Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Trifonidis: Pokażemy przez sztukę, że wszyscy jesteśmy bardzo podobni i porównywalnie odczuwamy

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Maciej Trifonidis - pomysłodawca i prowadzący cykl "Muzyka dookoła świata"
Maciej Trifonidis - pomysłodawca i prowadzący cykl "Muzyka dookoła świata" Materiały prasowe
W sobotę 11 lutego w Klubie Kuźnia Ośrodka Kultury Norwida w Mistrzejowicach rozpocznie się bezpłatny cykl spotkań „Muzyka dookoła świata”, dzięki któremu będziemy mogli poznać ciekawych muzyków: zarówno tych krajowych, jaki i pochodzących z odległych regionów świata, ale od wielu lat mieszkających w Polsce. Na każde ze spotkań składać się będzie rozmowa z gośćmi programu, pokaz instrumentów, koncert oraz wspólne muzykowanie z publicznością. Rozmawialiśmy z pomysłodawcą cyklu – krakowskim muzykiem i producentem Maciejem Trifonidisem.

Francja rozważa przekazanie Ukrainie czołgów Leclerc

od 16 lat

- Popularność world music jest światowym fenomenem od czterech dekad. Co sprawia, że chcemy słuchać dźwięków z odległych miejsc na świecie?
- Wydaje mi się, że to ciekawość, podobnie jak z podróżowaniem. Szukamy nowych miejsc, kolorów, obrazów, przeżyć. Podobnie jest z muzyką. Szukamy nowych - innych dźwięków. Ciekawi nas to, co egzotyczne. Oczywiście dzisiejszy świat, technologie i postęp, pozwalają nam podróżować „zdalnie”. Mamy ogromne zasoby muzyki dostępnej w internecie. Artyści, jeżdżąc po całym świecie, zdobywają nowe doświadczenia, poznają innych twórców, grają razem i potem przekładają to na swoją twórczość. Powstają nowe trendy i style. Wszyscy przemieszczamy się po świecie, a kultury się przenikają. Taki jest teraz świat, taki też był kiedyś, choć działo się to dużo wolniej. Podobnie jest z kuchnią. Mamy możliwość delektować się specjałami z całego świata, jest mnóstwo takich restauracji i to jest wspaniałe. Ludzie wędrują po świecie, osiedlają się np. u nas w kraju i przywożą ze sobą swoją muzykę, sztukę. Poznajemy się, integrujemy i uczymy od siebie. W moim przypadku, zamiłowanie do muzyki etnicznej wynika z tego jak spędziłem dzieciństwo. Mam pochodzenie polsko-greckie, wychowałem się w Libii, a moimi sąsiadami byli obywatele Turcji, Pakistanu, Indii, Bangladeszu, Korei, Wietnamu, Algierii, Tunezji i Sudanu. Patrzyłem, chłonąłem, słuchałem i tak mi zostało. Uwielbiam muzykę całego świata.

- Skąd pomysł na „Muzykę dookoła świata?
- Po zeszłorocznych warsztatach jazzowych „Huta jazzu”, długo rozmawialiśmy z Markiem Hohenauerem, prezesem Stowarzyszenia Huta Jazzu. Zastanawialiśmy się, czy właśnie nie wyjść z działaniami poza jazz i stworzyć inną, nową formę spotkań artystów z publicznością. Tak powstał pomysł cyklicznych wydarzeń, daleko wykraczających poza tradycyjną formę koncertu. Chodzi o to, by publiczność miała okazję spotkać się z artystą bez bariery scena – widownia. Będziemy zatem przybliżać muzykę, sztukę oraz kulturę innych regionów świata. Charakter tych wydarzeń jest również wielowątkowy, bo mamy tu „spotkanie z człowiekiem”, czyli możemy posłuchać jego historii, porozmawiać, poznać, wysłuchać anegdot, opowieści o kulturze i zwyczajach. Ale też usłyszeć brzmienie egzotycznych instrumentów, wysłuchać koncertu oraz „dotknąć tej muzyki”, uczestnicząc aktywnie we wspólnym muzykowaniu. Spotkania te mają też ważny aspekt, który dotyczy tego, jak wciąż są postrzegani obywatele różnych państw świata w naszym kraju. Brutalnie mówiąc, chodzi mi o rasizm i uprzedzenia. Duża część społeczeństwa rozumie ten problem, ale wielu niestety jeszcze nie. Trzeba z tym walczyć. My możemy zrobić tylko tyle, by poprzez kulturę i sztukę pokazać, że wszyscy jesteśmy bardzo podobni i porównywalnie odczuwamy. Wszyscy artyści na całym świecie starają się, by poprzez sztukę pokazywać ważne wartości.

- Dzięki spotkaniom w Klubie Kuźnia poznamy artystów z zagranicy, którzy osiedli nad Wisłą. Co sprawia, że muzycy z Afryki czy Azji decydują się zostać i tworzyć w Polsce?
- Każdy przypadek jest inny. Jedni przyjechali kilkanaście lat temu, poznali tu miłość swojego życia, inni niestety musieli uciekać ze swojego kraju, a inni się tu urodzili. Są też tacy, którzy po prostu, podobnie jak wielu z nas, przyjechali „dosłownie na chwilkę”, ale im się bardzo spodobało i już tu zostali. Ilu ludzi, tyle historii. A każda ważna.

- Gośćmi cyklu będą artyści z Syrii czy z Kostaryki. Twórczość muzyków z tak dalekich stron wzbogaca polską kulturę?
- Oczywiście! Ma to wiele wymiarów. Przede wszystkim mamy okazję słuchać tej muzyki w oryginalnym wykonaniu, to nie interpretacje europejskich muzyków, bo te właśnie są interpretacjami i bardzo często nie przekazują całego sedna tej muzyki, bardzo ważnych szczegółów. Wielokrotnie spotykałem sytuacje, kiedy nasi muzycy grali na jakimś egzotycznym instrumencie, czy też zgłębiali dany styl i efekty były różne. Czasem naprawdę wspaniałe, a czasem było to po prostu złe i zupełnie nieodzwierciedlające autentycznych walorów danego gatunku. Pamiętam czas, około 20 lat temu, wielu kolegów grało na darbuce (bęben z Bliskiego Wschodu), ja też grałem. Wydawało nam się, że świetnie nam idzie, byliśmy zachwyceni. Aż któregoś dnia przyjechał do Polski Adeb Chamoun i zagrał. W efekcie schowałem swoją darbukę na strychu na długo, kilku kolegów również. Oczywiście żartuję, graliśmy dalej, ale prawda jest taka, że dopiero kontakt z autentycznymi wykonaniami pozawala na zgłębienie tematu, nabranie pokory i dalszą pracę.

- A na odwrót: czy polska kultura przenika do muzyki tych artystów?
- Myślę, że tak. Spotykają nas i uczą się tego, co my potrafimy. Też to asymilują. Naturalnie nie uważam byśmy mieli bezpośredni wpływ na muzykę np. afrykańską, bo ona żyje tam, a my tu i do momentu, kiedy ktoś z nas tam nie pojedzie i zagra, to trudno mówić o bezpośrednim wpływie naszej muzyki na muzykę innych regionów. Znamy oczywiście przypadki historyczne, gdzie polska kultura wywarła wpływ na kulturę danego miejsca - choćby Polacy na Haiti.

- W ramach „Muzyki Dookoła Świata” poznamy też polskich artystów – choćby Joachima Mencla czy Bernarda Maselego. O czym oni nam opowiedzą?
- Cały projekt polega na połączeniach. Owszem, w pierwszej odsłonie spotkamy się z Adebem Chamoudem i Wassimem Ibrahimem oraz mną w roli prowadzącego rozmowę, czyli będzie to polsko-syryjskie spotkanie. W kolejnych odsłonach „Muzyki dookoła świata” poznamy inne duety. Joachim Mencel i Luis Nubiola, Rasm Almashan i Bernard Maseli i wielu innych wspaniałych artystów z różnych regionów świata i z Polski. Chodzi o konfrontację i wspomnianą wymianę myśli i dźwięków. Myślę też, że będzie wesoło, ponieważ to wspaniali i otwarci artyści, a nasze wspólne koncerty i rozmowy przełamią stereotypy, pokażą piękno i razem z publicznością będziemy się świetnie bawić.

- Co łączy tych wszystkich artystów, których zobaczymy i posłuchamy w tym cyklu?
- Otwartość, ciekawość, pasja i duże umiejętności. Wszyscy grają na niesamowicie ciekawych instrumentach, każdy ma charyzmę oraz doświadczenie. To artyści wybitni i bardzo kreatywni.

- „Muzyka Dookoła Świata” łączy w pewnym sensie pasję do podróżowania z pasją do muzyki. Pan jest muzykiem i podróżnikiem równocześnie?
- Byłem. Jako mały chłopiec bardzo dużo podróżowałem. Dzisiaj bardziej lubię „podróżować palcem po mapie” czy też po muzyce, dźwiękach i instrumentach. To pasja i tak już pewnie zostanie. Lubię natomiast spotykać ludzi, łączyć ich w różnych projektach i obserwować, co z tego wyniknie. Zazwyczaj się to udaje i powstają nowe, wartościowe rzeczy. Świat muzyki jest bardzo kolorowy i bogaty, dlatego też warto się otwierać, poznawać i dzielić się tym pięknem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Maciej Trifonidis: Pokażemy przez sztukę, że wszyscy jesteśmy bardzo podobni i porównywalnie odczuwamy - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski