Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magik Majka. Kiedy noga dobrze „mu podaje”, wygrywa koncertowo

Arlena Sokalska, Maciej Hołuj
Gdy Rafał Majka dostał pierwszy rower od razu się przewrócił. Pechowo, bo przeleciał przez kierownicę i rozbił głowę. To ostudziło jego zapał do ścigania się. Na szczęście, na krótko. Dziś kolarz spod krakowskich Zegartowic jest zwycięzcą dwóch etapów Tour de France, królem Alp i Pirenejów.

Jest sobota, 19 lipca, kilka minut po 17. „Pchamy, pchamy, pchamy” – krzyczą w euforii najsłynniejsi komentatorzy kolarstwa w Polsce Krzysztof Wyrzykowski i Tomasz Jaroński. Kilka minut później na czołówkach wszystkich portali pojawia się informacja, że 21 lat po zwycięstwie Zenona Jaskuły polski kolarz wygrał etap na Tour de France. 25-latek z podkrakowskich Zegartowic w ciągu godziny stał się jednym z najbardziej znanych sportowców w Polsce.

– Chodzi mi coś po głowie, że to nie koniec niespodzianek. W każdej kolejnej rozmowie Rafał mówi mi, że „noga podaje” i czuje się bardzo dobrze – zdradzał nam wtedy przekornie Piotr Majka, tata kolarza.

Nie rzucał słów na wiatr. Drugi etap jego syn wygrał w środę, 23 lipca. – Miałem rację? Choć to były tylko ojcowskie przeczucia – nie ukrywał wczoraj satysfakcji. – Ojciec zna przecież swojego syna i wie czego może się po nim spodziewać.

Narzeczona Rafała, Magdalena Kowal, też żyła taką nadzieją: – Wciąż mi powtarzał przez telefon, że myśli o... kolejnym wygranym etapie.

W tych zwycięstwach Rafała Majki nie ma przypadku. Jego kariera jest niczym kronika zapowiedzianego sukcesu.

Zwiastunów było wiele. 22 maja tego roku, etap jazdy indywidualnej na czas podczas Giro d’Italia. Dziennikarze i kibice przecierali oczy ze zdumienia. Rafał Majka, którego wszyscy znają głównie jako dobrego górala, finiszował jako czwarty tracąc do Cadela Evansa tylko pięć sekund. A przecież Evans to zwycięzca Tour de France.

Ta znakomita jazda to nie żaden cud. Majka mknie na trasie napędzając rower nie tylko siłą nóg, ale całego ciała, a tak właśnie robią to prawdziwi mistrzowie tej specjalności. Widać, że ciężka praca podczas zimy i ostatnich miesięcy nie poszła w las.

Czy to był ten moment, kiedy oglądaliśmy narodziny mistrza? Być może. Jedno jest pewne: to był ten dzień, gdy koledzy z zespołu uwierzyli, że młody Polak jest prawdziwym liderem. To był też dzień, kiedy i Majka uwierzył w siebie. – Na koniec wyścigu przyjedzie do mnie narzeczona i muszę dać z siebie jak najwięcej. Myślę, że w końcu jakiś Polak musi stanąć na podium Giro. Chciałbym tego dokonać w tym roku – mówił twardo.

Ale potem, jak to w kolarstwie bywa, przytrafiło się nieszczęście: choroba żołądka. Z dnia na dzień było coraz gorzej, bo Majka po prostu słabł. Kolarz podczas wyścigu spala ok 8-9 tys. kalorii, więc gdy nie pracuje żołądek, forma szybko się ulatnia. I tak się właśnie stało. Szóste miejsce Majki, choć najlepsze w historii polskiego kolarstwa, musiało być rozczarowaniem.

Na dodatek kilka tygodni później Polak musiał odłożyć na bok swoje ambicje i ruszyć na Tour de France w roli pomocnika słynnego Alberto Contadora. Bo kolarstwo to sport zespołowy. Żaden zawodnik w pojedynkę niczego wielkiego nie osiągnie, a nawet najlepsza drużyna pójdzie w rozsypkę, jeśli nie będzie mieć lidera.

Szefostwo Tinkoff-Saxo miało tylko jeden cel: zwycięstwo Contadora w całym wyścigu. Ale lider ekipy podczas zjazdu sięgnął po baton energetyczny i stało się najgorsze. Wystarczyła nierówność na asfalcie i Hiszpan wylądował w rowie. Okazało się, że ma złamaną kość i musi pakować walizki. Plan A nie wypalił, więc trzeba było szukać planu B. Szefostwo ekipy, czyli ekscentryczny rosyjski miliarder Oleg Tinkov oraz były znakomity duński kolarz Bjarne Riis ustalili, że któryś z zawodników powinien wziąć na siebie ciężar uratowania wyścigu i wygrać etap.

Padło na Rafała Majkę. Chłopaka ambitnego i upartego. Może dlatego, że zawsze musiał ostro walczyć o swoje, a im większe piętrzyły się przed nim trudności, tym lepiej sobie z nimi radził. Bo początki Majki nie były łatwe.

Gdy dostał pierwszy rower od razu się przewrócił i to dość poważnie, bo przeleciał przez kierownicę i rozbił głowę. Nic dziwnego, że wtedy wolał zostać piłkarzem. Ale gdy do małych Zegartowic zawitał odkrywca wielu kolarskich talentów Zbigniew Klęk, trener Krakusa Swoszowice, mały Rafał dał się namówić do jazdy na rowerze.

Był niewysokim chłopcem, więc początkowo wszystkie rowery były dla niego za duże, dopiero po jakimś czasie udało się dopasować odpowiedni do wzrostu. Miał upór, pasję i talent. Pomagał rodzicom w gospodarstwie, chodził do szkoły i ciężko trenował.

– Z czasem odciążaliśmy go od prac domowych i rolnych. Był juniorem, musiał sporo trenować, więc temu się poświęcił. Przymykaliśmy więc oko na to, że nie miał czasu na inne zajęcia niż sport – opowiadała jego mama, Kamila Majka.

W jego grupie treningowej zaczynało osiemnastu chłopców. Zawodowym kolarzem został tylko Rafał.

W 2010 roku wraz z grupą ponad dwudziestu innych zawodników trafił na obóz duńskiego teamu Saxo Bank. Dla młodych kolarzy to wielka gratka – trening u boku gwiazdy – Alberto Contadora.

Kiedy Hiszpan przyśpieszył pod górę, na kole został mu tylko jeden „młodziak” – Rafał Majka. – Masz zdrowie, młody – powiedział do Polaka i zaproponował mu profesjonalny kontrakt.

Majka już w następnym roku błysnął formą i zajmował dobre – jak na debiutanta – miejsca w renomowanych wyścigach. Ale swoją prawdziwą szansę dostał w 2013 roku – pojechał na Giro d’Italia jako lider ekipy i zajął tam siódme miejsce. Potem miał powtórzyć podobny wynik we Vuelcie. Początkowo wszystko szło dobrze, ale na jednym z etapów panowały fatalne warunki atmosferyczne: padał deszcz, a temperatura w Pirenejach spadła prawie do zera. Majka dotarł na metę dwadzieścia minut po zwycięzcy. Marzenia o dobrym miejscu prysły jak bańka mydlana.

Ale na koniec sezonu jeszcze raz pokazał na co go stać, zajął trzecie miejsce w słynnym Giro di Lombardia. Kolega z drużyny Nicolas Roche opowiadał, że tego dnia Majka od rana zachowywał się jak kanarek, któremu odsłonięto klatkę, choć padał deszcz. Gdy inni ziewali i marudzili, Polak wesoło podśpiewywał.

– Przecież nie lubisz zimna i deszczu, o co chodzi? – pytali koledzy.

– Gdy jestem w formie, może lać jak z cebra – odpowiadał Majka. A w każdym razie tak o tamtym sukcesie opowiadali jego koledzy.

Nie da się ukryć, że jest jednym z zawodników, którzy lubią wysokie temperatury. Podczas tegorocznej Wielkiej Pętli, gdy inni mdleli od upałów, on zwyciężał. Dlatego jego rywale już dziś powinni zacząć się bać.

– Bo to typ kolarza, który im większa góra, tym szybciej jedzie. Urodzony, przyszły zwycięzca największych wyścigów świata. Rafał nie tylko świetnie jedzie w Tour de France, ale też jedzie niezwykle mądrze. Tam, gdzie trzeba przyspiesza, tam gdzie nie trzeba nie rwie się i nie „skacze”– ocenia pierwszy trener Rafała Majki Zbigniew Klęk.

Ma nadzieję, że jego podopieczny dowiezie do mety wyścigu koszulkę najlepszego górala. – Nie jest to nadzieja bezinteresowna –zaznacza. – Rafał obiecał nam, że zdobytą koszulkę podaruje naszemu klubowi. Trzymam go za słowo.

Jaka będzie przyszłość kolarza z podkrakowskich Zegartowic?

– Rozmawiałem z szefami grupy, w której jeździ Majka – Tinkovem i Riisem. Doskonale wiedzą, że to jest inwestycja na przyszłość, a Rafał może jeszcze wiele nauczyć się od Alberto Contadora – mówi Czesław Lang, były znakomity kolarz, dzisiaj dyrektor Tour de Pologne. – A potem być może zajmie jego miejsce.

Magdalena Kowal, narzeczona Rafała, bardzo emocjonalnie przeżywa każdy jego start. Zapytana o gesty, jakie kolarz wykonał tuż przed przekroczeniem linii mety mówi, że ma nadzieję, iż były skierowane pod jej adresem. – Kiedy podniósł dwa palce do góry odczytałam to jako gest, że Rafał wygrywa już drugi etap, kiedy dotknął dłonią okolic serca pomyślałam, że jest to przekaz: „Madziu, czuję się dobrze i patrz, znowu wygrywam!”

Pani Magda będzie obecna na Polach Elizejskich w momencie, kiedy kolorowa kawalkada kolarzy dotrze do ostatniej mety tegorocznego Tour de France. : – Będę z Rafałem w tej ważnej chwili. Nie może być inaczej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski