Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Majka lubi pobijać rekordy

Arlena Sokalska
Rafał Majka wczoraj przyleciał do Krakowa. Kolarz spędzi teraz trochę czasu z żoną Magdaleną
Rafał Majka wczoraj przyleciał do Krakowa. Kolarz spędzi teraz trochę czasu z żoną Magdaleną fot. Andrzej Banaś
Kolarstwo. Po miejscu na podium Vuelta a Espana zawodnik z Zegartowic nie spocznie na laurach. Największe sukcesy dopiero przed nim.

To nie było jego pierwsze liderowanie w wielkim tourze. Dwukrotnie był kapitanem drużyny na Giro d’Italia. Tyle że to było jeszcze przed ubiegłorocznymi, największymi sukcesami. Rafał Majka – człowiek, na którego liczy ekipa.

Styczeń 2013 r. Jak to zazwyczaj bywa, właśnie zimą kolarze duńskiej wówczas ekipy Tinkoff--Saxo szykują się do sezonu. Są wszyscy: kolarze, dyrektorzy sportowi, masażyści, mechanicy. Bjarne Riis przedstawia plany ekipy na nadchodzący sezon.

Naszym liderem na Tour de France jest oczywiście Alberto Contador. Liderem na Giro d’Italia będzie Rafał Majka – mówi Duńczyk.

Jak to możliwe? – dziwią się niektórzy. Prawie nieznany 23-letni Polak ma być liderem poważnej ekipy na wielkim tourze? – To była niesamowita chwila _– opowiada Arkadiusz Wojtas, masażysta i kierowca w ekipie. _– Od razu było to powiedziane jasno. Nie że zobaczymy, co się wydarzy na wyścigu. Ani że jedziemy na tego i na tamtego. Od samego początku sprawa była jasno postawiona: liderem jest Rafał.

I faktycznie, kolarscy kibice pamiętają doskonale, że nawet Zenon Jaskuła, jedyny Polak na podium Tour de France, nie był nominowany od początku na lidera. Po prostu innym nie wyszło, a on był mocny, więc drużyna zmieniła plany. Ale Riis zobaczył w Majce to coś, co sprawia, że warto na kolarza postawić. Nie tylko wyniki czy pomiary mocy. To przede wszystkim odporność psychiczna, umiejętność radzenia sobie z presją.

Bo że Majka siłę ma, udowodnił rok wcześniej, w 2012 r., kiedy pracował na rzecz Alberto Contadora podczas Vuelta a Espana. Na słynnym Puerto De Ancares dyktował tak mordercze tempo, że rezygnowali najwięksi. On sam też odpadał, a potem niespodziewanie wracał na czoło i dalej kręcił. Co więcej, ukończył etap bardzo wysoko, na 13. miejscu. Jeździć w górach więc z pewnością umiał. Rok później na Giro musiał sobie poradzić z niesamowitą presją. Udźwignął ją, ukończył włoski tour na siódmym miejscu, tuż za doświadczonym Przemysławem Niemcem. To był historyczny wyczyn, nigdy wcześniej Polacy nie zajmowali tak wysokich lokat.

Maj 2014 r. Nikt już się nie dziwi, że Majka jest liderem teamu na Giro. Walczy o podium i idzie mu doskonale. Ale jak to w kolarstwie bywa, wystarczy chwila słabości i wszystko odjeżdża. Choruje w trzecim tygodniu i ostatecznie marzenia o podium odlatują. Miała być poprawka na Vuelta a Espana, ale szefowie zdecydowali inaczej: Majka musi pojechać na Tour de France.

Bardzo nie chciał, ale co zdarzyło się potem, wszyscy doskonale pamiętają. Dwa wygrane etapy na Wielkiej Pętli, koszulka najlepszego „górala”, dekoracja w Paryżu, zwycięstwo na Tour de Pologne, popularność nie tylko w Polsce, ale też we wszystkich krajach, gdzie kolarstwo jest lubiane. Kolejna wygrana etapowa na Tour de France w tym roku nawet nie wzbudzała aż tak wielkich emocji. Majka po samotnym 50-kilometrowym rajdzie zwyciężył w takim stylu, jakby po prostu mu się to należało.

Sierpień 2015 r., Burgos. 26-letni Majka jest liderem na Vuelta a Espana i znów walczy o podium. Nad kamienicami górują wieże pięknej gotyckiej katedry, wizytówki tego starego hiszpańskiego miasta. Kilkadziesiąt metrów dalej stacjonuje ekipa Tinkoff-Saxo. Między drzewami migają żółto-zielono-niebieskie barwy drużyny.

