jan Kulczyk doskonale opanował sztukę przekształcania dobrych kontaktów z politykami w złotówki, a właściwie w miliony złotówek. Uczestniczył w licznych transakcjach prywatyzacyjnych. Najbardziej spektakularnym przedsięwzięciem był niewątpliwie zakup dużego pakietu akcji Telekomunikacji Polskiej. Morze atramentu wypisano na temat nie do końca jasnych powiązań Aleksandra Gudzowatego i jego roli w rynku gazu ziemnego. Ryszard Krauze, właściciel Prokomu, wygrywa regularnie przetargi na informatyzację państwowych urzędów i firm.
   Pieniądze szczęścia nie dają, ale każdy marzy, aby przekonać się o tym na własnej skórze. Tymczasem bogaczom naprawdę nie ma czego zazdrościć. Ich fortuny i kariery bywają nader ulotne. Dobitnym przykładem są tu losy Aleksandra Gawronika, który kiedyś zajmował poczesne miejsce na liście "Wprost", a dzisiaj je więzienny chleb. Widmo lochu nieustannie wisi nad najbogatszymi Rosjanami, którzy opętani politycznymi ambicjami narażają się na szykany Kremla.
   Cytowany na wstępie Richard Conniff, analizując problem "względnego ubóstwa", pisze o katuszach, które przeżywają multimilionerzy, gnębieni myślą, że są ludzie bogatsi od nich. Przedstawicieli "starych pieniędzy" denerwuje, że luksusowe dobra stają się dostępne dla coraz szerszego grona nuworyszy. Ludzie, którzy chcą się wykazać nie tylko kasą, ale i klasą, wiedzą, że nie powinni epatować otoczenia ostentacyjną konsumpcją. Aleksander Gudzowaty w ankiecie dla jednego z ilustrowanych czasopism wyznał, że jego ulubioną potrawą jest oscypek, napojem - woda niegazowana, a najlepszym miejscem do zabawy Klub pod Jaszczurami. Po prostu swój chłop...
   Wzbogaceni na nowych technologiach amerykańscy miliarderzy najmłodszego pokolenia wręcz nie potrafią rozstać się z dotychczasowym stylem życia: frytkami, hamburgerami, dżinsami. Tylko czasami dają upust fantazji. Tak, jak współzałożyciel Microsoftu Paul G. Allen, entuzjasta sportu, który kupił sobie drużynę futbolową Seattle Seahawks i grający w lidze NBA zespół koszykówki Portland Trailblazers.
   Bogacze bywają niezwykle hojni, jak Andrew Carnegie, potentat przemysłu stalowego, który rozdał potrzebującym cały swój majątek, wart 7 mld dzisiejszych dolarów; bywają też skąpi, jak Paul Getty, który na potrzeby gości zainstalował w swojej willi płatny automat telefoniczny. Cornelius Vanderbilt, dziewiętnastowieczny król żeglugi i kolei żelaznej w Ameryce Północnej, na krótko przed śmiercią cierpiał na dotkliwe bóle brzucha. Lekarz zalecił mu picie szampana. Nie stać mnie na szampana. Przypuszczam, że równie skuteczna jest woda sodowa - odrzekł multimilioner, którego prywatne zasoby finansowe przewyższały wówczas wartość rezerw banku centralnego Stanów Zjednoczonych!
   I hojni, i skąpi są nieustannie bombardowani prośbami o wsparcie. Wspominaliśmy o magnacie naftowym Johnie D. Rockefellerze. Każdy statek z Europy przywoził po 5 tysięcy adresowanych do niego żebraczych listów, nadsyłanych przez ludzi, którzy słyszeli, że pieniądze leżą na ulicy, ale nigdy nie udało im się tej ulicy znaleźć.

Najbogatsi Polacy

(według tygodnika "Wprost", 2003 r.;

wartość majątku w mld zł)

1. Jan Kulczyk z rodziną 12,5
2. Aleksander Gudzowaty z rodziną 3,0
3. Zygmunt Solorz-Żak 2,7
4. Ryszard Krauze z rodziną 2,6
5. Marek Mikuśkiewicz 1,4
6. Jan Bohdan Wejchert 1,35
7. Bogusław Cupiał 1,3
8. Michał Sołowow z rodziną 1,0
9. Marek Profus z rodziną 0,85
10. Jerzy Starak z rodziną 0,85

Najbogatsi ludzie świata

(według magazynu "Forbes", 2003 r.,

wartość majątku w mld dolarów)

1. William H. Gates III (USA) 40,7
2. Warren E. Buffett (USA) 30,5
3. Karl i Theo Albrecht (Niemcy) 25,6
4. Paul G. Allen (USA) 20,1
5. Alwaleed Bin Talal Alsaud (Arabia Saudyjska) 17,7
6. Lawrence J. Ellison (USA) 16,6
7. Alice L. Walton (USA) 16,5
8. Helen R. Walton (USA) 16,5
9. Jim C. Walton (USA) 16,5
10. John T. Walton (USA) 16,5

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski