Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maaskant, odstaw rodaków!

Redakcja
Łukasz Garguła wszedł na boisko w drugiej połowie meczu, szczęśliwszej dla Wisły, z lewej - Hermes (Jagiellonia) Fot. Michał Klag
Łukasz Garguła wszedł na boisko w drugiej połowie meczu, szczęśliwszej dla Wisły, z lewej - Hermes (Jagiellonia) Fot. Michał Klag
Patrząc na wynik, zgodnie z regułą mówiącą, że zwycięzców się nie sądzi, można podsumować tak - Wisła wypełniła plan, wygrała kolejny mecz i maszeruje w kierunku szczytu tabeli. Do wygranej doszło jednak w dramatycznych i kontrowersyjnych okolicznościach.

Łukasz Garguła wszedł na boisko w drugiej połowie meczu, szczęśliwszej dla Wisły, z lewej - Hermes (Jagiellonia) Fot. Michał Klag

KRAKÓW. Piorunujący finisz wiślaków zakończył długie męczarnie

Wiślakom pomogły błędy sędziego oraz zryw w końcówce spotkania, po którym strzelili trzy bramki. Wcześniej prezentowali ligowe męczarnie. Tylko ostatni kwadrans był więc dobrą promocją ofensywnego futbolu, który może zachęcić kibiców do przychodzenia na stadion przy ulicy Reymonta w zimne, jesienne wieczory.

WISŁA KRAKÓW - JAGIELLONIA 3-1 (0-0)

0-1 Pawłowski 57, 1-1 Biton 79, 2-1 Genkow 88, 3-1 Kirm 89.

SĘDZIOWALI: Adam Lyczmański z Bydgoszczy oraz Radosław Siejka z Łodzi i Maciej Daszkiewicz z Bydgoszczy. ŻÓŁTE KARTKI: Iliev (56), Wilk (72) - Norambuena (81). WIDZÓW: 15 323.

WISŁA (1-4-3-3)

Pareiko 5

Lamey 5

Jaliens 4

Bunoza 5

(56 Chavez) 6

Paljić 5

Wilk 6

Jirsak 6

(79 Genkow)

Nunez 4

(62 Garguła) 7

Iliev 5

Biton 5

Kirm 6

JAGIELLONIA (1-4-5-1)

Ptak 4

G. Bartczak 5

(46 Pejović) 5

Cionek 5

Skerla 5

Norambuena 4

Kupisz 6

R. Grzyb 5

Hermes 5

Maycon 4

(67 Seratlić)

Cetković 5

J. Pawłowski 6

(58 Frankowski) 4

W sobotę widzów przybyło ponad 15 tysięcy. Oddanie do użytku ostatniej trybuny zachodniej i zwiększenie pojemności obiektu do ok. 33 tysięcy nie wpłynęło więc na poprawę frekwencji. Pomóc może w tym gra, ale w przypadku drużyny "Białej Gwiazdy" wciąż jest z nią kiepsko.

Jagiellonia przyjechała na spotkanie z zamiarem sprawienia niespodzianki. Piłkarze z Podlasia mogli zaskoczyć niedługo po pierwszym gwizdku sędziego, a konkretnie Jan Pawłowski, który strzelił wprost w Sergeia Pareikę. Później po składnej akcji w idealnej sytuacji na zdobycie gola był Rafał Grzyb, ale główkował wprost w ręce bramkarza Wisły. Występujący w roli faworyta gospodarze nie rozpoczęli od frontalnych ataków. Potrzebowali kilkunastu minut, aby mieć swoją szansę. Na bramkę uderzył Tomas Jirsak, Tomasz Ptak odbił piłkę pod nogi Dudu Bitona, który miał przed sobą niemal pustą bramkę i spudłował.

