Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ma plan absolutnego stłamszenia przeciwnika

Artur Gac
Artur Łazarian
Artur Łazarian fot. Andrzej Banaś
Boks. 27-letni Artur Łazarian, pięściarz ormiańskiego pochodzenia, od najmłodszych lat mieszkaniec Nowej Huty, w pocie czoła przygotowuje się do zaplanowanej na 19 listopada walki, która odbędzie się w Knybawie, w gminie Tczew.

Dla Łazariana, niegdyś bardzo obiecującego pięściarza młodego pokolenia, będzie to pierwszy od ponad pięciu lat pojedynek. Co prawda ostatnią rankingową walkę sportowiec stoczył w sierpniu 2010 roku na gali w Międzyzdrojach, ale niecały rok później wziął udział w pożegnalnej potyczce na cześć Wojciecha Bartnika, ostatniego polskiego medalisty igrzysk olimpijskich w boksie.

Później słuch o Łazarianie zaginął. Zawodnik ma za sobą dwuletni areszt tymczasowy i zarzut udziału w pobiciu ze skutkiem śmiertelnym nowohuckiego rapera znanego jako „Papug”.

Pojedynek urodzonego w Armenii pięściarza ma odbyć się na gali „Exclusive Fight Night” w Hotelu nad Wisłą, który znajduje się w Knybawie (woj. pomorskie). Pięściarz po wyjściu na wolność miał do zrzucenia aż 24 kilogramy, jako że chce boksować w swojej nominalnej kat. wagowej półciężkiej (79,4 kg).

- Zostało mi do zgubienia jeszcze dziesięć kilogramów, ale im dalej w las, tym ciężej pozbyć się nadwyżki. Nie jest tak łatwo, jak mogłoby się wydawać - przyznaje Łazarian. - Odczuwam ponad dwa lata przerwy w treningach, ale nawet, gdy jest bardzo ciężko, to włącza mi się determinacja i zmuszam się do wysiłku ponad normę. Świetną robotę wykonuje mój trener Piotr Snopkowski, z którym współpracowałem jeszcze na amatorstwie, i z nim u boku nigdy nie przegrałem. Powiem więcej, walki kończyłem mocno i wręcz zajeżdżałem rywali. Myślę, że na zawodowstwie będzie tak samo.

Pięściarz wszedł na jeszcze wyższy etap intensywności zajęć, a niebawem rozpocznie cykl sparingowy. Wtedy zacznie się harówka na „maksa”. - Dopiero wtedy będzie masakra dla organizmu, ale i ja staję się coraz mocniejszy. Mięśnie mi się utwardzają i czuję coraz większy głód pojedynku - zapewnia.

Pięściarz nie poznał jeszcze nazwiska przeciwnika, ale utrzymuje, że gdyby to od niego zależało, najchętniej dowiedziałby się z tygodniowym wyprzedzeniem. - Nie potrzebuję czasu na rozpracowanie rywala, bo nie mam w planach pozwolić mu zaistnieć. Mam zamiar tak zaboksować, żeby nie zdążył dobrze rozkręcić nawet jednej ręki, a __co dopiero narzucił mi swój styl - zapowiada nowohucianin.

Łazarian twierdzi, że nie robiłby tragedii nawet w sytuacji, gdyby oponenta miał poznać dobę przed galą. - Czasami poznawałem nazwisko przeciwnika dopiero w momencie, gdy wchodziłem do ringu, więc już nic mnie nie zaskoczy - tłumaczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski