Autorstwo mistrza wskazuje m.in. kształt dłoni Madonny zachowanej w oryginale lewej ręki Fot. Ks. Janusz Sądel
Badaniami nad pochodzeniem i autorstwem Madonny z Dzieciątkiem zajęła się ponad dwa lata temu Inga Platowska-Sapetowa, historyczka sztuki z Łańcuta. Okazuje się, że rzeźba ta ma kilka cech, których można się doszukać w dziełach słynnego rzeźbiarza. Z tą tezą zgadza się prof. Piotr Skubiszewski z Uniwersytetu Warszawskiego, jeden z najwybitniejszych specjalistów zajmujących się twórczością Wita Stwosza. Swoje spostrzeżenia zawarł m.in. w wydawanym właśnie albumie "Ołtarz Wita Stwosza" (wyd. Universitas), w którym znajdziemy także informacje o innych dziełach norymberskiego mistrza. Zdaniem prof. Skubiszewskiego, charakterystyczne dla autora ołtarza z kościoła Mariackiego w Krakowie jest wyraźne rysowanie się budowy ciała pod szatą. Przykładem jest widoczne kolano i marszczenia sukni pod biustem Madonny. Rękę mistrza zauważyć też można w kształtowaniu szaty. - Przedstawiona jest w sposób nietypowy, daleki od tego, co zazwyczaj. Podszewka płaszcza jest odwinięta. Marszczy się w bardzo charakterystyczne formy. Ma to związek z tym, że przedstawiona szata jest dwuwarstwowa: na wierzchu grubsza, a pod spodem cieńsza - zaznacza Inga Platowska-Sapetowa.
Szata spływa charakterystycznym fałdem łyżkowym. Takie kształty występują również w rzeźbach w Niemczech, gdzie mistrz dłuta odbywał swoje wędrówki czeladnicze. Jednak, zdaniem prof. Skubiszewskiego, nigdzie tak swobodnie się nie układa, jak ma to miejsce w dziełach Wita Stwosza. Podobna fałda występuje u św. Jana w ołtarzu mariackim. Jest ona jednak dużo skromniejsza niż u Madonny. Zdaniem Platowskiej-Sapetowej, wynika to z tego, że Stwosz za każdym razem eksperymentował, by dążyć do doskonałości. Rzeźba św. Jana powstała bowiem w latach 1477-1489, a Madonna, według tezy Ingi Platowskiej-Sapetowej, pochodzi z lat 1494-1495.
Jest jeszcze jedno istotne podobieństwo Madonny ze Stobiernej ze św. Janem z ołtarza mariackiego. Charakterystyczne odchylenie płaszcza, które ukazuje podszewkę i dalej - opadając - znów wierzchnią stronę płaszcza. U Madonny fałda ta przy okazji skręca się w fałd małżowinowy. Podobny kształt zobaczyć możemy także w wykończeniu sukni służebnicy, która idzie z talerzem w scenie narodzin Matki Bożej na bocznym skrzydle ołtarza mariackiego autorstwa Wita Stwosza, jak również w scenie zwiastowania, które jest własnoręcznym dziełem mistrza dłuta.
Poza tym na autorstwo mistrza wskazuje sposób rzeźbienia włosów spływających na ramiona czy kształt dłoni zachowanej w oryginale lewej ręki.
Według ustaleń Ingi Platowskiej-Sapetowej, Madonna ze Stobiernej prawdopodobnie pierwotnie należała do zespołu rzeźbiarskiego Ołtarza Świętych Szymona i Judy Tadeusza Apostołów w kościele Mariackim. Pochodził on z fundacji rajców miejskich. U Wita Stwosza zamówiono go w 1494 r. Kosztował tylko 150 florenów (dla porównania główny ołtarz mariacki 2088 florenów). Musiał więc należeć do dzieł średniej wielkości. Prawdopodobnie Madonna stała pośrodku pomiędzy św. Szymonem a Judą Tadeuszem w charakterystycznej scenie Sacra Conversazione. - Zgadzałoby się to z tezą profesora Skubiszewskiego, który twierdzi, że ta rzeźba pochodzi z okresu, kiedy Wit Stwosz kończył swoją działalność w Krakowie. Wyjechał stąd w 1496 r., a ołtarz był ukończony w 1495 r. - tłumaczy historyczka sztuki z Łańcuta.
Stwosz mógł zaprojektować figurę, zaś jej wykonaniem zająć się mógł Stanisław Stwosz, syn Wita.
Madonna trafiła do kościoła w Stobiernej w 1891 r. Miała ozdobić wybudowany właśnie neogotycki kościół murowany. Poprzedni, drewniany, pochodzący z XVIII w., spłonął.
Z relacji zmarłej już mieszkanki Stobiernej, Zofii Rokosz, wynika, że dziadek jej mamy "dobrze znał się z ówczesnym księdzem, z którym najprawdopodobniej powzięli decyzję o wyprawie do Krakowa, by kupić rzeźbę". W Krakowie, w dobie barokizacji wnętrz kościelnych, wymieniano średniowieczne wyposażenie. Wiele rzeźb trafiało do składzików lub na strychy. Chętnie oddawano je biedniejszym parafiom.
Podróż furmanką do Krakowa w obydwie strony trwała trzy dni. Figura leżała na wozie wypełnionym ścinkami słomy. Tak była zabezpieczona przed uszkodzeniem.
Rzeźba trafiła do Stobiernej w kiepskim stanie konserwatorskim. Dorzeźbiona pod koniec XIX w. głowa różniła się stylistycznie od późnogotyckiej figury. Komisja konserwatorska zdecydowała, że należy wyrzeźbić głowę w stylu przystającym do całej postaci. Dorobiono też prawą dłoń Madonny oraz stópkę i dłoń Jezusa.
Łukasz Gazur
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?