Za liczącą 60 stron, przygotowywaną od podstaw pracę licencjacką na zadany temat wystarczy zapłacić ok. 800 zł. Napisana na zlecenie magisterka to wydatek powyżej tysiąca złotych, a dokładny koszt zależy od objętości i stopnia skomplikowania pracy. Jeszcze taniej można kupić gotowe wzory rozpraw - ich ceny zaczynają się już od 200 zł!
Leniwi studenci w ofertach mogą przebierać. Na rynku roi się od firm oferujących „pomoc” w przygotowaniu różnego rodzaju prac dyplomowych. Kuszą nie tylko promocyjnymi cenami i krótkim czasem realizacji zlecenia, ale również profesjonalną kadrą autorów, często ze stopniem naukowym. Efekty ich twórczości wystarczy jedynie wydrukować, oprawić i przedstawić promotorowi. Proceder kwitnie, bo pisanie prac na zamówienie nie jest sprzeczne z prawem. Przestępstwo popełnia dopiero student, który pod cudzą pracą podpisuje się własnym nazwiskiem, jednak uczelniom brakuje skutecznych narzędzi do wyłapywania oszustów.
- Problem jest poważny i wymaga dużej uwagi ze strony władz każdej uczelni - przyznaje prof. dr hab. inż. Wojciech Łużny, prorektor ds. kształcenia Akademii Górniczo--Hutniczej. - Trudno ocenić, jaka jest u nas skala tego zjawiska. Zwracamy bardzo dużą uwagę na to, czy prace powstają samodzielnie i dlatego wszystkie „przepuszczamy” przez system antyplagiatowy. Staramy się również maksymalnie ograniczyć liczbę studentów, jaką mają pod opieką promotorzy - dodaje.
Teoretycznie nauczyciel akademicki, który zna swoich studentów, z wychwyceniem oszustwa nie powinien mieć problemu. Rzecz w tym, że promotorzy często nadzorują powstawanie kilkunastu prac równocześnie i na ich dokładne studiowanie nie mają czasu. Egzaminu nie zdaje również system wychwytywania plagiatów. Programy, z jakich rodzime uczelnie korzystają na własną rękę, umożliwiają bowiem porównywanie magisterek jedynie z wąską bazą danych. - Cały czas czekamy na uruchomienie ogólnopolskiego systemu antyplagiatowego, w którym znajdą się wszystkie prace dyplomowe obronione w całym kraju od września 2009 r. To z pewnością ograniczyłoby również proceder kupowania rozpraw, bo nie łudziłbym się, że osoby które oferują tego rodzaju usługi, sprzedają daną pracę wyłącznie jednemu studentowi - wskazuje Piotr Szumliński, dyrektor Centrum Wsparcia Dydaktyki i Spraw Studenckich Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Czy Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego chce ukrócić ten proceder? Ze szczegółów reformy przygotowywanej przez wicepremiera Jarosława Gowina, które wyciekają z resortu wynika, że obowiązek napisania rozprawy pozostanie jedynie na studiach magisterskich. W przypadku licencjatu to rektorzy decydowaliby, czy nie zastąpić obrony prac egzaminem końcowym. Zdaniem ekspertów to krok w dobrym kierunku. - Rzeczywiście można dyskutować, czy prace dyplomowe po pierwszym etapie studiów są konieczne. Jeśli takie rozwiązanie zostanie wprowadzone, weźmiemy pod uwagę możliwość zastąpienia ich egzaminem końcowym - zapowiada prof. Łużny.
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 18
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?