W 34 minucie doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Gordan Bunoza w polu karnym nie trafił w piłkę i powalił na ziemię Tomasza Kupisza. Sędzia Adam Lyczmański nie dopatrzył się faulu i nie podyktował rzutu karnego. Niedługo później Wisła mogła objąć prowadzenie. Jirsak dośrodkował piłkę, doszedł do niej Gervasio Nunez i uderzył z woleja, ale obok bramki. Przed przerwą precyzji zabrakło też Alexisowi Norambuenie, który przestrzelił z ok. 15 metrów.

W pierwszej połowie nie brakowało okazji, ale było ich za mało, nie było ostrej wymiany ciosów. W drugiej części było dużo więcej emocji. Rozpoczęły się one od bramki dla Jagiellonii, którą zdobył Pawłowski. Ten młody zawodnik był sprytniejszy od Kewa Jaliensa i uderzeniem po ziemi pokonał Pareikę. Po strzeleniu gola Pawłowski zszedł z boiska, a zastąpił go as "Jagi", były wiślak Tomasz Frankowski, który chwilę później mógł podwyższyć na 2-0, ale przegrał pojedynek z Pareiką. W kolejnych minutach Wisła próbowała odmienić losy meczu, dążyła jednak do tego za mało przekonująco. Diametralny zwrot sytuacji nastąpił w 79 minucie, w której wiślacy zdobyli bramkę. Goście mieli wielkie pretensje do sędziego, uważając, że gol nie powinien być uznany. Piłka wpadła do bramki po uderzeniu Bitona, ale zawodnicy Jagiellonii przekonywali, że Ptakowi uniemożliwił interwencję naciskający na niego Kew Jaliens. To zdarzenie podcięło skrzydła zespołowi z Białegostoku, a wiślacy grali coraz bardziej ofensywnie. Pomogło w tym wprowadzenie przez trenera "Białej Gwiazdy" Roberta Maaskanta drugiego napastnika Cwetana Genkowa. Bułgar zrewanżował się i swój powrót na ligowe boiska po kontuzji uczcił zdobyciem bramki. Podłamanych piłkarzy "Jagi" dobił golem po strzale z dystansu Andraż Kirm.
Dzięki wprowadzeniu na boisko Łukasza Garguły i Genkowa Wisła zagrała w końcówce bardziej ofensywnie i to przyniosło efekty. Trener Maaskant wrócił więc z dalekiej podróży, bowiem gdyby przegrał sobotni mecz, to w klubie zapewne zrobiłoby się już bardzo nerwowo i kolejne spotkania mogłyby być tymi z cyklu być albo nie być. A tak wiślacy przystąpią w dobrych humorach do czwartkowego mecz u siebie w lidze Europy z Fulham Londyn. Wierzą, że się przełamali i przyjdą też dobre wyniki na europejskiej arenie.

Piotr Tymczak

Jak padły bramki

0-1Tomasz Kupisz podał do Jana Pawłowskiego, który strzałem z ok. 14 m w długi róg pokonał Sergeia Pareikę.

1-1 Dudu Biton źle trafił w piłkę, ale ta lobem wpadła do bramki. Wcześniej nie zdołał złapać jej Tomasz Ptak, który w polu bramkowym był naciskany przez Kewa Jaliensa. Obrońca Wisły wepchnął bramkarza Jagiellonii do bramki.

2-1Ivica Iliev podał na prawe skrzydło do Łukasza Garguły, ten dośrodkował w pole karne, gdzie "główkował" Andraż Kirm, Tomasz Ptak wybił piłkę nogą przed siebie, ale doszedł do niej Cwetan Genkow i z bliska wpakował do siatki.

3-1 Adraż Kirm uderzył z ok. 25 m i zaskoczył Tomasza Ptaka, który wpuścił piłkę przy krótkim słupku.

ZDANIEM TRENERÓW

Robert Maaskant (Wisła Kraków):

- To nie był łatwy wieczór dla nas. Wygraliśmy zasłużenie, ale nie graliśmy dobrze. Mieliśmy swoje sytuacje, ale daliśmy również Jagiellonii szansę na stworzenie zagrożenia pod naszą bramką. Popełniliśmy sporo błędów, było wiele niecelnych podań. Nawet jeśli mieliśmy szczęście w pierwszej połowie, że sędzia nie podyktował przeciwko nam rzutu karnego, powinniśmy wcześniej strzelić gola. W drugiej połowie prowadziliśmy grę. Jagiellonia miała sporo szczęścia, że strzeliła gola. Nie rozumiem dlaczego były protesty po naszej pierwszej bramce. Nikt nikogo nie dotknął. Zdobyliśmy jeszcze dwa gole, chociaż powinniśmy strzelić ich więcej. Pomogły zmiany, na boisko wszedł Łukasz Garguła, który zagrał bardzo dobrze. Chcę wyrazić uznanie dla mojej drużyny za wygraną, chociaż gra nie była taka jak trzeba. Zagraliśmy bez kilku podstawowych zawodników: Jovanovicia, Meliksona, Małeckiego, Sobolewskiego. Musieliśmy zaakceptować trudną sytuację. Piłkarze pokazali w niej fantastyczny charakter, wygrywając, chociaż przegrywali 0-1 z drużyną, przeciwko której gra zawsze jest trudna. Dobra była gra w ostatnich 25 minutach, w których cały czas atakowaliśmy i powstrzymywaliśmy Jagiellonię od kontrataków.

Czesław Michniewicz (Jagiellonia Białystok):

- Chciałem złożyć wyrazy głębokiego żalu z powodu śmierci naszego kibica. Łączymy się w żalu i smutku, że doszło do takiej tragedii (trener Michniewicz tymi słowami odniósł się do tragicznego wydarzenia, jakie miało miejsce w sobotnie przedpołudnie. W drodze do Krakowa zginął jeden z kibiców Jagiellonii Białystok, który wypadł z pociągu. Jego pamięć piłkarze obu drużyn i kibice na stadionie uczcili minutą ciszy)... Jeśli chodzi o mecz, to żyjemy w takim kraju, że możemy krytykować prezydenta, premiera, rząd, opozycję, a nie można krytykować sędziów. Dlatego chciałem tylko podziękować swoim piłkarzom za bardzo dobre spotkanie. Graliśmy mądrze, z pomysłem, rozmachem. Strzeliliśmy bramkę, mieliśmy też kolejne okazje, ale niestety, nie dane nam było dziś wygrać. Żałuję tego bardzo, bo zwycięstwo było bardzo blisko. (TYM)

KONTUZJA BUNOZY

W drugiej połowie meczu z Jagiellonią poważnie wyglądającej kontuzji doznał Gordan Bunoza. Został zniesiony z boiska z podejrzeniem złamania kości. Po przewiezieniu go do szpitala wykonano prześwietlenie. Nie wykazało ono pęknięcia kości w nodze. Piłkarz wrócił po meczu do klubu. Kolejne badania wyjaśnią więcej w tej sprawie. (TYM)

Kto dorówna legendzie?

Czasy, w których o sławie "Białej Gwiazdy" decydowali wychowankowie i Polacy są historią. Podczas meczu z Jagiellonią kibice skandowali, że nie chcą już oglądać Holendrów Jaliensa i Lameya, że woleliby młodych Polaków. Prezes Wisły Bogdan Basałaj mówi, że nie ma niczego dziwnego w tworzeniu drużyny opartej na obcokrajowcach. To teraz w Europie modne. Fakt, że nie liczy się narodowość, tylko charakter, wola walki, identyfikowanie się z klubem. A jeżeli tego zabraknie, to kibice wystawią recenzję.

Legendą i wzorem dla pokoleń wiślaków stał się Henryk Reyman. A kto ma być wzorem teraz? Jaliens? Lamey?

Piotr Tymczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski