Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łupić banki czy nie łupić?

Włodzimierz Knap
Prof. Ryszard Bugaj optuje za obciążeniem sieci handlowych
Prof. Ryszard Bugaj optuje za obciążeniem sieci handlowych Bartek Syta
Podatki. Politycy chcą nałożyć na banki i supermarkety dodatkowe podatki. Szukają u nich pieniędzy na swe obietnice

Niczym bumerang powraca temat dodatkowego opodatkowania banków i sieci handlowych. Z podobnymi propozycjami wychodzą na ogół lewicowe ruchy antysystemowe. Ostatnio jednak na tym polu prym wiodą PiS oraz Paweł Kukiz (choć jego otoczenie wygłasza w tej kwestii sprzeczne poglądy). Politycy liczą na wielki poklask. Wiedzą, że większość Polaków o bankach i hipermarketach ma bardzo złe zdanie.

Dr Przemysław Barbrich ze Związku Banków Polskich zwraca jednak uwagę na pewien paradoks: - Potrafimy się cieszyć z sukcesów np. piłkarzy, a nie czujemy dumy z faktu, że nasz system bankowy jest jednym z najlepszych na świecie, co zgodnie potwierdzają najbardziej renomowane instytucje, jak Bank Światowy czy MFW.

Faktem jest, że kiedy sporą część świata dopadł w 2008 r. kryzys, to podatnicy w wielu krajach musieli zrzucać się na sektor bankowy, choć to on m.in. odpowiadał za kryzys. W Polsce to banki wspomagały kasę państwa.

- Z racji lewicowych przekonań opowiadam się za wyższym opodatkowaniem bogatych, zarówno firm, jak i ludzi - mówi prof. Ryszard Bugaj, ekonomista z PAN.

- Umiar zawsze jednak należy zachować, by nie wylać dziecka z kąpielą. Dotyczy to w sposób szczególny banków i sieci handlowych. Oba działy mają ogromny wpływ na całą gospodarkę. Prof. Bugaj twierdzi, że obietnice, które w czasie kampanii złożyli Andrzej Duda i Beata Szydło (potem do tego chóru dołączył rząd PO), wymagają tak wielkich pieniędzy, że nowe podatki na banki i korporacje byłyby tylko kroplą w morzu przyjętych zobowiązań przedwyborczych.

- Ale skoro banki mają stosunkowo wysokie zyski, to rządzący powinni się z nimi dogadać, by kilkoma miliardami rocznie zasiliły budżet państwa - rozważa prof. Bugaj. Ale zaznacza: - Taka operacja powinna być wynikiem porozumienia, bo system finansowy jest czułym mechanizmem, w którym łatwo coś popsuć, trudno potem naprawić, a koszty mogą być olbrzymie.

W ocenie ekonomisty, zupełnie inna jest sytuacja z hipermarketami. Wykazują one na ogół niski poziom zysków. Wielkim problemem, z którym polski fiskus sobie nie radzi, jest transfer dochodów przez supermarkety działające w naszym kraju do innych państw. Dr Bogusław Grabowski, członek Rady Gospodarczej przy premierze, uważa, że taka sytuacja jest skutkiem braku fachowców w aparacie skarbowym, którzy byliby w stanie podejrzane transakcje wychwycić i zablokować.

Grabowski narzeka też na to, że Polska jest jednym z niewielu krajów na świecie, w którym minister finansów w imieniu państwa nie może zablokować umowy zawartej przez firmę, jeżeli ma zasadne podejrzenie, że jej celem było uniknięcie płacenia podatków w Polsce. NIK zresztą w wydanym kilka dni temu raporcie stwierdza, że fiskus nieskutecznie walczy z transferem dochodów firm za granicę. Izba zarzuca, że urzędnicy wolą kontrolować podmioty lokalne niż międzynarodowe koncerny. W efekcie państwo traci kilkanaście miliardów zł rocznie.

Inaczej niż sieci handlowe działają banki. Te ujawniają wielkie zyski. W 2014 r. zarobiły w sumie 16,2 mld zł, bijąc kolejny rekord. PiS i blok Kukiza chcą nałożyć na nie podatek od aktywów, a wynoszą one 1,5 bln zł. Na tej operacji planują uzyskać ok. 6 mld zł rocznie.

Paweł Szałamacha z Instytutu Sobieskiego przekonuje, że tak trzeba robić, bo branża bankowa jest jednym z mniej dociążanych podatkowo sektorów gospodarki. Odmienne stanowisko prezentuje dr Barbrich ze Związku Banków Polskich: - Banki są obciążone bardzo wysokimi podatkami. Są przecież największym płatnikiem podatku dochodowego spośród wszystkich działów gospodarki. Rocznie płacą 3,2 mld zł podatku CIT, a 1,5 mld zł państwo uzyskuje w ramach podatku PIT od 180 tys. pracowników sektora bankowego.

Wskazuje przy tym na inne obciążenia banków, np. na Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Na niego znacząco więcej muszą teraz płacić z powodu konieczności ratowania wkładów klientów SKOK-ów. - Tylko w tym roku na ten cel wydaliśmy ponad 3,5 mld zł - mówi Barbrich. - Banki będą musiały pokryć straty SKOK-ów, a te pieniądze pochodzą od naszych klientów. To oni składali się na Bankowy Fundusz Gwarancyjny, a nie klienci SKOK-ów.
Hubert Janiszewski, wiceprzewodniczący Rady Deutsche Bank Polska, dodaje jeszcze, że niedługo czekać nas może kolejna seria upadłości kas.

PiS przekonuje, że nie chodzi mu o łupienie banków, a o to, by chciały podzielić się pieniędzmi, które zarobiły. Nie może być tak, że sektor bankowy, który nie wytwarza trwałych dóbr, a często jest źródłem zawirowań, notuje co roku rekordowe zyski. Barbrich nie zgadza się z taką logiką: - Pieniędzy, które banki zarabiają, nie przejadają. W minionej dekadzie zarobiły sto kilkadziesiąt miliardów złotych i niemal całą tę sumę zainwestowały. Prof. Bugaj zwraca jednak uwagę na drugą stronę medalu: - Marża, jaką pobierają, jest za wysoka.

Politycy zamierzają również nałożyć podatek na obroty sieci handlowych. Konfederacja Lewiatan wyliczyła, że w 2014 r. wartość sprzedaży w zagranicznych sieciach handlowych wynosiła 220-230 mld zł. - Jestem za obciążeniem sieci handlowych pewnym podatkiem od obrotów, ale niewielkim - twierdzi prof. Bugaj.

Alfred Kubczak, dyrektor ds. korporacyjnych Jeronimo Martins Polska S.A. (sieć Biedronka): - Trudno komentować propozycje, które są jednymi z wielu na przestrzeni ostatnich lat - mówi. - Zakładamy, że ustawodawca zachowa konstytucyjną zasadę równości wszystkich podmiotów wobec prawa. Nasza sieć realizuje swoje zobowiązania podatkowe. Za 2014 r. zapłaciliśmy ponad 478 mln zł. Za lata 2010-2014 3,2 mld zł. Jesteśmy jednym z największych płatników podatku CIT w Polsce.

Michał Borowski, ekspert ds. podatków Business Centre Club: - Naiwnością jest wierzyć, że banki i wielkie sklepy dadzą sobie ot tak zabrać pieniądze - mówi. - Gdyby tak się stało, koszty przerzucą na klientów, czyli na nas. To elementarz ekonomii.
PiS dodatkowo powołuje się na przykład węgierski. Przekonuje, że taką politykę prowadzi Viktor Orban i przynosi ona dobre owoce. - Nie porównujmy się z Węgrami - mówi Borowski. - Gdy premier Orban nakładał obciążenia na banki i sieci handlowe, gospodarkę węgierską trzeba było niemal reanimować. Nasza wygląda dużo lepiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski