Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mają kompleks Korony. O niecieczanach może być jeszcze głośno, gdy powstrzymają „Jagę”

Piotr Pietras
Mateusz Kupczak (z lewej) w tym sezonie zagrał w 34 meczach. Wszystkie zaczynał w wyjściowym składzie
Mateusz Kupczak (z lewej) w tym sezonie zagrał w 34 meczach. Wszystkie zaczynał w wyjściowym składzie Fot. SEBASTIAN MACIEJKO
Ekstraklasa piłkarska. W kolejnym meczu grupy mistrzowskiej, z wyjątkowo niewygodnym w Niecieczy rywalem Koroną Kielce, ekipa Bruk-Betu Termaliki nie poprawiła swoich statystyk i obok Pogoni Szczecin nadal jest tą drużyną, która nie wygrała ani jednego meczu w części finałowej.

Niecieczanie po raz czwarty w historii zmierzyli się na własnym boisku z drużyną z Kielc i trzeci raz przegrali, tym razem 0:2.

- Obserwując grę obu drużyn, wcale nie zasłużyliśmy na porażkę, byliśmy bowiem dla Korony równorzędnym przeciwnikiem. Różnica była tylko taka, że nie strzeliliśmy bramki i to jest nasz największy problem - ocenił trener Bruk-Betu Termaliki Marcin Węglewski. - Rywale dwa razy precyzyjnymi uderzeniami trafiali w „okienko”. Nasza drużyna także wypracowała sobie kilka dobrych sytuacji do zdobycia gola, z __których spokojnie mogliśmy zdobyć co najmniej dwie bramki. Niestety, znów zawiodła skuteczność - dodał szkoleniowiec.

W spotkaniu z Koroną na pozycji środkowego obrońcy trener od pierwszej minuty desygnował do gry nominalnego defensywnego pomocnika Mateusza Kupczaka.

- Nie jest mi obca gra na tej pozycji i wydaje mi się, że mimo dwóch straconych bramek w tyle zagraliśmy bardzo solidnie. Piłka nożna jest jednak taką grą, w której można dobrze grać w obronie, a mimo to stracić dwa gole - stwierdził Kupczak, który od początku sezonu jest podstawowym zawodnikiem.

- Generalnie sezon należy zaliczyć do udanych, awansując do grupy mistrzowskiej osiągnęliśmy bowiem największy sukces w __historii klubu - podkreśla Kupczak. - W wiosennej części sezonu dopadła nas niemoc, ale w najważniejszym momencie wróciliśmy do gry, wygraliśmy z Piastem Gliwice oraz z Koroną w Kielcach, stawiając w ten sposób kropkę nad „i”. Wydawało się, że w części finałowej, grając już bez żadnego stresu i ciśnienia, powinniśmy prezentować się lepiej, niestety nie wychodzi nam ta gra. Cały czas staramy się wyciągać wnioski z naszych błędów i je poprawiać, gdyż czasu do __zakończenia sezonu nie pozostało już wiele - dodał.

Niecieczanom w grupie mistrzowskiej pozostały jeszcze do rozegrania dwa spotkania: z Jagiellonią Białystok u siebie (28 maja, godz. 18) oraz z Wisłą Kraków na wyjeździe (4 czerwca, godz. 18). Szczególnie po pierwszym z tych meczów mogą trafić na pierwsze strony gazet. Stanie się tak wtedy, gdy „Słoniki” pokrzyżują szyki ekipie z Podlasia, odbierając jej w najbliższą niedzielę szansę na zdobycie pierwszego w historii tytułu mistrza Polski. Pytanie tylko, czy zawodników z Niecieczy stać jest jeszcze na taką mobilizację, by powalczyć z Jagiellonią jak równy z równym?

- Każdy z zawodników jest zawodowcem i wie, o co gra. Poza tym mecz z „Jagą” dodatkowo wszystkich bardzo mobilizuje - zapewnia Węglewski.

WIDEO: Sportowy raport, poniedziałek 22 maja (lektor)

Źródło: Press Focus/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski