MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ma wyniki i autorytet, jest dobrym taktykiem

Redakcja
Nowym trenerem Wisły Kraków został Holender Robert Maaskant. Pan od ponad czterech dekad jest związany z Holandią, najpierw jako piłkarz, potem trener, a teraz menedżer. Zna Pan Maaskanta?

Rozmowa z JANUSZEM KOWALIKIEM o nowym trenerze Wisły

- Tak. Można powiedzieć, że od... urodzenia. Urodził się bowiem w Schiedam koło Amsterdamu, gdy ja grałem w miejscowej Sparcie. Moim dobrym znajomym jest także jego ojciec Gebrand, który był kiedyś piłkarzem i trenerem, a teraz jest menedżerem FIFA. Z Robertem nie mam codziennego kontaktu, ale czasami się spotkamy. Ostatni raz widzieliśmy się pod koniec poprzednich rozgrywek ligowych.

- Jaką opinię jako trener ma Robert Maaskant w Holandii?

- Bardzo dobrą. Nie jest jeszcze trenerem z wielkim doświadczeniem, ale już wystarczającym. Na pewno jest to fachowiec. To nie ulega wątpliwości. Wywodzi się z holenderskiej szkoły piłkarskiej i trenerskiej. Wyniki, jakie osiągał, mówią same za siebie. MVV Maastricht wyprowadził z dołka na przyzwoitą pozycję, bardzo dobrze prowadził także RBC Roosendaal i NAC Breda.

- Na co zwraca uwagę jako szkoleniowiec? Jakie są jego atuty?

- Umie przygotować zespół pod względem taktycznym i ułożyć go mentalnie do meczu. Ma swoją wizję prowadzenia zespołu, której konsekwentnie się trzyma. Podczas treningów stosuje dużo zajęć z piłkami, duży nacisk kładzie na taktykę. Ale to nic nowego w holenderskim futbolu. To standardowe zachowania dla trenerów z tego kraju. Na pewno Maaskant w zimowej przerwie nie będzie gonił wiślaków po Giewoncie. Wśród piłkarzy ma duży autorytet. Zawsze miał kontrolę nad drużynami, które prowadził. Nikt z zawodników nie będzie mu chodził po głowie. Ma osobowość, charyzmę. Nie jest skryty, swoje opinie wyraża w sposób jasny, zdecydowany. Dla niego jest coś albo białe albo czarne.

- W Holandii angaż Maaskanta do Wisły przyjęto z zaskoczeniem?

- To jest bardzo duża niespodzianka. Nikt się tego nie spodziewał. Nikt też o tym nie wiedział do ostatniego momentu. Przejście Maaskanta do Wisły było utrzymywane w tajemnicy. W sobotnim meczu trzeciej kolejki ligi holenderskiej, które NAC Breda przegrał na wyjeździe z Heerenveen 1-3, zespołu gości już nie prowadził Maaskant, lecz jego asystent. Trener Heerenveen Ron Jans był tym zaskoczony. Powiedział, że w zasadzie nic już go nie dziwi, choć niektóre sytuacje są dla niego śmieszne.

Rozmawiał JERZY FILIPIUK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski