Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Szewczyk: Nasze występy były jak jazda taksówką

Rozmawiał Jerzy Zaborski
Rozmowa z 27-letnim napastnikiem hokejowej Unii Oświęcim Maciejem Szewczykiem.

- Jest Pan przesądny?

- Dlaczego?

- Pana dorobek na zakończenie sezonu w hokejowej ekstraklasie zamknął się 13 golami i 13 asystami?

- Doprawdy? 13-13 to był numer wywoławczy serialowej taksówki, którą zna chyba każdy Polak („Zmiennicy” - przyp.). Może i drużyna hokejowa przypominała ową taksówkę. Miałem swoich zmienników, czyli kolegów z ataku, z którymi przeżyliśmy wiele wspaniałych, a czasem nieprawdopodobnych, przygód. Szkoda, że nasza oświęcimska „taksówka” jest już „w zajezdni”. Przy odrobinie szczęścia wciąż mogła jechać dalej. Pechowo przegraliśmy ćwierćfinał z Podhalem.

- Owe „trzynastki” Pana prześladowały?

- Prześladowały to może za dużo powiedziane. Jak zdobyłem trzynastą bramkę, to zastanawiałem się, czy się na niej zatrzymam. No i się zatrzymałem. Podobnie było z asystami. Jednak nie nazwałbym tego przesądami. Tak się złożyło, że w ćwierćfinałach play-off gole zdobywali głównie napastnicy pierwszej formacji i obrońcy. Może gdyby pozostałe ataki, w tym mój, dorzuciły swoje „trzy grosze”, sezon dla nas jeszcze by się nie skończył. Najlepszy okres miałem w styczniu, podobnie zresztą jak cała drużyna.

- Pamięta Pan swoją trzynastą bramkę?

- To było trafienie we własnej hali w meczu przeciwko Cracovii. Przegraliśmy 2:5, ale mój gol dał nam prowadzenie 1:0, rozbudzając nadzieję na pierwsze w tym sezonie pokonanie „Pasów”. Tego gola wspominam chyba najmilej. Pamiętam, że uderzyłem z lewej strony, a krążek wpadł do siatki między parkanem a bliższym słupkiem, tuż pod „rakiem” Rafała Radziszewskiego. Często wracam myślami jeszcze do bramki strzelonej na 3:0 Tychom, kiedy pokonaliśmy wciąż aktualnego jeszcze mistrza 6:2.

- W poprzednim sezonie dorobek miał Pan o punkt lepszy, ale mniej było bramek, bo tylko 9, a asyst aż 19. Lepiej podawać czy trafiać?

- Czasem dobre podanie, kiedy kolega strzela już „do pustaka”, smakuje tak samo jak gol. Przed rokiem mieliśmy stałą formację wspólnie z Mateuszem Adamusem oraz Filipem Komorskim. Rozumieliśmy się nie tylko na lodzie, ale także i poza nim. W tym sezonie w drugiej formacji było sporo rotacji w wyniku kontuzji. Takie jest sportowe życie. Najlepsze rozgrywki pod względem dorobku miałem dwa lata temu, w barwach katowickiego GKS. Zdobyłem wtedy 16 goli i zanotowałem 19 asyst.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski