Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mafia przekracza wszelkie granice

Redakcja
Pietro Grasso Fot. Tadeusz Warczak
Pietro Grasso Fot. Tadeusz Warczak
PIETRO GRASSO, włoski prokurator generalny zajmujący się mafią, opowiada o ciągłej ochronie, jaką ma od prawie trzydziestu lat, o tym, jak grupy przestępcze tworzą siatki na całym świecie i która z nich jest dzisiaj najbardziej groźna

Pietro Grasso Fot. Tadeusz Warczak

- Często obawia się Pan o życie? Praca prokuratora, który ściga mafię, nie należy do najbardziej bezpiecznych.

- Mówi pan o ryzyku? Ono rzeczywiście jest duże. Ale świadomie podjąłem się ścigania mafii. Traktuję to jako przejęcie spadku po moich poprzednikach, którzy walczyli ze zorganizowaną przestępczością, a czasami nawet musieli zginąć. Tak jak Giovanni Falcone 20 lat temu. Sam strach nie jest tu najważniejszy. Ważne jest, żeby nauczyć się, jak go pokonać. Po tylu latach pracy nie mam z tym problemu.

- Ochrona pomaga?

- Mam ją już prawie 30 lat... Od 1985 roku, kiedy zostałem sędzią w wielkim procesie przeciwko mafii. Nieraz próbowałem ją trochę rozluźnić, ale zawsze dochodziło wtedy do niepokojących zdarzeń - najczęściej do próby zamachu. Więc znowu trzeba było ją wzmocnić.

Nie powiem, że takie życie jest łatwe, wymaga trochę poświęcenia. Ale przyzwyczaiłem się.

- Mafia jest dzisiaj silna?

- Działa na wielu polach - zajmuje się przemytem, handluje żywym towarem, podrabia towary, a potem wprowadza je na rynek. Ale przede wszystkim grupy mafijne przekroczyły granice. W sensie dosłownym. I starają się inwestować brudne pieniądze w sposób legalny. Wiele takich zjawisk jest trudnych do wykrycia.

- Mówi Pan, że dzisiaj mafia jest coraz bardziej międzynarodowa. Pańska wizyta w Krakowie i w Warszawie oznacza, że również Polacy są powiązani z groźnymi grupami przestępczymi z Włoch?

- Przyjechałem do Polski przede wszystkim na zaproszenie Uniwersytetu Jagiellońskiego. W tym roku mija bowiem dwudziesta rocznica śmierci sędziego Falcone, który bezpardonowo walczył z klanami mafijnymi.

Bezpośrednim powodem przyjazdu nie jest więc tropienie mafii w Polsce, choć niewątpliwie skorzystałem z okazji, żeby zasięgnąć trochę informacji. Do zwalczania przestępczości zorganizowanej potrzebna jest bowiem pomoc różnych stron. Przede wszystkim prawna. Przy międzynarodowych siatkach przestępczych, z jakimi mamy teraz do czynienia - to niezwykle ważne.

- Wracając jednak do poprzedniego pytania - posiada Pan informacje, żeby w Polsce przebywały osoby związane z włoską mafią?

- Polska na pewno znajduje się na liście krajów, gdzie przestępcy mogliby się ukrywać albo inwestować swój kapitał. Podkreślam - mogliby, co nie znaczy, że tak jest w praktyce. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z zagrożenia, które występuje.

- Pytam o związki z włoską mafią, bo przed kilkoma laty na południu Polski został właśnie zatrzymany włoski przestępca. Jeden z mafijnych bossów.

- Przypominam sobie tę sytuację. Ona rzeczywiście potwierdza, że włoska mafia nie ogranicza się tylko do swojego kraju. Wychodzi też na zewnątrz.

- Która włoska mafia jest teraz najbardziej niebezpieczna: sycylijska cosa nostra, camorra z Neapolu czy może ‘ndrangheta działająca w Kalabrii?

- Ekonomicznie najsilniejsza jest dzisiaj ‘ndrangheta.

- To trochę wbrew powszechnym opiniom, które stworzyły legendę raczej wokół cosa nostry.
- To prawda, ale wytłumaczenie wydaje się proste. Przez wiele lat najbardziej intensywne działania były prowadzone przeciwko mafii sycylijskiej, bo ona była rzeczywiście najgroźniejsza. W tym czasie ‘ndrangheta dojrzewała i rozszerzała swoje wpływy. Do tego stopnia, że przejęła znaczną kontrolę nad handlem narkotykami pochodzącymi z Ameryki Południowej. I na tym dorobiła się najwięcej. Dlatego z ekonomicznego punktu widzenia jest dzisiaj najbardziej prężna.

Jest jeszcze jeden ważny punkt - ‘ndrangheta posiada obecnie najbardziej rozwiniętą siatkę przestępczych połączeń. Nie tylko w Kalabrii, ale w różnych częściach świata. Trafiliśmy na takie ślady w Australii, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i oczywiście w Ameryce Południowej.

- A w Europie, np. w Polsce?

- W Polsce akurat nie, natomiast lokalne sieci ‘ndranghety wykryliśmy w Szwajcarii i Niemczech.

Nie mam jednak wątpliwości, że państwa dawnego bloku wschodniego mogą być celem działania grup mafijnych z południa Europy. Przypominam sobie pewną historię, która rzuca tło na te relacje. Tuż po tym, jak upadł mur berliński natrafiliśmy na rozmowę dwóch włoskich mafiosów, z których jeden radził innemu - przebywającemu akurat w Berlinie Zachodnim - aby ten rozejrzał się po wschodniej części miasta i kupował wszystko, co się dało: bary, dyskoteki, hotele, pizzerie...

Z jakim zamiarem? Żeby inwestować brudne pieniądze na nowych rynkach, szczególnie w państwach, które przechodzą transformację. Tam, gdzie każdy obcy kapitał jest przyjmowany z otwartymi rękoma.

- Czyli w krajach, gdzie demokracja jeszcze nie ma silnych podstaw?

- Dokładnie. Mafie rozprzestrzeniają się tam, gdzie władze są skłonne do korupcji.

- A starają się werbować do swoich szeregów obcokrajowców? Do pracy na południe Włoch wyjechało wielu Polaków. Natknął się Pan na takie przypadki?

- Prowadziłem niejedno śledztwo, w którym obcokrajowcy byli ofiarami - albo handlu żywym towarem, albo porachunków międzymafijnych. Wśród nich byli także Polacy. Pamiętam jednak, że dzięki współpracy z polską policją udało nam się ich uwolnić.

- W jednej z dzielnic Neapolu, Scampii, klany mafijne prowadzą regularną wojnę, w której zginęło już prawie 50 osób. Mówi się, że obroty z przestępczego handlu sięgają tam 20 mln euro na miesiąc, dlatego na miejsce zostało wysłanych 200 dodatkowych policjantów. Neapol to dzisiaj najbardziej niebezpieczne miasto w Italii, a może nawet w Europie?

- Nie wiem, czy można aż tak powiedzieć, choć problem jest rzeczywiście duży. Tym bardziej że niedawno została zabita osoba, która nie miała nic wspólnego z działalnością przestępczą. W tym przypadku mamy jednak do czynienia z innym zjawiskiem - walką o wpływy, ale na ściśle określonym i niewielkim terenie. Nie chodzi tu o potężne powiązania camorry czy ‘ndranghety. To raczej lokalne mafie chcą mieć dostęp do handlu narkotykami. I walczą o to bezwzględnie.
- Przygotowuje Pan dla telewizji RAI cykl programów o mafii. To pierwsza taka inicjatywa. Można już mówić o jakichkolwiek efektach?

- Efekty, mam nadzieję, będziemy obserwować w kolejnych latach. Dzisiaj celem jest to, aby przekazać ludziom - szczególnie młodzieży - jakie jest zagrożenie związane z działalnością w mafii. Jakie niebezpieczeństwa czyhają na nas, jeśli już zetkniemy się z tym środowiskiem. Nie zamierzam jednak nikogo pouczać.

- Bo to mogłoby być odebrane odwrotnie do zamierzeń?

- Właśnie. Nie zapominajmy, że program jest skierowany przede wszystkim do młodszego widza. A on nie lubi, jak mu się coś narzuca w sposób apodyktyczny. Dlatego skupiam się bardziej na tłumaczeniu, jak mafia działa; na opowiadaniu historii, które zostawiły swój ślad.

Inicjatywa programu pojawiła się dawno temu, myślał o nim już Giovanni Falcone. Ja teraz tylko realizuję ten pomysł.

- To prawda, że niektóre sondaże wskazują, iż około 20 procent gimnazjalistów wyobraża sobie mafię jako coś niekoniecznie negatywnego, a na pewno źródło bogactwa i władzy?

- Nie znam takich sondaży. Jeśli tylko mogę, spotykam się z młodzieżą i nie mam wrażenia, żeby gimnazjaliści tak myśleli.

Problem jest natomiast szerszy i ciągle powtarzam, że nie powinniśmy ograniczać się tylko do zwalczania działalności kryminalnej. To kwestia społeczna. Najpierw powinniśmy zadbać o to, żeby młodemu człowiekowi zapewnić godziwą pracę, bo wtedy nie będzie miał nielegalnych pokus. A od tego wszystko się zaczyna.

- Ma Pan poczucie, że wygrywa wojnę z mafią?

- Mam poczucie, że wygraliśmy wiele bitew. Ale wojna nigdy się nie kończy.

Rozmawiał

Remigiusz Półtorak

GIOVANNI FALCONE

W tym roku mija 20. rocznica śmierci Giovanniego Falcone, najsłynniejszego sędziego walczącego z mafią, który zginął w zamachu bombowym na autostradzie w pobliżu miasta Capaci. Sprawcy zaminowali prawie 100-metrowy odcinek drogi i wykorzystali do tego ponad 300 kg materiałów wybuchowych. Falcone i jego żonie nie udało się uniknąć śmierci, mimo że ich samochód jechał z prędkością ponad 150 km na godzinę. Wcześniej sędzia przeszedł do historii po tym, jak odkrył kulisy Wielkiej Wojny Klanów mafijnych w sycylijskim Palermo. Klan Corleone od dawna czyhał na jego życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski