- Porównując do trenera Stefana Svitka, to wiadomo - zupełnie inny temperament i sposób pracy. Inna jest też atmosfera na treningach. Aż chce się przychodzić na te zajęcia - podkreśla Polka. - Treningi są dopasowane do naszej aktualnej formy i możliwości. Nie ma na nas aż takiej presji, tym bardziej teraz, gdy niektóre z nas mają problemy zdrowotne. Póki co, mogę się wypowiadać o trenerze Hernandezie w samych superlatywach.
Po ostatnim sparingu z Good Angels Koszyce Hiszpan chwalił Ziętarę za jej postawę w obronie. Zwłaszcza, że grała z drobnym urazem.
- Przed meczem z Koszycami lekko podkręciłam kostkę. Czułam dyskomfort, ale miałyśmy po meczu dzień przerwy i już jest dobrze. Trenuję teraz zupełnie normalnie - zaznacza Polka.
Nadal w pełnej dyspozycji nie są natomiast Laura Nicholls, Agnieszka Szott i Katerina Zohnova. To spory problem dla szkoleniowca, bo już w piątek Wisła zaczyna turniej towarzyski we Wrocławiu.
- Mecz z Koszycami pokazał wprawdzie, że nawet grając pięcioma doświadczonymi zawodniczkami, możemy wygrać 30 punktami z dobrą, euroligową drużyną. Jednak turniej to co innego - to będą trzy mecze z rzędu - zwraca uwagę Ziętara. - Plus udziału w tym turnieju jest taki, że w końcu pogramy sobie na odpowiednim poziomie w układzie pięć na pięć zawodniczek.
Bo na treningach nie mamy ostatnio takiej możliwości. Jednak trzeba uważać, by nie pojawiły się jakieś przeciążenia. W końcu już niebawem startuje liga. Myślę, że w związku z tym nie będzie przesadnej presji na wynik. Tak, by nie forsować podstawowych zawodniczek.
Ostatnie wakacje Ziętara spędziła nietypowo, bo… na tournee w dalekiej Azji. - W lipcu zadzwonił do mnie trener Krzysztof Koziorowicz. Zapytał, czy nie chciałabym z kadrą Polski B lecieć do Chin. Stwierdziłam, że tam mnie jeszcze nie było i od razu powiedziałam "tak" - wspomina.
Jednak im bliżej było wyjazdu, tym więcej pojawiło się w głowie wątpliwości. - Wiązało się to bowiem z dodatkowymi podróżami i wysiłkiem podczas międzysezonowej przerwy. Rzeczywiście, lekko nie było. Na szczęście, obyło się bez żadnych kontuzji, a przy okazji zwiedziłam nowy kontynent - podkreśla.
Koszty ponoć pokrywała strona chińska. - To były trzy turnieje, na których grałyśmy z tymi samymi przeciwnikami: kadrą Chin B, drużyną All Stars NCAA oraz pierwszą reprezentacją Danii - wylicza Ziętara.
Dla wiślaczki była to możliwość zetknięcia się z innymi koszykarskimi "kulturami". Tym bardziej, że koszykówka w Azji ostatnio prężnie się rozwija, w tamtejszych ligach coraz częściej pojawiają się też gwiazdy WNBA. Dalekowschodniego kierunku nie można już w świecie koszykarskim lekceważyć.
- Zawsze Chinki kojarzyły mi się z niewielkim wzrostem. Lekko się zdziwiłam, jak okazało się, że w rzeczywistości wszystkie przewyższają nas co najmniej o głowę. Potężne kobiety. Może jakoś inaczej "hodowane", nie wiem - skwitowała Ziętara.
Na szczęście wyprawa do Azji nie odbiła się na formie Polki, na którą trener Hernandez bardzo liczy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?