Przy tirze mechaników krząta się kilku mężczyzn. Rozkładają rowery na części pierwsze, czyszczą je, a potem składają na nowo. Każdy kolarz Tinkoff-Saxo jeździ na rowerach Specialized, marki bardzo popularnej w peletonie. Majka bardzo te rowery lubi, już zimą wspominał, że świetnie się je prowadzi, nawet nabrał pewności na zjazdach, a to zawsze była jego słabsza strona. Teraz zjeżdża całkiem nieźle. Wygraną etapową na ostatnim Tour de France zawdzięcza również tej umiejętności.

Gdy po treningu i obiedzie kolarz z Zegartowic siada na kanapę w hotelowym lobby, od razu się uśmiecha. – Będziemy rozmawiać po __polsku? – pyta z szerokim uśmiechem. Fakt, większości wywiadów podczas Vuelty udzielał po angielsku, czasem po włosku. A inną sprawą jest, że Majka lubi żartować. I ma z kim, bo Paweł Poljański i Maciej Bodnar też nie są ponurakami.

_– Mieć dwóch Polaków w drużynie to coś fajnego. Nawet czas szybciej leci, bo po polsku pogadamy. No i jeszcze mam Polaka masażystę, Arka Wojtasa, więc na masażu można też pożartować i porozmawiać po polsku, żeby się jak najlepiej zrelaksować przed __następnym dniem _– opowiada nasz kolarz.

Szybko poważnieje, jak przystało na lidera znaczącej ekipy w wielkim tourze. _– Z roku na rok jestem coraz silniejszy. Jak się popatrzy na kolarzy, którzy wygrywają wielkie toury, to wielu zaczęło wygrywać, mając lat 27, 28. Zdarzają się wyjątki, wiadomo. Z wiekiem człowiek staje się dojrzalszy nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Jechałem wcześniej Giro jako lider, ale było troszeczkę inaczej, bo moja psychika nie była tak silna jak teraz. Jestem bardziej zmotywowany, by pojechać jak najlepiej _– mówi Majka.

Ta siła psychiczna była mu potrzebna. Czasówka nie poszła tak, jak oczekiwał. W czerwcu na podobnej trasie w Szwajcarii stracił do Holendra Toma Dumoulina półtorej minuty, w Burgos – ponad dwie i pół. Podium Vuelty się oddaliło. Ale wiadomo, że Majka się nie poddaje. Na sobotnim etapie podjął walkę, pojechał świetnie i mógł świętować miejsce na najniższym stopniu podium klasyfikacji tego prestiżowego wyścigu.

Wczoraj kolarz wrócił do Polski i chwilę spędzi z rodziną. – _Nie mam nawet czasu porozmawiać z żoną. Wracam z trasy, masaż, kolacja i do łóżka. Jestem przez miesiąc odcięty od __świata _– opowiada.

Wkrótce Majka pojedzie na mistrzostwa świata. Trasa nie jest dla niego, bo w Richmond rządzić będą raczej sprinterzy lub specjaliści od „klasyków”. – Trasa to jest problem _– śmieje się kolarz. – Pojedziemy na Michała _[Kwiatkowskiego]. _Chcę pojechać z kadrą, żeby być przyzwyczajonym do jazdy z kolegami, poczuć klimat jazdy w reprezentacji, żeby się przygotować na igrzyska w __Rio – _mówi już całkiem poważnie.

Bo trasa na igrzyskach olimpijskich w Brazylii jest dla „górali”, takich jak on i jego koledzy z Tinkoff-Saxo: Alberto Contador czy Chris Froome.

A marzenia? Jedno się już spełniło – stanął na podium Vuelty. – Lubię pobijać rekordy. Giro skończyłem szósty, Przemek też był szósty, ale ja ten wynik chcę poprawić. Lubię długie, wielkie toury, lubię się męczyć. Wiadomo, czasem jak człowiek wstaje, to się nie chce, ale tak naprawdę dlaczego miałbym nie zostać tym polskim zawodnikiem, który najlepiej jeździ wielkie toury? – zastanawia się.

Jak każdy kolarz chciałby zawojować Tour de France. – _Stanąłem w Paryżu na podium, ale w koszulce w grochy. Dziś poziom kolarstwa jest taki, że jeśli zawodnik przyjedzie na ten wyścig przygotowany w 90 procentach, to już nie ma szans nawet na pierwszą dziesiątkę. Trzeba być przygotowanym w 100 procentach i dawać z siebie wszystko _– podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski