Wydaje się, że obie dochodowe branże – filmowa i gangsterska – wpłynęły na siebie w dużym stopniu. Ot, taka wzajemna fascynacja.
Przełomowym dziełem była pierwsza część „Ojca chrzestnego”. W tym filmie świat ujrzał mafię w nowym, jakby cieplejszym świetle. Co ciekawe początkowo żaden z tuzów Hollywood nie chciał mieć z produkcją nic wspólnego, bowiem do końca lat 60. XX wieku panowało przeświadczenie, że nie można gloryfikować mafii.
Właśnie dlatego sprawą zajęli się Mario Puzo (wybitny acz zadłużony na dziesiątki tysięcy dolarów pisarz), 31-letni Francis Ford Coppola (reżyser, wówczas jeszcze bez spektakularnych osiągnięć) oraz nadmiernie „kochający życie”, hazard i kobiety producent Robert Evans (niewymieniony w czołówce pierwszej części filmu).
Robota owego tercetu dała oscarowe rezultaty. Na zaangażowanie Marlona Brando uparł się Puzo, obsadzenie Ala Pacino w roli Michaela Corleone wymusił z kolei Coppola. Angaż dla mało znanego wówczas aktora przypieczętował prawnik Sidney Korshak.
Niczym filmowy Don Corleone dzięki mafijnym koneksjom załatwić mógł wszystko i to jednym telefonem. Szef konkurencyjnej wytwórni MGM, z którą Paciono był akurat związany kontraktem, musiał się zgodzić na oddanie aktora Paramountowi.
Film sprawił, że świat spojrzał łaskawszym okiem na mafię (przedstawioną jako metaforę korporacyjnej Ameryki), zaś w trakcie pracy nad obrazem ewoluował stosunek samych gangsterów do całego przedsięwzięcia.
Początkowo starali się zastopować produkcję, obawiając się, że ich ciemne sprawy wyjdą na jaw. Potem zmienili front, a niektórzy z nich stali się nawet kimś w rodzaju konsultantów ekipy filmowej. Doszło do tego, że mafijna śmietanka poczuła się obrażona brakiem zaproszenia na uroczystą premierę, na której zjawił się m.in. wybitny amerykański dyplomata Henry Kissinger.
Sprawę załatwiono w ten sposób, że równocześnie odbyła się odrębna premiera dla mafijnych bossów. Byli tak zachwyceni, że kinooperator dostał tysiąc dolarów napiwku.
Chronologiczna narracja Thompsona zaczyna się w latach 20., w czasach kina niemego, gdy przestępcze organizacje ze wschodniego wybrzeża USA zaczęły szukać nowych obszarów do ekspansji. Gangsterzy zwrócili uwagę na Hollywood – niepozorne osiedle Los Angeles i rozwijającą się branżę filmową.
Podobno sam Al Capone podczas pierwszej „wycieczki” do Hollywood zachwycił się produkcją filmową we właściwy dla siebie sposób: „Cóż za cholernie przyjemna okazja do zarobienia kasy”. Mafia szybko zainstalowała się na zachodnim wybrzeżu, organizując tam typowe dla niej: przemyt alkoholu, prostytucję, hazard, wymuszenia, korupcję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?