Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Sołowiej: Wchodząc do tej szatni, widziałem ogień w oczach chłopaków

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Puszcza Niepołomice - Legia Warszawa. Łukasz Sołowiej wykonał w tym meczu kawał dobrej roboty
Puszcza Niepołomice - Legia Warszawa. Łukasz Sołowiej wykonał w tym meczu kawał dobrej roboty Andrzej Banaś
- Myślę, że moja historia może być fajnym przykładem dla młodych zawodników. Że nigdy nie wolno się poddawać, że ile by tych kłód nie było pod nogi, to nie można zwieszać głowy i cały czas z pokorą pracować. No bo życie, sportowe, piłkarskie jest takie, że pracą zawsze się obronisz - mówi Łukasz Sołowiej, obrońca Puszczy Niepołomice, który mając prawie 35 lat debiutuje w ekstraklasie. Za nim mecz z Legią Warszawa, w którym strzelił gola i po którym znalazł się w jedenastce kolejki.

Jakie to uczucie strzelić gola Legii Warszawa?

Łukasz Sołowiej: Niesamowite. Na pewno jest to taka trochę nobilitacja całej mojej przygody z piłką. Ale tego by nie było, chcę to podkreślić, gdyby nie praca całego zespołu, moich kolegów, bo to oni wypracowali mi tę sytuację, ja tylko dołożyłem nogę. Ta bramka cieszy tym bardziej, że dała nam punkt w starciu z takim przeciwnikiem. No i cóż, na pewno wielka radość, ale też dobry prognostyk na dalszą część sezonu.

Pan generalnie może być z tego występu zadowolony, bo w obronie też wykonał naprawdę konkretną robotę. Pamiętam z drugiej połowy taki moment, kiedy skasował pan akcję Josue w polu karnym, za co dostał brawa z trybun.

W naszej drużynie obrońców rozlicza się przede wszystkim z bronienia, to mamy wykonać. Jeśli uda nam się coś strzelić, to jest na plus. Natomiast my przede wszystkim jesteśmy od bronienia i z tego jesteśmy rozliczani przez sztab szkoleniowy. Cieszę się, że w meczu z Legią zadania w 90 procentach udało wykonać. Nie w stu, bo jednak bramkę straciliśmy i myślę, że można było w pewnych elementach zachować się lepiej.

Jak się pan czuje, mając prawie 35 lat, jako debiutant w ekstraklasie?

Super uczucie, naprawdę. Pracowałem na to całe życie. Nie było mi dane wcześniej zadebiutować, widocznie nie zasłużyłem. Myślę, że moja historia może być fajnym przykładem dla młodych zawodników. Że nigdy nie wolno się poddawać, że ile by tych kłód nie było pod nogi, to nie można zwieszać głowy i cały czas z pokorą pracować. No bo życie, sportowe, piłkarskie jest takie, że pracą zawsze się obronisz. Jak Bóg da zdrowie, to prędzej czy później przyjdą owoce.

A paradoks jest taki, że pan przychodził przecież do Puszczy, która broniła się przed spadkiem z pierwszej ligi.

Tak. Kiedy tutaj przychodziłem, wielu dziwiło się temu mojemu ruchowi. Bo przychodziłem z GKS-u Tychy, który miał wysoko postawione cele. Co prawda akurat byłem w takim momencie, w którym mniej grałem, ale prawie wszyscy podkreślali, że to już jest mój schyłek. Że idę do Puszczy, jak to się mówi w żargonie piłkarskim, żeby się już trochę zakopać. Ale ja przychodząc do Puszczy przede wszystkim doceniałem to, że ktoś chciał zaufać piłkarzowi w moim wieku, dając kontrakt długi na dwa i pół roku. A wchodząc do tej szatni, ja widziałem ogień w oczach chłopaków, widziałem, jaka tu jest charakterna szatnia. Pierwszym celem, na moje pierwsze pół roku w Puszczy, było to, żeby się obronić przed spadkiem. Zrobiliśmy to i czuliśmy w szatni, że to jest fundament pod coś większego. Mam nadzieję, że będziemy dalej trzymać ten kolektyw, bo kolektyw jest naszą siłą. Drużyna. My nie mamy wybitnych jednostek jak na tę ligę, my działamy zespołowo. I jeżeli to utrzymamy, będzie dobrze.

W poprzednim sezonie obok pana drugim stoperem był Tomasz Wojcinowicz, obecnie niegrający z powodu problemów zdrowotnych. Jak gra się panu z nowym zawodnikiem, Arturem Craciunem?

Artur to jest młody, dobry zawodnik, reprezentant swojego kraju. W mojej ocenie najważniejsza pomiędzy stoperami jest komunikacja. I bardzo szybko złapaliśmy tę komunikację, wspieramy się słownie. Może tego tak bardzo z boku nie widać, natomiast my cały czas rozmawiamy. Cóż, takie jest życie piłkarza, że otoczenie się zmienia... W tamtym sezonie bardzo dobrze mi się współpracowało z Tomkiem, któremu teraz życzę szybkiego powrotu do zdrowia. To też jest świetny zawodnik i na pewno jak będzie zdrowie, to nam pomoże. A wracając do Artura - agresywny chłopak, dobry w obronie pola karnego. Piłkarsko też bardzo dobrze wyszkolony. Trzymam kciuki, żeby się rozwijał, bo to jest młody chłopak i długa kariera przed nim.

A pan, dzięki golom strzelonym Jagiellonii i Legii, jest najlepszym strzelcem Puszczy w ekstraklasie.

Na tę chwilę, rozgrywki dopiero się zaczęły. Od zdobywania bramek są przede wszystkim nasi ofensywni zawodnicy i za nich trzymam kciuki, żeby te gole strzelali. Tak jak mówię: dla nas, obrońców, to jest dodatek, my jesteśmy od bronienia. Ja wolałbym, żeby w meczu z Legią było zero z tyłu i żeby ktoś inny strzelił bramkę, niż 1:1 z moim golem.

Ale remis z Legią to dla was cenny wynik.

Oczywiście, szanujemy ten punkt. Chociaż Legia nie stworzyła sobie mnóstwa okazji bramkowych. Wiadomo, jaka to jest drużyna, jaka to jest jakość, spodziewaliśmy się większej dominacji ze strony Legii, zwłaszcza jeżeli chodzi o sytuacje stuprocentowe. My prawie bardzo dobrze wykonaliśmy swoją robotę w defensywie i tego efektem jest ten punkt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Łukasz Sołowiej: Wchodząc do tej szatni, widziałem ogień w oczach chłopaków - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski