Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Makuszewski: Limit błędów Lecha Poznań został wyczerpany

Robert Zieliński, Tomasz Biliński
Maciej Makuszewski w 20 ligowych meczach w tym sezonie zaliczył sześć asyst.
Maciej Makuszewski w 20 ligowych meczach w tym sezonie zaliczył sześć asyst. Lukasz Gdak/Polska Press
LOTTO EKSTRAKLASA. LECH POZNAŃ. - Porażki bardzo bolą, nie powinny się zdarzyć - mówi skrzydłowych Lecha Poznań Maciej Makuszewski o tegorocznym wahaniu formy "Kolejorza".

Rozpoczęło się zgrupowanie przed meczami z Austrią i Łotwą w eliminacjach mistrzostw Europy. Czuje pan sportową złość, że bez pana?
Nie, wiem, że muszę pracować nad formą. Będzie ona lepsza, wtedy będziemy rozmawiać o powołaniu do kadry. Na dziś muszę się skupić, by grać dobrze w klubie. To jest w tej chwili dla mnie najważniejsze.

Po zerwaniu więzadeł krzyżowych i pobocznych, przez co nie grał pan blisko pół roku, osiągnął pan już oczekiwaną formę?
Niestety, nie jest taka, jak bym chciał. Robię krok po kroku, pracuję na treningach i w każdym meczu, ale zdecydowanie liczę na więcej. Brakuje mi zdobytych bramek, wtedy miałbym większą pewność siebie. Dla ofensywnych piłkarzy to bardzo ważny aspekt. Wtedy mógłbym odpalić.

Skrzydłowy musi jednak więcej asystować.
No tak, te są, choć mogłoby być ich więcej [w tym sezonie sześć w Lotto Ekstraklasie i dwie w eliminacjach Ligi Europy - red.]. Ale zdecydowanie najbardziej brakuje mi strzelonego gola.

Trener Adam Nawałka ma o to pretensje?
Nie, głównie zachęca, cały czas podbudowuje mnie, napędza do cięższej pracy. Mówi, że forma zwyżkuje. To ważne, bo czasami jak jesteś w dobrej dyspozycji, to wszystko fajnie wychodzi, a jeśli nie masz takiego przekonania, to ciężko każdy kolejny krok wypracować.

Nawałkę poznał pan już w kadrze. Ma opinię trenera bardzo wymagającego, rygorystycznego. Wszystko ma działać jak należy. Nikt w zespole nie ma z tym problemu?
Nie, każdy z nas miał wielu trenerów i wie, że szkoleniowcy mają swoje zasady. Kwestia czasu, by się do nich przyzwyczaić. Absolutnie nie słyszałem, żeby ktoś kręcił nosem na metody trenera. Wręcz przeciwnie, wszystko jest poukładane i tak to powinno wyglądać w profesjonalnej piłce.

Po ostatnich wynikach pozycja Nawałki nie została nadszarpnięta wśród kibiców i władz klubu?
Nie, nie ma trenera, który obejmuje zespół i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wygrywa mecz za meczem…

A Ole Gunnar Solksjaer w Manchesterze United?
Haha, ale tydzień temu w końcu przegrał z Arsenalem! Mówiąc serio, trener Nawałka, ma czas, by przebudować drużynę, poznać nas, a my trenera. Jestem przekonany, że na dłuższą metę ten projekt się powiedzie.

To co się dzieje z Lechem?
Budujemy. Cały czas pracujemy, żeby forma był stabilna. Po przerwie na mecze kadry mamy trudne mecze [z Pogonią i Jagiellonią u siebie oraz z Koroną i Lechią na wyjeździe - red.], które będą decydujące dla kolejności w tabeli w kontekście fazy finałowej.

Ale już zaliczyliście poważne wpadki. Przegraliście 0:4 z Piastem w Gliwicach i 2:3 z Miedzią w Legnicy (rozmawialiśmy przed porażką 0:3 z Górnikiem).
Oczywiście, jako Lech Poznań nie możemy sobie na takie wyniki pozwalać. Te porażki bardzo bolą. Limit błędów powinniśmy już wyczerpaliśmy i w kolejnych spotkaniach zdobywać po trzy punkty.

Boli tym bardziej, gdy gole strzela niepozorny, ale skuteczny Petteri Forsell? Nawałka nie uczulał was, żeby krótko go pilnować?
Uczulał, oczywiście, że uczulał, ale pierwszą bramkę straciliśmy z rzutu wolnego, więc nie było jak zareagować. Można mówić różne rzeczy, nabijać się, ale później boisko wszystko weryfikuje. Myślę, że Petteri meczem z nami powinien zamknąć usta krytykom, bo kolejny raz udowodnił, że potrafi kapitalnie kopnąć piłkę. W meczu z nami strzelił dwa gole i dał swojej drużynie wiarę w to, że może odnieść zwycięstwo i to się jej udało.

Bramkarz to problem Lecha? Jasminowi Buriciowi przytrafiają się błędy, choćby jak w meczu z Miedzią, gdy odbił przed siebie piłkę, niemal pod nogi rywala.
Trudno mi oceniać. Po pierwsze każdy popełnia błędy, a po drugie nie znam się na rzemiośle bramkarskim.

Były trener Lecha, Nenad Bjelica, w rozmowie ze sport.pl powiedział, że klub ma nadmierne ambicje. Zespół nie ma składu na mistrzostwo Polski, a mimo to wywierana jest na nim presja, by je zdobyć.
Każdy może mieć swoją opinię. Pewne rzeczy zmieniły się od czasu, gdy trener tutaj pracował. Kilku zawodników przyszło, inni odeszli... Poza tym uważam, że w lidze polskiej każdy jest w stanie zostać mistrzem Polski. Jeśli kilku piłkarzy wystrzeli z formą i taktyka jest dobrze dobrana, to jest możliwe.

Czyli Lech nie ma słabszego składu niż Legia czy Lechia?
Nie.

Przed tym sezonem do Lecha dołączyli Portugalczycy Pedro Tiba i Joao Amaral. Widać u nich duże umiejętności, mają jeszcze rezerwy i czekają, by odpalić?
Obaj mają ogromny potencjał. Pokazali już przebłyski dużych umiejętności. Wciąż jednak poznają ligę polską. Choć dobrze się u nas zaaklimatyzowali. Ale jak każdy pracują nad ustabilizowaniem formy. Na razie błyszczą poszczególne jednostki, staramy się, żebyśmy zaskoczyli jako zespół.

Wśród powołanych do kadry jest jeden piłkarz Lecha, to Robert Gumny, który rok temu mógł trafić do Bundesligi. Widzi pan w nim piłkarza wielkiego formatu, który kiedyś trafi do dużego klubu?
Zdecydowanie tak. Robert ma ogromny potencjał i talent do tego, żeby być czołowym graczem reprezentacji. Do transferu na razie nie doszło, ale myślę, że przy tym jak pracuje kwestią czasu jest, gdy wyjedzie za granice. Kadra i klub będą miały z niego dużą pociechę.

Jak pan ocenia drużynę narodową po zmianie trenera?
Trener Jerzy Brzęczek jesienią miał czas, by sprawdzić kilku chłopaków. Wiadomo, że reprezentacja to coś innego niż drużyna klubowa. Jest mniej czasu, by wszystkie klocki poukładać. Teraz są mecze eliminacje i w nich drużyna zostanie zweryfikowana. Jestem przekonany, że zaprezentuje się bardzo dobrze, bo zawodnicy są w formie i ma kto w niej strzelać gole. Najbliższe mecze przyniosą nam wiele radości.

Oprócz Austrii i Łotwy mamy w grupie Izrael, Macedonię i Słowenię. Dużo osób mówi, że trudno będzie nie awansować na Euro 2020, jednak te drużyny wcale nie są słabe.
Piłka nożna pokazuje, że nie ma już słabych drużyn. Wszyscy potrafią grać w piłkę, skutecznie się bronić czy wyćwiczyć stały fragment gry. Dlatego trzeba być skoncentrowanym w każdym spotkaniu i nie może być mowy o lekceważeniu. Z przeciwnikami, którzy teoretycznie są od nas słabsi, tym bardziej trzeba się pilnować i być zmotywowanym, żeby na boisku pokazać, że jest się lepszym.

Jednak najtrudniejszym rywalem wydaje się Austria, z którą gramy na wyjeździe już na starcie eliminacji.
Bez względu z kim, pierwszy mecz zawsze jest zarazem bardzo trudny i ważny. Chce się zdobyć punkty, zyskać pewność siebie i wiarę w końcowy wynik. Trzymam kciuki za chłopaków i liczę, że od pierwszego meczu będziemy maszerować na Euro.

Większość kibiców zastanawia się, czy w ataku w tym samym czasie może zagrać Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik i Krzysztof Piątek. Pana zdaniem to możliwe?
Nie jestem trenerem, więc trudno mi to merytorycznie ocenić. Natomiast chciałbym to zobaczyć, bo chłopacy są w bardzo dobrej formie. Jerzy Brzęczek ma pozytywny ból głowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Maciej Makuszewski: Limit błędów Lecha Poznań został wyczerpany - Sportowy24

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski