Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MAde in CHINA Made in POLAND

Redakcja
Fot. Theta
Fot. Theta
Polska, rok 2030. Chińczyki trzymają się mocno. I już nigdy nie puszczą. Należą do nich kluczowe przedsiębiorstwa we wszystkich branżach: od budownictwa po telekomunikację, od odzieżówki po supertechnologie. To nie sen wariata, tylko zupełnie prawdopodobny scenariusz.

Fot. Theta

Wejście do Europy chińskich koncernów metalurgicznych i budowlanych oraz motoryzacyjnych to kwestia - dosłownie - dni. Już mają u nas przyczółki - i zamierzają rozwinąć skrzydła.

Firm z Państwa Środka długo w Polsce - i w ogóle w Europie - nie było prawie wcale. Jeszcze trzy lata temu łączne chińskie inwestycje były u nas mniejsze niż roczne nakłady pojedynczego inwestora z Cypru. Dopiero przed kilkoma laty Chińczycy zainteresowali się krajami, które weszły do Unii Europejskiej. Z prozaicznego powodu: trzeba było ominąć zaporowe unijne cła na azjatyckie towary; najlepszym sposobem wydawało się otwieranie montowni (rowerów, sprzętu RTV itp.).
Pierwsze doświadczenia z chińskimi inwestorami były raczej złe - w kilku miejscach pozostały po nich puste hale, niezabudowane pola oraz niespłacone długi wobec polskich firm usługowych i wykonawczych. Skośnoocy menedżerowie potrafili nagle zniknąć, porzucając zdezorientowanych pracowników.
Jednak to się zmieni. I to szybko. Dzisiaj powód chińskiej ekspansji jest bowiem inny niż omijanie europejskich barier celnych i podatkowych. Chodzi - jakkolwiek pompatycznie to brzmi - o ustanowienie nowego ładu ekonomicznego na świecie. Taki jest obecnie strategiczny cel Chińskiej Partii Komunistycznej, taki kierunek - siłą rzeczy - obrały największe firmy i banki Państwa Środka. Z gigantycznymi pieniędzmi w ręku, wykorzystując światowy kryzys i osłabienie konkurentów, będą inwestować, kupować, przejmować.
W tej największej od lat gospodarczej wojnie światowej Polska ma odegrać rolę europejskiego przyczółka. Już odgrywa.
Let's Play, czyli zagrajmy
Jeśli oglądasz telewizję, słuchasz radia bądź empetrójki, patrzysz na monitor, używasz laptopa, DVD, czy kamery - jest wielce prawdopodobne, że masz do czynienia z produktem pochodzącym z Chin. Możesz mieć na sobie markowe ubranie i buty - także z Chin. Niewykluczone jednak, że za parę lat wiele produktów, wytwarzanych przez firmy chińskie, będzie miało napis "Made in Poland". Można sobie już wyobrazić chińskiego Philipsa albo chińskie BMW znad Wisły. Przesada? Na pewno nie.
Kilka lat temu chińska firma telekomunikacyjna Huawei wygrała niewielki (9,5 mln zł) przetarg na dostawę technologii przesyłu danych dla polskiej telefonii Dialog. Jak twierdzą fachowcy - pokonała europejskich konkurentów nie tyle ceną, co nowoczesnością zaproponowanych rozwiązań.
Dwa lata później Huawei wygrał największy wówczas w Europie przetarg (150 mln euro) na dostawę technologii najnowszej generacji dla tworzonej od zera sieci komórkowej Play.
Słowo "chińszczyzna", będące przez lata synonimem taniochy i tandety, nie ma już zastosowania w przypadku zaawansowanej elektroniki (a także odzieży i wielu innych produktów). Chińczycy potrafią stworzyć produkty najwyższej klasy. Pod koniec 2005 roku, w wywiadzie dla magazynu "Computerworld", Lars Svensson, prezes polskiego oddziału Ericssona, prorokował, że konkurentami szwedzkiego potentata i innych (Nokia, Suiemens, Cisco) na rynku dostawców technologii będą w przyszłości chińskie Huawei i ZTE. Proroctwo spełniło się szybciej niż ktokolwiek myślał.
Wzorzec metra za chińskim murem
Chińczycy uczyli się supertechniki od najlepszych. Nie ma dziś znaczenia, czy kiedykolwiek potwierdzą się stawiane im przez światowych potentatów zarzuty szpiegostwa przemysłowego i bezczelnego piratowania cudzych wzorów. Jest faktem, że chińskie firmy, rosnące w tempie nieznanym w Europie i Ameryce, dostarczają obecnie owym najlepszym podzespoły, a coraz częściej - gotowe rozwiązania i urządzenia, oznaczane logo znanych marek. Jednak to nie koniec. Chińczycy po prostu chcą być najlepsi. Scenariusz ciągu dalszego jest już znany.
W 2005 roku chińskie Lenovo dokonało udanego przejęcia działu komputerów osobistych IBM. To tak, jakby nagle wzorzec metra został przeniesiony z Sevres do Pekinu - komentowali specjaliści. I w pewnym sensie właśnie to się stało. Główna siedziba Lenovo mieści się wprawdzie nadal w Stanach, przy 1009 Think Place ("miejsce myślenia") w Morrisville, ale "działalność zasadnicza" prowadzona jest w Pekinie i Singapurze, a aż siedem z dziewięciu ośrodków badawczych znajduje się w Chinach (po jednym w USA i Japonii).
Czwartym co do wielkości światowym koncernem branży komputerów osobistych kieruje Liu Chuanzhi, który w latach 80. przemienił niewielkie przedsiębiorstwo, handlujące tanimi podróbkami, w potentata na rynku azjatyckim, a potem o zasięgu globalnym. Lenovo rosło w zaskakującym tempie. Dziesięć lat temu między chińską firmą numer jeden a IBM zionęła technologiczna przepaść; Chińczycy nieudolnie kopiowali popularny sprzęt, Amerykanie dawali światu kolejne przełomowe rozwiązania. Dzisiaj to Chińczycy rządzą.
Na naszych oczach chiński TCL International Holdings, wraz z francuskim Thomsonem, stworzył największą na świecie firmę produkującą telewizory i odtwarzacze DVD. W tej spółce również dominują już Chińczycy. W ciągu roku potrafili potroić sprzedaż monitorów LCD i telewizorów. Należy do nich m.in., przejęta od Thomsona, fabryka w Żyrardowie.
Fabrykę w Polsce ma też inny potentat tej branży - TPV Displays. Gorzowski zakład stał się czołowym dostawcą LCD na rynek europejski - i rośnie. Rozbudowuje hale, przyjmuje pracowników (do końca roku ma ich być 3 tys.), chce stworzyć w Gorzowie nowoczesny kampus technologiczny.
Na rozkaz partii: kupujcie!
Z chwilą nabycia działu IMB Chińczycy stali się największymi po Amerykanach, Niemcach, Brytyjczykach i Francuzach inwestorami na świecie. A specjaliści zgodnie twierdzą, że to dopiero początek ekspansji. Chińczykom sprzyja kryzys. Wprawdzie globalne spowolnienie dotknęło również ich; w opinii fachowców z tego powodu Lenovo zrezygnowało (na chwilę?) z inwestycji pod Legnicą, ale owo "spowolnienie" oznacza w przypadku Chin... wzrost PKB o 8 procent. Co więcej - realne kłopoty przeżywają firmy takie, jak Lenovo - ściśle powiązane z zachodnią gospodarką i tamtejszymi rynkami. Korporacje rdzennie chińskie dysponują zaś olbrzymimi nadwyżkami gotówki.
A zagraniczne koncerny stały się dziś śmiesznie tanie. Można też wykorzystać ich osłabienie, by się rozpychać na nowych rynkach. I tu wracamy do sieci Play, która doprowadziła do nieprawdopodobnej konkurencji w polskiej telefonii komórkowej. W całej tej grze najważniejsze wydaje się to, iż udział Chińczyków nie ogranicza się do dostawy sprzętu.
Po pierwsze - Huawei ulokował w Polsce centrum na Europę Środkowo-Wschodnią, które wspiera działania spółki w regionie. Zatrudnia głównie Polaków, bo słyniemy w świecie ze świetnych, a stosunkowo niedrogich, specjalistów tej branży. Chińczycy budują sieci nowej generacji w kilkunastu krajach, m.in. w Portugalii. W zeszłym roku okazało się, że za pół miliarda zł wybudują sieć CDMA dla Orange. Umowę z Huawei ma też Plus.
Sprzedaż Huawei rośnie w tempie... 50 proc. rocznie, a eksport co roku się podwaja. Za kilka lat Chińczycy mogą prześcignąć czołowe firmy świata. Albo je kupić. Przymierza się do tego również inny gigant z Państwa Środka - ZTE.
Druga bardzo ważna rzecz: operator sieci Play (P4) zaciągnął na inwestycję w Polsce kredyt w China Develompment Bank (CDB), czyli kontrolowanym przez państwo Banku Rozwoju Chin. Na początek CDB wyłożył 150 mln euro, ale cała linia kredytowa jest kilka razy większa. Według specjalistów, Chińczycy zapewniają bardzo komfortowe finansowanie: są cierpliwi, elastyczni, nie nalegają na szybką spłatę rat. Robią to także dostawcy sprzętu, jak Huawei, czy ZTE. To długofalowa strategia. Chodzi o obecność, rozeznanie rynków. A pewnie i o to, by Play stał się kiedyś częścią China Mobile itp. I z polskiego przyczółka zaczepiał gigantów, jak francuski Orange.
CDB dysponuje kapitałem rzędu 300 mld dolarów. A Ludowy Bank Chin ma ok. 2 BILIONÓW zielonych, głównie w obligacjach rządu USA. Partia, komunistyczna coraz bardziej z nazwy, kazała wyposażonym w kasę bankom i firmom szukać okazji za granicą.
Wiceprezes CDB Zhao Jianping mówił agencji AFP, że okazją dla chińskich firm są inwestycje infrastrukturalne, jak budowa dróg i lotnisk, a także telekomunikacja. - Chcemy również w Polsce budować parki przemysłowe, które przyciągną chińskie firmy. Pierwszy mógłby powstać w okolicach Warszawy - dodał.
Aktywność Chińczyków widać też w innych branżach. Interesują się polskimi hutami należącymi do ArcelorMittal oraz ukraińskiego ISD. Niewiele brakowało również, a to właśnie oni przejęliby Opla.
Wejście do Europy chińskich koncernów metalurgicznych i budowlanych (w Polsce instaluje się właśnie potężny Minmetals) oraz motoryzacyjnych (które produkują więcej aut niż firmy amerykańskie, czy niemieckie!) to kwestia - dosłownie - dni. Już mają u nas przyczółki - i zamierzają rozwinąć skrzydła.
Chińskie koncerny samochodowe wprawdzie wytwarzają na razie żałosne podróbki i tandetę, ale kilkanaście lat temu to samo mówiono o Koreańczykach, a wcześniej - o japońskiej Toyocie. Gdyby przed dekadą ktoś powiedział, że Lenovo przejmie część IBM, włożono by go w kaftan. A dziś?
Biznesmenem roku 2009 w prestiżowym ogólnoświatowym konkursie Ernst&Young został Chińczyk Cao Dewang.
ZBIGNIEW BARTUŚ

DANE: Chińskie przyczółki

Na ogłoszonej w grudniu 2007 roku liście 1.237 kluczowych firm zagranicznych, które zainwestowały w Polsce, było zaledwie sześć przedsiębiorstw z Chin, a ich łączne nakłady nie przekraczały 120 mln dolarów (tyle samo Polacy zainwestowali w Chinach). Część tych inwestycji nie wypaliła. Firma Digital View (LCD, DVD) uciekła z Koszalina. Spółka Athletic Manufacturing, która produkowała tam rowery, przeniosła działalność do Warszawy; co ciekawe, w Radzie Nadzorczej zajmującej się importem i dystrybucją spółki Athletic Int. SA, kierowanej przez Jimmy'ego Zenga i Hongye Sha, znajdziemy - obok trójki Chińczyków - tak znane nazwiska, jak Wiesław Rozłucki, czy Maciej Radziwiłł...
W Łodzi działają: Dong Yun (Poland) Sp. z o. (obróbka metalu) oraz Victory Technology Polska (spółka córka notowanego na giełdzie chińskiego koncernu Suzhou Victory, produkuje elementy obudów telewizorów i monitorów).
W Sopocie na początku lat 90. usadowiła się developerska spółka z Hongkongu - Min Hoong Development. Przeprowadziła m.in. remont i rozbudowę tamtejszych Łazienek Południowych, z hotelem i restauracją na 100 miejsc. W Warszawie zlokalizowała osiedle mieszkaniowo-usługowe "Przy Parku".
Na południe od Warszawy spółka GD Poland Invest-ment prowadzi Chińskie Centrum Handlowe, największe miejsce dystrybucji towarów z Chin i Azji w Europie Środkowo-Wschodniej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski