Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łzy zamiast zemsty

Redakcja
Marta Walczykiewicz dołączyła do tych, którzy na igrzyskach w Londynie rozczarowali najbardziej Fot. Paweł Relikowski
Marta Walczykiewicz dołączyła do tych, którzy na igrzyskach w Londynie rozczarowali najbardziej Fot. Paweł Relikowski
Marta Walczykiewicz zapowiadała, że chce pomścić wszystkich naszych reprezentantów, którym w Londynie nie wyszło, tymczasem sama dołączyła do tego grona.

Marta Walczykiewicz dołączyła do tych, którzy na igrzyskach w Londynie rozczarowali najbardziej Fot. Paweł Relikowski

KAJAKARSTWO. Marta Walczykiewicz skończyła igrzyska bez medalu

W finale sprintu K1 200 m ubiegłoroczna wicemistrzyni świata była piąta. Dopiero piąta. Wygrała Nowozelandka Lisa Carrington (44,638) przed Ukrainką Inną Osypienko-Radomską (45,053) oraz Węgierką Natasą Douchev-Janics (45,128). Czas Polki - 45,500.

Po półfinale zawodniczka KTW Kalisz była pełna optymizmu. Nie lękała się nawet prognoz pogody zapowiadających czołowy wiatr, choć to nie jej naturalne środowisko zwyciężania. Jest bowiem typową sprinterką, no a wiatr w twarz wydłuża wyścig o 4- 5 sekund. Im tych sekund więcej, tym dla Polki gorzej.

- Nie przejmuję się tym. Przyjechałam tu walczyć z rywalkami, nie z pogodą - zapewniała tuż po półfinale. Jeszcze uśmiechnięta. - Marta musi tylko okiełznać swój temperament i po 80 metrze zluzować nieco rytm. Nie da się przejechać całego dystansu na maksa - uczulał trener kadry Tomasz Kryk. Słusznie zresztą. Jeśli komuś się wydaje, że nie ma szkoleniowiec racji, niech porówna 200 m w kajaku do 400 m na bieżni, czasy są podobne. Lekkoatleta też nie jest w stanie przebiec całego okrążenia na sto procent.

Walczykiewicz ruszyła bardzo mocno, na półmetku jeszcze prowadziła, lecz później faktycznie nastąpiła gwałtowna przerwa w dostawie prądu. - Nie wiem, co mam powiedzieć, nie wiem, co się stało. Jedno, co pamiętam, że po 50 metrze - być może to był podmuch - zachwiałam się, skróciłam chyba dwa pociągnięcia, ale pozbierałam się. Wydawało mi się, że łódka znów płynie, ale na końcu zasłabłam. Nie wiem, czym to było spowodowane, bo wydawało mi się, że nie daję z siebie wszystkiego w trasie. Nie dałam rady - tłumaczyła, łkając, kaliszanka.

Wiatr? Po finale okazało się, że był jednak pewną przeszkodą. - Ścigałam się z pogodą, nie z rywalkami, ale wiało jednakowo dla wszystkich. To nie okazał się chyba mój dzień. Boli, bo wiem, że stać mnie było na złoto. Przeciwniczki nie były lepiej przygotowane niż ja, wygrywałam z nimi regularnie. Sama w to wszystko nie wierzę, przepraszam kibiców, bo ich zawiodłam. Najbardziej zawiodłam jednak samą siebie. Nie chodzi o presję, nie czułam jej, bo chciałam zdobyć medal dla siebie, nie dla kibiców - wyjaśniała.

Walczykiewicz gasła w oczach, lecz do samej kreski wierzyła w pudło. - Wierzyłam chyba do końca, że może jednak się uda. Gdy minęłam metę, spojrzałam na tablicę i modliłam się, że może jakimś cudem wyświetli się tam na trzecim miejscu skrót POL. Gdy zobaczyłam, że nie ma mnie na trzecim miejscu, na czwartym również, mieszały się w głowie wszystkie negatywne uczucia. Ciężko będzie mi się po tym pozbierać, jestem w wielkim szoku - dodawała, wciąż płacząc.

Trener Kryk przyczynę porażki złożył m.in. na karb zbyt silnego wiatru, lecz - jak zaznaczył - i na taki była Marta przygotowana. - Wystartowała świetnie, lecz nie uciekła konkurencji tyle, ile chciała. Marta jest klasyczną sprinterką, dla niej każda sekunda dłużej to gorzej, a w porównaniu do piątkowych biegów sobotni finał wydłużył się o 5 sekund. Przy rozwijanych przez nią prędkościach 5 sekund to 25 metrów - skrupulatnie wyliczył.

Trudno się dziwić łzom Walczykiewicz. Ona jedna z naszej czwórki kajakarek pozostaje bez medalu i olimpijskiej emerytury. Marta musi czekać na nową szansę kolejne cztery lata.

Wojciech Koerber, Londyn

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski